środa, 4 kwietnia 2012

„Pamarańczarka” z Lublina


Siedzę właśnie nad tekstem o albumie Stefana Kiełszni „Ulica Nowa 3” do kolejnego numeru Herito. Przeglądam tę arcyciekawą książkę, w której znalazły się fotografie, wykonane przed wojną na ulicach „żydowskiego miasta” w Lublinie i na stronie o sygnaturze SK_121 znalazłem następujące zdjęcie...

Stefan Kiełsznia, ul. Kowalska 3, lublin lata 30.

Na którym postać stojąca przy lewym brzegu kadru, wykazuje pewne wizualne pokrewieństwo z wcześniejszym o ok. 60 lat obrazem Aleksandra Gierymskiego, znanym pod bezpieczną nazwą „Pomarańczarka”. Jednak bardziej prawidłowy tytuł tego płótna to „Żydówka z pomarańczami”... (i w ten sposób, wspomniane chwilę wcześniej pokrewieństwo staje się jasne i oczywiste). Obrazem, który zaginał w czasie wojny, tzn. został zrabowany przez okupanta i całkiem niedawno pojawił się w ofercie domu aukcyjnego Eva Aldag w Buxtehude, po czym po interwencji Ministrestwa Kultury i spisaniu ugody z właścicielem płótna (obejmującej rekompensatę finansową), wrócił do kolekcji warszawskiego Muzeum Narodowego.

Aleksander Gierymski,   Żydówka z pomarańczami  , 1881 (fotografia ze strony internetowej domu aukcyjnego Kunst & Auktionhaus Eva Aldag w Buxtehude)

Tak w ogóle, to Gierymski przynajmniej trzykrotnie malował ten motyw. W Kolekcji Muzeum Śląskiego w Katowicach znajduje się wariant tego obrazu  (czy też tzw. szkic olejny?) pt. „Żydówka z cytrynami”.

Aleksander Gierymski,   Żydówka z cytrynami , 1881, Muzeum Śląskie w Katowicach 

13 komentarzy:

  1. Ależ to działa i rezonuje w głowie! To najmocniejszy wpis od wielu miesięcy na Twoim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym obrazie - choć nie widziałem go "na żywo" - to przynajmniej w formacie ekranowym uderza jego fotograficzność - zresztą w XIX w malarstwo było bardziej fotograficzne, niż sama fotografia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się wydaje (czy nawet jestem tego pewien), że Gierymski nie używał fotografii, jako rodzaju szkicu. Tylko studia z natury, rysunki, szkice olejne i w końcu finalne dzieło. I mieli mu też za złe ówcześni krytycy sztuki (z wyjątkiem starego Witkiewicza), że nie podejmuje "wzniosłej tematyki", tzn. nie maluje np. zabójstwa księcia Radosława przez margrabię Pierdosława z podszeptu kasztelana Myszosława, tylko pacykuje jakichś tam panie, Żydów nad Wisłą albo Żydówki z pomarańczami...
      Świetnym malarzem był też jego przedwcześnie zmarły brat Maksymilian. I obaj posiadali "hiperrealistyczne oko" - a mam tu na myśli nie tylko techniczną biegłość, ale też sposób widzenia/przedstawiania tematu.

      Usuń
    2. W książce Petera Galassiego fotograficzne obrazy (z całą fotograficznością, która jest przynależna jej optycznej naturze) powstawały znacznie wcześniej, nim ktoś mógł to zauważyć na fotograficznych szkicach (XVI i XVII w). Wzniosłe malarstwo było szansą na zarabianie kasy, a nie na samorealizacje (no chyba że samorealizacji przez zarabianie kasy :)). A wiadomo, gdzie była kasa i co ów "mecenasi" kupowali.

      Usuń
    3. Oglądając w zeszłym roku w Louvrze Holendrów (a wszystko przy okazji paryskiej prezentacji "Niewinnego oka"), pomyślałem sobie, że ten zwrot w stronę realu był związany ze zmianą modelu religijności i zmianą stosunku do tzw. "natury". Że w związku z powyższym, inaczej zaczęły funkcjonować elementy "znaczące" w obrazie. Że np. pejzaż przedstawiający polderowy holenderski krajobraz mógł być wyrazem kontemplacji stworzenia etc. Że nie było konieczności malowania krzyży na każdym wzniesieniu i fruwających aniołów na niebie ;)

      Usuń
    4. Wiesz, dla mnie generalnie twórczość jest super sposobem na "kontemplację stworzenia" :) a przynajmniej na jakiś na nią pomysł.

      :)

      Usuń
    5. Po wypiciu butelki Jacka Daniel'sa (co świątecznie razem z teściem uczyniliśmy) mógłbym się nawet zgodzić... ;)))

      Usuń
    6. pisze się Jack Daniel's, ale czyta się Jacek Deląg, od kiedy cena spadła poniżej 50 zł za flaszkę. ;)

      Usuń
    7. http://www.youtube.com/watch?v=tyQvjKqXA0Y - pasuje bardzo do powyższego i ogólnie do wielu treści, o których rozmawiamy

      Usuń
    8. JD na kamykach bardzo zacny ;)

      Usuń
  3. Piękne to zdjęcie, obraz zresztą też. Co do nazwy - słuszne spostrzeżenie / sprostowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem kiedyś album z pracami obu Gierymskich, wydany w 1966 przez Arkady i tam konsekwentnie używano nazwy "Pomarańczarka"... Ale zanim odnaleziono ten zrabowany przez Niemców obraz z Muzeum Narodowego w Warszawie, coś mnie tknęło, że ta handlująca pomarańczami kobieta z obrazu Aleksandra jest po prostu warszawską Żydówką.

      Usuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.