poniedziałek, 30 kwietnia 2012

REYMONTA


Kraków-Olsza II, ul. Wileńska, 15.01.2012

Przy tej okazji przypomniał mi się świetny wiersz Krzysztofa Jaworskiego pt. „Wady wrodzone (z tomu „Dusze monet):

***

Krzysztof Jaworski

WADY WRODZONE

Nie lubisz ślepych kotów.

A lubisz ślepe konie?

piątek, 27 kwietnia 2012

Za tydzień w księgarni buch|bund w Berlinie


czyli 4 maja o 19:00 przy Sonderstraße 8 (dzielnica Neuköln):

Das sportliche Großereignis des Jahres rückt näher und wir beginnen eine Reihe thematischer Veranstaltungen:

Zunächst freuen wir uns am 4. Mai um 19 Uhr auf Wojciech Wilczyk – einen der wichtigsten polnischen Fotografen der mittleren Generation. Er wurde durch zahlreiche Publikationen bekannt, darunter Z wysokości (2001), Kapitał (2002), Czarno-biały Śląsk (2004), Postindustrial (2003-6), Niewinne oko nie istnieje (2009). Im buchbund zeigt und bespricht er Fotografien seines aktuellen Projekts Swięta wojna. Die Serie dokumentiert Graffitis rivalisierender polnischer Fußballklubs. Der Fotograf wird über die Sprache und visuellen Formen des „Heiligen Krieges“ der Pseudofans am Beispiel zweier Fußballklubs aus Krakau – Wisla und Cracovia – sprechen.

Das Gespräch findet auf Polnisch und Deutsch statt.
Eintritt: 3€

Kraków, ul. Bolesława Czerwieńskiego, 06.11.2009

Z okazji zbliżających się mistrzostw Europy w piłce nożnej zapraszamy na pierwsze „piłkarskie” spotkanie w buchbundzie:

W piątek, 4 maja, gościem w księgarni będzie Wojciech Wilczyk, jeden z najważniejszych polskich fotografów średniego pokolenia, znany z licznych publikacji, wystaw i serii dokumentalnych, m.in. Z wysokości (2001), Kapitał (2002), Czarno-biały Śląsk (2004), Postindustrial (2003-6), Niewinne oko nie istnieje (2009). W trakcie wieczoru pokazane zostaną fotografie z jego najnowszej serii pt. Swięta wojna, dokumentującej murale rywalizujących ze sobą polskich klubów piłkarskich. O języku oraz plastycznych formach „świętej wojny” pseudokibiców artysta opowiadać będzie na przykładzie dwóch krakowskich klubów, Wisły i Cracovii.

Spotkanie odbędzie się w języku polskim i niemieckim. Początek o godzinie 19:00. 
Wstęp 3 euro.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Bliskie sąsiedztwo


2012-04-25  17:31 (Nokia 2700)

i napis na ścianie sklepu Planeta Alkohole przy Bronowickiej. 

Co do nazwy sklepu, znacznie lepiej by brzmiało: Planeta Alkoholi ;)

W kwestii napisu, ciekawe jak długo zagości na murze?


-----


Uzupełnienie z dzisiaj (27.04.2012) i przy tym pełne zaskoczenie:

2012-04.27  09:20 (Nokia 2700)

środa, 25 kwietnia 2012

„ŚWIAT NIEPRZEDSTAWIONY” w OBIEG.TV


Jak to dobrze znaleźć się we właściwym miejscu we właściwym czasie... ;)
Ponieważ ekipa OBIEG.TV trafiła na mnie pierwszego, więc w filmiku o wystawie „Świat nieprzedstawiony. Dokumenty polskiej transformacji” wypowiadam się jako pierwsza przepytana osoba. 

I mówię m.in. o tym, jak mógłby wyglądać „Kapitał” w kolorze, gdybym w 2001 roku miał więcej kasy i zrobił stykówki z naświetlonych wtedy filmów...

