niedziela, 6 lutego 2011

Bez związku


Zupełnie nie w kontekście „doświadczeń paryskich”, przypomniał mi się ten wiersz Krzyśka, pochodzący z książki „Jesień na Marsie”, wydanej w oszałamiającym nakładzie 100 egzemplarzy przez instytucję o nazwie „Fort Legnica” w 1997 (która po przenosinach do Wrocławia stała się Biurem Literackim). Pierwotnie myślałem o wstawieniu tekstu „Monsieur Pologne” (nieco bardziej w związku z w/w), ale… czy wszystko zawsze musi się tak ściśle ze sobą wiązać?

***

Krzysztof Jaworski

Na urodziny przyjaciela

W dziewięćdziesiąty drugim, w siedemdziesiąte piąte
urodziny Roberta Mitchuma, a wiecie do kogo

i w jakim filmie dobierał się Robert
Mitchum!, piliśmy z Dirkiem 50 procentową

wódkę z Polski, każda okazja jest dobra, aż tu nagle
wódka się skończyła, wszystko ma swoje granice. No to

Robert, my już myśleliśmy, że Mitchum, ale
to nie był Robert Mitchum, tylko nasz Robert, omylność

ludzka nie ma granic, powiedział:
Musimy iść na staję benzynową w celu

Zakupienia sześciu i pół
procentowego piwa. Dlaczego piwa, zapytałem. Dlatego piwa,

odpowiedział Robert, ale nie Mitchum, jednak, jak się okazało,
bo tutaj wódka jest dwudziesto, no, najwyżej 28

procentowa, na dodatek ohydna. Aha, odpowiedziałem, ten
to ma łeb, przypominając sobie, jak to wczoraj, w przeddzień

urodzin Roberta Mitchuma, piliśmy Ouzo. Tfu,
tak mi się przypomniało. I poszliśmy. Po drodze

mogliśmy śpiewać z Dirkiem Horst-Wessel-Lied, ale
kto o tej porze poznałby się na dowcipie? Więc

zaśpiewaliśmy Wenn-ich-die-blonde-Inge,
z Dirkiem to się śpiewa,

niech go nie znam, chociaż na przykład nie zna
kilku czołowych partyzanckich piosenek,

nic to, ten system i tak nie ma szans.
Facet

ze stacji benzynowej nie wpuszczał nas do środka, bo
się bał napadu. Czego, zapytał przez radio, a pod stołem

ściskał magnum, założę się o dwa piwa. Czego.
Jest piwo, zapytał Robert. Jest, mówi facet.

A jakie, zapytał Robert.
Facet się załamał.

Wchodźta, powiedział, nacisnął guzik i drzwi się otworzyły.
Na stacji benzynowej było piwo Früh Kölsch, owszem,

było wcześnie – 3 nad ranem, ale cztero i pół
procentowe. W życiu nie widziałem

tyle piwa 4,5 procentowego. A, niech tam,
powiedział Robert, łap się

za skrzynkę. Do mnie tak powiedział. Złapałem się. I
dostojnie skierowaliśmy się w kierunku wyjścia z napisem

Eingang. Co za pech, powiedział Robert,
mogliśmy trafić na piwo Słoń, a ono ma siedem i pół

procenta, jak Boga kocham, Słoń,
tak się nazywa, powiedział Robert. A ja zapytałem:

Ty,
Czy dzisiaj są twoje urodziny?

***
Wymieniany trzykrotnie Dirk, to Dirk Perschke, autor okładki książki Jaworskiego „Kameraden”, grający wówczas także w punkowym zespole o nazwie Die Gebirge.
Früh Kölsch to świetne piwo górnej fermentacji, którego nikt w Koloni nie nazywa piwem, ale właśnie Kölschem. Pija się go z wysokich szklanek o wyglądzie menzurek.
Piwo Słoń to produkt koncernu Carlsberg o nazwie Elephant, wysokoprocentowy i niespecjalnie smaczny.
Wenn ich die blonde Inge to foxtrott z lat 20. ubiegłego stulecia (muzykę i słowa popełnił niejaki Schwarz).
Horst Wessel Lied to piosenka popularna w kolejnej dekadzie, szczególnie podczas marszów z pochodniami i sztandarami z hakenkreuzem oraz napisem: Deutschland Erwache! (Niemcy obudźcie się!), co może nasuwać niejakie skojarzenia z rocznicowym spotkaniami na Krakowskim Przedmieściu i hasłami „Polsko obudź się!”, widocznymi na dzierżonych tam transparentach. Jej pierwszy wers brzmiący: Die Fahne hoch! Die Reihen fest geschlossen! (Sztandary w górę! Szeregi mocno zwarte!), umieścił swego czasu na swoim komunikatorze gadu-gadu pewien poseł PiS ze Śląska.
Roberta (nie Mitchuma) nie znam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.