wtorek, 23 października 2012

Całkowita zagłada


I jeszcze jeden wiersz Williamsa. Bardzo dziwny, sam w sobie i też w kontekście poprzedniego wpisu. Te jego skojarzenia...

William Carlos Williams

Całkowita zagłada

Był lodowaty dzień.
Pochowaliśmy kotkę,
a potem wynieśliśmy jej pudełko
i na podwórku za domem

przytknęliśmy do niego zapałkę.
Pchły które wymknęły się
ziemi i płomieniom
zginęły od mrozu.

[przekład Piotr Sommer, LnŚ nr 1-2, 2009, str. 219]

2 komentarze:

  1. Dobry wiersz, klimatem przypomina mi Honeta. O Williamsie nie słyszałem, dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem fanem Honeta, ale jeśli ta relacja faktycznie zachodzi, to ma jednak odwrotny kierunek ;)

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.