Ciekawa jest też redakcyjna dyskusja (czy ukaże się kiedyś na papierze?), w której udział wzięli: Adam Leszczyński, Adam Mazur, Krzysztof Pijarski, Aleka Polis i Ula Śniegowska. Z rozmowy tej wynotowałem sobie niniejszy, jak myślę, bardzo interesujący fragment:

Adam Mazur: To, co dla mnie osobiście jest ważne w tym projekcie, to myślenie o dokumencie jako kategorii nie tyle nastawionej na przeszłość, na konserwowanie jej wizerunków, archiwizację i troskę o relikty przeszłości, ile raczej myślenie o dokumencie jako narzędziu służącym do nawiązania kontaktu z rzeczywistością polityczną i społeczną; narzędziu poznania i - w dalszej perspektywie - zmiany tejże rzeczywistości. Mam wrażenie, że rozwój mediów nie zmienia tego, że wciąż sprzeciw odbiorców budzą autorzy książek non-fiction, które ostatecznie okazują się fikcją.

Krzysztof Pijarski: Tak, tylko to nie znaczy, że to nie jest konstruowane. Nawet jeśli kładziesz nacisk na etyczny wymiar związku dokumentu z rzeczywistością, to też jest konstrukcja. I moim zdaniem dzisiaj najciekawsze są warunki, w których ta konstrukcja nas przekonuje, a nie to, że my teraz będziemy zastanawiali się nad podziałem między dokumentem a rzeczywistością.

AM: Nie, mnie interesowało coś innego. Moja propozycja cyklu wystaw wynika z poczucia znużenia prowadzoną w polu sztuki współczesnej instytucjonalną grą. Mógłbym w zasadzie powtórzyć słowa Artura Żmijewskiego: "Nuży mnie w sztuce skupienie energii artystów na ubraniu w materię lub w działanie tworzonych przez nich paradoksów. I wiem, że energia tych ludzi wypala się na konstrukcji tego paradoksu".

Wygląda na to, że chyba zostanę fanem Artura Żmijewskiego (niedawno  wspominałem o jego świetnym filmie „Katastrofa”), czego się wcale nie po sobie nie spodziewałem, ale cytowana przez Adama Mazura wypowiedź tego artysty idealnie trafia w sedno sprawy. Co oczywiście można/należy też odnieść do fotografii, tzn. „używania fotografii” ;)

Adam Mazur opowiada o koncepcji wystawy „Świat nieprzedstawiony. Dokumenty polskiej transformacji”.

wtorek, 24 kwietnia 2012

PONAD WSZYSTKO


Kraków, ul. Czarnogórska, 22.02.2012

Ponad wszystko, jak to się ładnie układa. 2000 lat pewnej tradycji w połączeniu z tradycją znacznie młodszą... 

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Ulica Pokoju (skanowanie)


Katowice-Załęże, ul. Pokoju, wrzesień 1999

Ulica Pokoju 14. Od tego (obrazka) wszystko się zaczęło ;) 
Tzn. projekt Czarno-Biały Śląsk. Dlatego też fotografia znalazła się na okładce książki (ale tylko połowy nakładu, druga wersja miała zdjęcie z Huty Bobrek).

No więc jednak skanowanie... I obrabianie pod kątem lambdy świeconej na barycie Ilforda. A w tle Mozart (Sämtliche Klavierkonzerte, English Chamber Orchestra & Daniel Barenboim), oczywiście tylko z analogów.

niedziela, 22 kwietnia 2012

nieskanowanie


Miałem dzisiaj skanować negatywy (zaległa sprawa), ale nie skanuję (więc sprawa staje się jeszcze bardziej zaległa). Siedzę i słucham „Juliusza Cezara” Haendla w nagraniu New York City Orchestra pod dyrekcją Juliusa Rudla z 1967 roku. Trzy monofoniczne analogi w układzie stron: 1-6, 2-5, 3-4; do gramofonów z automatycznym zmieniaczem płyt. Grube winyle z pięknym czerwonym labelem wytwórni RCA Victor, na którym biały pies wkłada pysk do tuby gramofonu. Nie wiem dlaczego, ale zawsze mocno mnie porusza to trochę archaicznie brzmiące nagranie...


sobota, 21 kwietnia 2012

NOWA KRYTYCZNA PAMIĘĆ


to tytuł recenzji Tomasza Żukowskiego z Festung Warschau Elżbiety Janickiej. Do przeczytania w najnowszym Przekroju, nr 16 (3485) z 16 kwietnia 2012.


