czwartek, 7 czerwca 2012

Trabant i zen


Na początku wyglądało to nieszczególnie...

2012-06-07  06:19

Ogromniasta chmura zasłaniała słońce. I pomyślałem, że nici z fotografowania. Chciałem zrobić ripleja tego motywu z silnym silnym światłem padającym na kadłub trabanta. Ale ponieważ new.meteo.pl zapowiadało jednak słońce, pomyślałem sobie to, co zwykle mówię Eli Janickiej, gdy podczas fotografowania Warszawy, kiedy mamy już wszystko ustawione, nagle wyłazi słońce i krajobraz od razu przypomina blachę, a Ela zaczyna bluzgać (w tej kwestii się zwykle wymieniamy). Czyli powiedziałem sobie w duchu (to co mówię zwykle Elce): zen, spokojnie, zen, tylko zen. Z tym, że w Warszawie akurat unikamy słońca, a w przypadku demobili jest na odwrót. Bo doszedłem do wniosku, że potrzebuję w tej serii słońca właśnie. 

2012-06-07  06:42

I zobaczyłem, że ta wisząca nad Wałbrzychem chmura z wolna przesuwa się na zachód, więc po 20 minutach oczekiwania dostałem to, czego chciałem. Z tym, że nie do końca jednak, bo cienie rosnących po lewej stronie brzóz  były zbyt mocne i właziły mi na karoserię trabbiego. Trzeba było czekać. Zen.

2012-06-07  08:18

No więc czekałem. Czekałem i czekałem, i czekałem. Obserwując wędrówkę słońca doszedłem do wniosku, że w okolicach dziesiątej powinno być OK, więc nie przesadzając jednak z tym medytowaniem, pojechałem na wycieczkę do odległej o 20 km Kamiennej Góry (pracowałem w tym mieście przy konserwacji polichromii w 1988 i 1989 roku) i po powrocie okazało się, że była to trafiona (pod względem czasowym) decyzja.

2012-06-07  10:16