niedziela, 15 lipca 2012

Ekspedycja


W czwartek rano wydrukowane w lablabie zdjęcia (jak zwyke perfekcyjnie) wsadziłem w ramy, a zaraz w południe zostały zabrane do Wrocławia. I podczas tych oprawczych działań, całkiem dosłownie potraktowałem wskazujący palec u prawej ręki... Dopychając metalowe sztyfty, unieruchamiające plecy w oprawach, użyłem właśnie wspomnianego palca, a w takiej konfiguracji żelastwo momentalnie (i całkiem logicznie) wlazło mi pod paznokieć i do końca. Ból początkowo nie był specjalnie silny, ale już w nocy dał o sobie znać z wszelkimi szykanami. A więc, gorączka i opuchlizna, paznokieć w kolorze filetowym (moje dziecko twierdziło, że w "szarym"). Więc dwa ostatnie dni wyłączone z aktywności, a sam palec (jest już znacznie lepiej) wygląda teraz jak po charakteryzacji do "Nocy żywych trupów" ;)
Ale zdjęcia wyglądają OK. I ciszę się, że takiej postaci będą pokazane na wystawie "Urwany film" w BWA we Wrocławiu (wernisaż w najbliższy piątek, ZAPRASZAM!).