Pozwolę sobie zacytować z tego świetnego tekstu fragment bardzo na czasie i a propos kolejnej rocznicy powstania w warszawskim getcie, mając dzieję, że zachęci on do zapoznania się z całością recenzji oraz oczywiście z książką Eli.

***

Co umknęło czytelnikom Kamińskiego

Janicka wybiera „Kamienie na szaniec" Aleksandra Kamińskiego, symbol okupacyjnej walki młodych Polaków z „Szarych Szeregów", ich ofiarności, przyjaźni, wzajemnej solidarności. Tekst ma zadziwiającą historię. Akcja pod Arsenałem to 26 marca 1943r. „Relacja Tadeusza Zawadzkiego »Zośki«, na podstawie której powstała książka Kamińskiego, została napisana w czasie świąt wielkanocnych 1943 r. Aleksander Kamiński zaczął dyktować swoją książkę zaraz po 1 maja tamtego roku". W liście do Barbary Wachowicz wyznaje, że czuł się jak medium, „przez które wypowiada się jakaś wielka siła, siła podstawowych wartości". Rzeczywiście podstawowych, ale zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażali on sam i jego czytelnicy. Tak się składa, że w tym samym czasie trwało powstanie w getcie. Na początku maja dwaj wysłannicy ŻOB –Zygmunt Frydrych i Symcha Ratajzer –zaczęli szukać kontaktu z polskim podziemiem, żeby wyprowadzić za mury jeszcze żywych towarzyszy. Rozmawiali między innymi z Kamińskim. Bez rezultatu.

Z perspektywy getta „Kamienie na szaniec" okazują się częścią dyskryminacyjnych praktyk polskiej większości. Jak działa tego rodzaju przemoc? Większość nie pozostawia dyskryminowanym wielu możliwości ruchu. W sensie dosłownym oznacza to, że szanse na ocalenie okazują się dla nich niewielkie; nie są też wstanie zmienić znaczenia własnych postaw i działań w obowiązującym i prawomocnym dyskursie. Dominująca kultura aranżuje sytuację tak, żeby zadziałały samosprawdzające się przepowiednie, żeby skutki dyskryminacji można było wziąć za dowody na niższość dyskryminowanych i na tej podstawie potwierdzić te same co zawsze oceny. A na koniec ogłosić, że podporządkowani są gorsi i winni.

Redagowany przez Kamińskiego „Biuletyn Informacyjny" pisał, że „bierna śmierć mas żydowskich nie stworzyła nowych wartości". To zdanie jest straszne samo w sobie. Ale warto też pamiętać, że o przerzutach broni do getta decydowały polskie organizacje podziemne, które nie kwapiły się z pomocą. Na czele z AK, o czym Kamiński musiał doskonale wiedzieć z racji swoich kontaktów. Większość skazała dyskryminowanych na bierność i jednocześnie robi im z niej zarzut. Ma teraz podstawy, żeby oceniać i lubować się we własnej wyższości.

Cała ta konstrukcja opiera się na założeniu, że walka i honor są miarą wartości jednostek i grup. Przepustką do polskiej i ogólnoludzkiej wspólnoty. Żydzi doprowadzili do powstania, ale to wcale nie znaczy, że uznano ich równe prawa i zdjęto z nich piętno. „Biuletyn" pisał: „Bohaterska postawa tych, którzy (...) nie zatracili poczucia honoru, budzi szacunek i stanowi piękną kartę w dziejach Żydów polskich". Ale to jeszcze nie powód, żeby okazać solidarność choćby niedobitkom bojowców. Z honorem czy bez niego mają zginąć, bo o pomocy w wyjściu za mury nie mamowy. A w sferze symboli już powstaje legenda, która przyćmi getto: legenda „Szarych Szeregów" i akcji pod Arsenałem, gdzie Żydów po prostu nie ma. Nikt ich nie zauważył, choć przychodzili prosić o pomoc, a za oknem dopalała się żydowska dzielnica. Jej mieszkańcy i powstańcy pozostali wykluczeni tak jak przedtem, tyle że teraz pośmiertnie. Nie zyskali uznania, choć aspiracje do ogólnoludzkich wartości zawartych w micie wyzwoleńczej walki przypłacili życiem. Pointa polskiej historii rodzinnej.

