poniedziałek, 5 listopada 2012

Śliwki



Czytam sobie dalej LnŚ poświęconą Williamsowi i kolejne próby lektury wiersza z 1934 roku (tekstu bardzo znanego i często komentowanego), którego angielski tytuł ma brzmienie This Is Just To Say, nie bardzo mi wychodzą. Zupełnie do mnie nie trafia ten prosty, ale też w sumie dość karkołomny tekst. Nie gniewaj się / były takie pyszne / słodkie / i takie zimne. I już zaczyna mi się robić niedobrze...

William Carlos Williams

Chcę tylko powiedzieć

że zjadłem
śliwki
które były
w lodówce

i które
ty najpewniej
schowałaś 
na śniadanie

Nie gniewaj się
były takie pyszne
słodkie
i takie zimne

[przełożył Piotr Sommer, LnŚ nr 1-2/2009, str. 222]


Chcę tylko tutaj powiedzieć, że prosty zapis, który bierze za temat prostą sytuację, może doprowadzić do ugrzęźnięcia w banale. W pewnym sensie ryzyko zawodowe... oczywiście przy wyborze takiej poetyki i poszanowaniu norm, dopuszczających w danym czasie, co może być tematem wierszy, a co nie. No, więc w kwestii wspomnianych (niekoniecznie zapisanych ma papierze) norm, podejmujący temat "śliwek" wiersz Grzegorza Wróblewskiego i podobnie jak tekst Williamsa, rozgrywający się w aurze prywatności, jest rodzajem odważnej transgresji, która zresztą spowodowała histeryczne reakcje kilku rodzimych krytyków...

Grzegorz Wróblewski

(DLACZEGO TĘSKNIĄC ZAWSZE POPEŁNIAMY BŁĘDY?)

Czekając niecierpliwie na twój powrót do domu
zjadłem najpierw paczkę suszonych śliwek
a potem niczego się nie spodziewając
włączyłem The Blue Aeroplanes

Gdy otwierałaś drzwi do mieszkania
siedziałem już na dobre uwięziony
w naszym trzęsącym się na wszystkie strony
i przypominającym oblężoną fortecę kiblu

Zamiast uroczystej kolacji którą tak bardzo
chciałem ci zaimponować... przywitała cię
moja walcząca, kompletnie rozregulowana
dupa

[wiersz z tomu Symbioza, 1997]

2 komentarze:

  1. Jak ja umieściłem ten wiersz Williamsa na blogu, to się posypały komenty, że KAŻDY może tak napisać.

    Ech...

    Z drugiej strony nie każdy napisze coś takiego jak Wróblewski (pointa zwala z nóg, chyba tylko "bruLionowe flupy" dają mocniej po oczach...)

    PS

    To jacyś krytycy Wróblewskiego czytają w ogóle?

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, ale jakoś tak się dziwnie składa, że ani William Carlos Williams, ani Charles Reznikoff, ani Bill Knott, mimo tej "prostoty" ich wierszy, nie są w Polandzie specjalnie popularni czy kopiowani. Więc można przypuszczać, że taki sposób pisania czymś prostym wcale nie jest, jakby to się to komuś przy lekturze (zazwyczaj przekładu) wydawało ;)
    Krytycy czytają Wróblewskiego, owszem. Optymistyczne jest to, że rzadziej piszą teraz głupoty.

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.