„Kamienie na szaniec" są w tej historii kropką nad i. Złudzenie „podstawowych wartości" pryska jak bańka mydlana, kiedy dochodzi do konfrontacji z innym zza murów getta. Pozostaje polski mit dla Polaków, dzisiaj już nie do przyjęcia. Zamiast niego „Festung Warschau" podsuwa rozpoznanie mechanizmów kultury. Pozwala zrozumieć, co właściwie mówią takie miejsca Warszawy jak ginąca wśród drzew część dawnych Nalewek. A tam widoczne stają się związek patriotyzmu z dyskryminacją i niemożność pogodzenia myślenia kategorią narodu z otwarciem na innych.

piątek, 20 kwietnia 2012

SHIT HAPPENS


2012-04-20  07:45 (Nokia 2700)

W końcu udało się nam wejść na 20 kondygnację apartamentowca przy ulicy Złotej, zaprojektowanego przez Daniela Libeskinda (TU WIELKIE PODZIĘKOWANIA DLA PANI MARTY RZETELSKIEJ z PR PREMIUM) i... zrobiliśmy tylko 2 strzały w kierunku Śliskiej, po czym mgła zaczęła gęstnieć i gęstnieć... Więc odpuściliśmy, bo nic kompletnie nie było widać i przed dziewiątą zeszliśmy z budowy. A tymczasem jest 09:51, mgły już nie ma i coraz mocniej świeci (by nie powiedzieć - napierdala) słońce...

 2012-04-20  08:38 (Nokia 2700)

2012-04-20  08:48 (Nokia 2700)

czwartek, 19 kwietnia 2012

PLAC BANKOWY


2012-04.19  12:31 (Nokia 2700)

Dzisiaj 69 rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim.

A my sfotografowaliśmy Plac Bankowy z okna budynku przy ul. Przechodniej 2, a wcześniej skrzyżowanie Pereca i Waliców (z Żelazną na drugim planie) z okna budynku przy Pereca 13/19. 
Aktualnie pijemy kawę w barze na S”, na skrzyżowaniu JP II i Solidarności, a potem zdjęcia z galeriowca na pobliskiej Smoczej.

wtorek, 17 kwietnia 2012

PUŁAPKA


Dzisiejsza Gazeta Wyborcza informuje, że zmarł Maersk Mc-Kinney Moller, założyciel firmy Maersk i fundator opery w Kopenhadze (za „jedyne 438.000.000 $). Lena, moja kopenhaska znajoma, która w zeszłym roku oprowadzała mnie po nowych dzielnicach miasta, a konkretnie po Tuborg Havn i Ørestad (a właśnie moja żona Marta, napisała świetny tekst o koncepcji architektonicznej Ørestad, w ogóle o miejskim planowaniu w Kopenhadze do następnego numeru A&B - polecam!), twierdzi, że wybrzuszony szklany westybul we frontowej elewacji budynku, kryjący (a właściwe zgodnie z intencją architekta w osobie Henninga Larsena, odkrywający operową restaurację i foyer), został po interwencji Mollera zasłonięty ażurową konstrukcją, tak żeby hołota na zewnątrz nie oglądała bogaczy... Kiedy to mówiła, staliśmy właśnie na drewnianym tarasie, przed kapitalnym budynkiem Miejskiego Teatru po drugiej stronie kanału, obok którego, tzn. kilkaset metrów na lewo, mieścił się kiedyś terminal linii promowej do Polski. I wszystko to skojarzyło mi się jakoś z pięknym i smutnym w tonie wierszem Grzegorza Wróblewskiego, także wieloletniego już mieszkańca Kopenhagi, który przepisuję poniżej:


Grzegorz Wróblewski

PUŁAPKA

Ucichł księżyc i zgasły miasta.
Nocne owady wędrują po moim wyczekującym,
opanowanym dzisiaj języku.

Kosmos pełen jest wibrującego,
niczego nie spodziewającego się
ciepła.

Smak to tylko kwestia przyzwyczajenia.

----------
Wiersz pochodzi  z tomu „Symbioza”, wydanego w roku 1997 w Legnicy, w ramach serii „BARBARZYŃCY I NIE”.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Zbigniew Dłubak „Stadion '55”


O niniejszym albumie oraz wystawie w Kordegardzie dowiedziałem się z artykułu Doroty Jareckiej w Gazecie Wyborczej. No więc, ponieważ autorka zachwycała się zdjęciami Dłubaka, przy okazji najbliższego pobytu w Warszawie (wypadło to w piątek 13...) popędziłem do siedziby Archeologii Fotografii, żeby zdobyć to wydawnictwo.


Na miejscu okazało się, że nie jest jednak album, tylko raczej katalog lub broszura czy też po prostu „albumik”... To tyle, co do rozmiarów i charakteru tego wydawnictwa. Jeśli idzie wizualną zawartość, czyli 33 fotografie Zbigniewa Dłubaka, to muszę przyznać, że spotkało mnie tutaj spore zaskoczenie in plus (a właściwie IN PLUS). Od jakiegoś czasu, co ma związek z działalnością Archeologii Fotografii i penetrowaniem oraz opracowywaniem archiwum Dłubaka, raz po raz na światło wydobywane są serie jego prac, które określa się mianem dokumentu”. I o ile ta właśnie kategoria, wydaje się być jak najbardziej trafna i adekwatna, do charakteru tych zdjęć, to powstaje tutaj pytanie dotyczące „autorskich” intencji... Sam Dłubak jakoś specjalnie nie cenił tych fotografii (o czym mówiła mi np. Elżbieta Janicka, która w latach '90 przeprowadziła szereg rozmów z autorem „Ikonosfery” - mam nadzieję, że ten obszerny wywiad ukaże się w końcu w postaci książkowej), więc mamy tutaj do czynienia z typowym kuratorskim rodzajem „pracy na archiwum”. I nie ma w tym nic złego, bo fotografie świetne (!), poza małym szczegółem, że prawdopodobnie sam Dłubak być może nie chciałby ich oglądać w takiej (czy jakiejkolwiek) postaci.

Zbigniew Dłubak, z książki „Stadion '55” 

Zbigniew Dłubak, z książki „Stadion '55” 

Zdjęcia, jak już powiedziałem, świetne!!! I chociaż wykonane przy okazji wizyty na budowie, która spowodowana była partycypowaniem Dłubaka (obok Mariana Bogusza) w wykonaniu ceramicznego fryzu na „budynku sportowym”, widać w tych kadrach prawdziwe mistrzostwo. Bo przecież sam temat, czyli wznoszony przy użyciu warszawskich gruzów, Stadion X-lecia sam w sobie nie był jakimś specjalnie porywającym obiektem (raczej należałoby go zaliczyć do „tematów ubogich). A w każdym zdjęciu Dłubaka widać kapitalne wyłapywanie  (i zestawianie ze sobą)  kształtów oraz elementów o geometryczno-abstrakcyjnym charakterze. I mimo, że nie są one na pierwszym planie, to obecność takiego porządku jest zauważalna, co sprawia, że wszystkie te zarejestrowane obrazy przekonują swym układem. 

Zbigniew Dłubak, z książki „Stadion '55” 

Zbigniew Dłubak, z książki „Stadion '55” 

Szkoda, że niektóre z kwadratowych kadrów Dłubaka (co ciekawe, są one komponowane idealnie do kwadratów właśnie) w wydawnictwie Archeologii Fotografii pojawiają się na rozkładówkach... Ponieważ albumik jest wprawdzie szyty, a nie klejony, lecz nie posiada twardej okładki i grzbietu, więc takich rozdzielonych na dwie kartki zdjęć, zbyt komfortowo się nie ogląda, bo nie da się tej broszury otworzyć do postaci całkowicie płaskiej. Powtórzę więc raz jeszcze, wielka szkoda, bo zdjęcia świetne i gdy je raz po raz przeglądam, zadaję sobie pytanie, na jaką cholerę były potrzebne Zbigniewowi Dłubakowi, te wszystkie asymetrie i ikonosfery” (owszem, ostatni z wymienionych projektów widziałem w Muzeum Historii Fotografii w Krakowie i mi się podobał)?

niedziela, 15 kwietnia 2012

Legenda (wyjaśnienie)


Pomyślałem sobie, że nazwa kilku postów zwierająca słowo Legenda, może być trochę nieczytelna... No więc chodzi tutaj o nazwę aparatu, którym robimy „Nowe Miasto” - Cambo Legend (przez jakiś czas myślałem, że jest to Cambo Legend II, ale jednak nie...). A wygląda on tak, jak na poniższym obrazku:

2012-04-13  11:26 (Nokia 2700)

Ustawiony na ostatniej kondygnacji Pasty i z podpiętym obiektywem Sironar Rodenstocka o ogniskowej 135mm, który najczęściej wykorzystujemy (przekładając na mały obrazek, to jest jakieś 40mm, czyli bardzo użyteczna ogniskowa). Camera ma podpięty miech do szerokiego kąta, bo najlepiej się przy nim shiftuje (shiftujemy bez przerwy,  bez umiaru), a na zdjęciu jest tak rozciągnięty (czy też nadęty), bo wcześniej używaliśmy obiektywu z 210mm i jeszcze nie skróciłem odległości miedzy przednim i tylnym standardem.

2012-04-13  11:30 (Nokia 2700)

Ela celuje tutaj w stronę Placu Bankowego et consortes. Cambo Legend to fajna kamera, ale przeznaczona raczej (czy też zdecydowanie) do pracy w studio. Jest ciężka (prawie 9 kg), co utrudnia transport i przemieszczanie się po tych wszystkich klatkach schodowych, ale z drugiej strony jest bardzo stabilna i nie trzęsie się przy porywach wiatru (a w górze wieje zwykle bardzo mocno).

2012-04-14  12:29 (Nokia 2700)

Ma też długą szynę, po której chodzą standardy, więc można całe to ustrojstwo wysunąć mocno do przodu, tak żeby w pole widzenia obiektywu nie wchodziły nam okienne glify (Ela zaklina własnie pogodę, bo akurat słońce wylazło zza chmury, a kadr jest lekko po skosie pod światło...)

 2012-04-14  12:36 (Nokia 2700)

2012-04-14  12:36 (Nokia 2700)

Teraz celujemy w kierunku Hali Mirowskiej, a słońca z każdą minutą jest coraz więcej... Jednak udało nam się doczekać momentu, gdy pojawiła się większa chmura.

2012-04-14  12:55 (Nokia 2700)

Legenda w całej okazałości na tle ściany klatki schodowej jednostki mieszkalnej Osiedla za Żelazną Bramą.

2012-04-14  14:19 (Nokia 2700)

A tego kadru w końcu nie zrobiliśmy. Celujemy tutaj w budynek przy ulicy 10/26, w którym przed wojną mieszkał Józef Lewartowski - komunista i działacz społeczny, współtwórca (razem z Mordechajem Anielewiczem, Icchakiem Cukiermanem oraz Josefem Kapłanem) i przywódca Bloku Antyfaszystowskiego w warszawskim getcie, zamordowany przez Gestapo 25 sierpnia 1942. Chodzi o szarą kamienicą po lewej stronie kadru (patrząc do góry nogami), której górna kondygnacja wyłania się zza co dopiero postawionego apartamentowca i socrealistycznego bloku. 

piątek, 13 kwietnia 2012

LEGENDA i ja


 2012-04-13  09:55 (Nokia 2700)

2012-04-13  09:56 (Nokia 2700)

  2012-04-13  10:23 (Nokia 2700)

  2012-04-13  10:24 (Nokia 2700)

 2012-04-13  10:25 (Nokia 2700)

Dla odmiany kawa i wifi w korporacyjnym Cofeehell na Królewskiej (BŁEEE...). Nieźle nas wywiało na dachu Pasty. Przy okazji WIELKIE PODZIĘKOWANIA dla Pani Dominiki Kaweckiej z firmy BOOM, za możliwość wejścia na taras na 11 kondygnacji budynku (skąd robiliśmy dzisiaj zdjęcia).
Wiadomość z ostatniej chwili (13:01), właśnie do wnętrza tej nory zaglądnęło mocne słońce. Fuck!

czwartek, 12 kwietnia 2012

Ela i Legenda (2)


 2012-04-14  09:40 (Nokia 2700)

2012-04-14  09:55 (Nokia 2700)

A my jak zwykle na kawce i wifi w Starbucksie na rogu Marchlewskiego i Świerczewskiego (chyba powinni nam wreszcie coś odpalić za reklamę...), dzisiaj jednak tylko chwilowo, ponieważ czekamy, aż nam się słońce (dzisiaj na całe szczęście raczej za chmurami) przesunie bardziej na zachód. A wtedy zrobimy z balkonu na 7 piętrze biurowca Biprokruszu kolejne zdjęcia - TU NASZE GORĄCE PODZIĘKOWANIA DLA PANI Z ADMINISTRACJI BUDYNKU, która zgodziła się na nasze fotografowanie. 

środa, 11 kwietnia 2012

KAPLICZKA POLSKA (3)


Kraków-Prądnik Biały, ul. Henryka Pachońskiego, 13.02.2012

[Kapliczka „wiecowa. Bo chodzi tutaj o Marsz Równości sprzed roku, ale też - tu zaskoczenie - była to jedna z prorokowanych dat końca świata... Jak widać nietrafnie.
Na widocznym tutaj przedstawieniu - które w schematycznej wersji, jako swój oficjalny znak - zarejestrował niedawno nacjonalistyczny ONR, w pochylonej postaci rozpoznaję rysy byłego rzecznika krakowskiej policji... Postać wyprostowana przypomina mi trochę Richarda Nixona, ale zapewne nie o tego konserwatywnego amerykańskiego polityka, znanego najbardziej z podsłuchowej afery Watergate, twórcom malowidła chodziło...

Wczoraj w drugą rocznicę katastrofy smoleńskiej, w kanale TVP Kultura oglądnąłem dokumentalny film Artura Żmijewskiego pt. „Katastrofa”. Nie byłem do tej pory jakimś specjalnym fanem działań Żmijewskiego, ale jego dokument jest rewelacyjny! I spore wrażenie zrobił też na mnie sposób prezentacji religijnego aspektu wydarzeń sprzed Pałacu Prezydenckiego. Okazało się, że można to zrobić krytycznie, ale bez przedstawiania bohaterów tej pikiety, jako oszołomów lub skończonych idiotów - jak to mają w zwyczaju czynić np. rodzimi fotoreporterzy...
No i oglądnąłem sobie też potem transmisję z wystąpienia Prezesa PiS-u na Krakowskim Przedmieściu. Wydaje mi się, że sposób organizacji i prowadzenia tego wiecu - wbrew temu co mówili komentatorzy zaproszeni do studia TVN24 - nie przypomina masówek z epoki Edwarda Gierka, zaś sterowane przez wodzirejów chóralne skandowanie: Ja-ro-sławJa-ro-sławdzię-ku-je-mydzię-ku-je-my (głównie Ja-ro-sła-wo-wi) czy też np. Wie-lka Pol-ska Ka-to-lic-ka, nasuwać może skojarzenia z jakimś dziwnym konglomeratem plenerowej mszy i parteitagu...]

piątek, 6 kwietnia 2012

Straight To Hell


Mysłowice-Piosek, ul. Boliny, 18.02.2012

[Tak mi się jakoś automatycznie skojarzyło, chociaż piękna piosenka The Clash jest o czymś kompletnie innym...
Zdjęcie zrobione idealnie pod światło (na całe szczęście słońce schowało się za chmurami) i Noblexem, więc się trochę obawiałem, że kamera typu swing lens namnoży mi w tym kadrze dystorsji (patrząc przez wizjer nie da się wszystkiego przewidzieć). A tymczasem jest zupełnie, zupełnie...
Nieźle trafiłem wtedy z tą odwilżą, po południu temperatura mocno podskoczyła, więc śnieg momentalnie zaczął się przekształcać brunatną bryję - co tak malowniczo zagrało w powyższym kadrze]

środa, 4 kwietnia 2012

„Pamarańczarka” z Lublina


Siedzę właśnie nad tekstem o albumie Stefana Kiełszni „Ulica Nowa 3” do kolejnego numeru Herito. Przeglądam tę arcyciekawą książkę, w której znalazły się fotografie, wykonane przed wojną na ulicach „żydowskiego miasta” w Lublinie i na stronie o sygnaturze SK_121 znalazłem następujące zdjęcie...

Stefan Kiełsznia, ul. Kowalska 3, lublin lata 30.

Na którym postać stojąca przy lewym brzegu kadru, wykazuje pewne wizualne pokrewieństwo z wcześniejszym o ok. 60 lat obrazem Aleksandra Gierymskiego, znanym pod bezpieczną nazwą „Pomarańczarka”. Jednak bardziej prawidłowy tytuł tego płótna to „Żydówka z pomarańczami”... (i w ten sposób, wspomniane chwilę wcześniej pokrewieństwo staje się jasne i oczywiste). Obrazem, który zaginał w czasie wojny, tzn. został zrabowany przez okupanta i całkiem niedawno pojawił się w ofercie domu aukcyjnego Eva Aldag w Buxtehude, po czym po interwencji Ministrestwa Kultury i spisaniu ugody z właścicielem płótna (obejmującej rekompensatę finansową), wrócił do kolekcji warszawskiego Muzeum Narodowego.

Aleksander Gierymski,   Żydówka z pomarańczami  , 1881 (fotografia ze strony internetowej domu aukcyjnego Kunst & Auktionhaus Eva Aldag w Buxtehude)

Tak w ogóle, to Gierymski przynajmniej trzykrotnie malował ten motyw. W Kolekcji Muzeum Śląskiego w Katowicach znajduje się wariant tego obrazu  (czy też tzw. szkic olejny?) pt. „Żydówka z cytrynami”.

Aleksander Gierymski,   Żydówka z cytrynami , 1881, Muzeum Śląskie w Katowicach 

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Ulica Kwiatowa


Mysłowice, ul. Kwiatowa, 18.02.2012

[Gdy po raz pierwszy - a było to jesienią 2009 - zapuściłem się głębiej w to blokowisko, startując od „Boniola i idąc w kierunku południowo-wschodnim, z każdą nową ulicą i za każdym nowym blokiem, odkrywałem coraz bardziej fascynujący i odjechany krajobraz. Nie wiem, czy jest bardziej depresyjne terytorium, od tego w Mysłowicach - pardon! - w „polskim Manchesterze”? Jednak ponieważ teren jest tutaj pofałdowany, a bloki budowano na łagodnych wzniesieniach, więc ustawione są one często „amfiteatralnie”, co dość fajnie się fotografuje... Tak w ogóle, to kapitalny poligon, na jakiś większy projekt fotograficzny, dotyczący architektury blokowej.
Widoczny na garażu po lewej stronie rodzaj „zrównania”, jest dość typowy nie tylko dla Górnego Śląska, Krakowa czy Łodzi, ale - spoglądając szerzej - także dla całego naszego kontynentu, który ma - jak to często podkreślają prawicowi publicyści - „chrześcijańskie korzenie”... Patrząc na te - dość nieporadne od graficznej strony - zabiegi symboliczne, trudno o tych korzeniach” zapomnieć.]

niedziela, 1 kwietnia 2012

RTS CHN


Łódź-Chojny, ul. Rzgowska, 11.03.2011

[Za oknem śnieg albo oślepiające słońce... Zeskanowałem wiec wszystkie zaległe filmy. Tzn. zrobiłem sobie cyfrowe wglądówki. Ponieważ jest to format panoramiczny, więc muszę używać szufladki z szybkami, co nie jest problemem, tylko że skanuję się po jednej klatce i trochę (dużo) czasu schodzi...
I przy tej okazji policzyłem też ile do tej pory naświetliłem klatek (tzn. policzył to komputer...). I wyszło mi (jemu), że od 28.06.2009 liczba kadrów to: 2586. Czyli zupełnie nieźle, jak na wstępnie wybranych ok. 200 klatek (oczywiście do dalszej decyzji), ale też nie porywająco, jeśli porównać to do niegdysiejszych działań fotografów National Geographic (nie, nie należę do fanów), którzy przy okazji jednego zlecenia naświetlali 10.000 kadrów na Kodachromach, z czego do artykułu w gazecie wybierano... 18 obrazków np.

Odpuściłem sobie wyjazd na otwarcie wystawy do Mińska (musiałbym wyruszyć jutro), bo chociaż nie mam już gorączki, to jednak ciągle kaszlę i w ogóle nie mam siły... Szkoda. Mam nadzieję, że bez mojej obecności wszystko się odbędzie bez problemów (tzn. znając Aleksieja Matiuszonka, jestem o tym przekonany).]