wtorek, 31 grudnia 2013

PODSUMOWANIE 2013



Zapraszam do lektury mojego (mocno subiektywnego) podsumowania roku 2013 w fotografii, jakie napisałem dla magazynu SZUM.

Wszystkim czytelnikom hiperrealizmu życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Thomas Gardiner do kontemplacji na przedostatni dzień roku 2013

Thomas Gardiner, z serii Western Canada (2005-2010)


Thomas Gardiner, z serii Untitled USA (2011-2012)

Pierwszy kadr z negatywu 4x5", drugi z 8x10".
Wielki format wciąż górą! 
I niech tak pozostanie!

sobota, 28 grudnia 2013

Prześwietlenie Michaiła Kałasznikowa

Prześwietlenie Michaiła Kałasznikowa

Krótko przed śmiercią z rosyjskim konstruktorem
spotkał się schiarchimandryta Ilia, który wyspowiadał
twórcę AK-47 i udzielił mu Komunii Świętej – informuje
katolicki portal fronda.pl za agencją interfax.ru.

Kałasznikow bardzo przeżywał fakt, iż jego karabinek
miast być idealnym orężem do obrony przed atakiem,
stał się narzędziem służącym do zabijania.

To było ważne spotkanie, po którym – jak pisze dziennik
„Komsomolskaja Prawda”– konstruktor miał być
„prześwietlony” i napełniony radością.

[Michaił Timofiejewicz Kałasznikow zmarł 23 grudnia 2013 roku w wieku 96 lat]

piątek, 27 grudnia 2013

W Boże Narodzenie szatan się wścieka

W Boże Narodzenie szatan się wścieka (psycho-
deliczny utwór nieznany Tomasza P. Terlikowskiego)

I dlatego przypuszcza ostre ataki.
Takie jak podczas pasterki w Kolonii,
która została sprofanowana przez femi-
nazistkę z grupy Femen.

Podczas uroczystej mszy świętej,
tak ważnej dla każdego wierzącego,
feminazistki z Femenu, wtargnęły
do katedry w Kolonii.

Jedna z niemieckich aktywistek
wtargnęła w przestrzeń ołtarzową, nago
z wielkim, jakże właściwym szatanowi
napisem, „I am God” na piersiach.

[źródło: http://www.fronda.pl/a/w-boze-narodzenie-szatan-sie-wscieka-feminazistki-profanuja-pasterke,32983.html]

Tomasz P. Terlikowski zecydowanie nie jest poetą... Dębowe ucho i szablonowa, prostacka wyobraźnia. Jednak trzeba przyznać, że posiada pewnego rodzaju talent słowotwórczy i ma na swoim koncie wprowadzenia do obiegu językowego terminów takich jak: (wspomniane wyżej) "feminazistki", ale też "homoterroryści" oraz "eutanazizm".

czwartek, 26 grudnia 2013

Jaki to mamy dzisiaj dzień tygodnia?

Wychodzi mi, że chyba czwartek, ale nie chce mi się sprawdzać...
Z laptopem na kolanach, ze słuchawkami na uszach, popijając Bordeaux i zagryzając serami, słucham sobie Jana Dismasa Zelenki.
Dwóch utworów napisanych w 1733 na okazję uroczystości pogrzebowych Augusta II Mocnego, elektora Saksonii i króla Polski. 
W interpretacji kapitalnego zespołu Collegium 1704 pod dyrekcją Václava Luksa.

Officium Defunctorum (ZWV 47)

Requiem D-dur (ZWV 46)

środa, 25 grudnia 2013

Wanna Hansenów

W poniedziałek dotarł do mnie najnowszy tom Grzegorza Wróblewskiego Wanna Hansenów. O wydawnictwie tym pisał już Krzysztof Jaworski na swoim blogu, ale zamieszczony u niego skan okładki różni się od egzemplarza, jaki dostałem. Po prostu książka ma dwie wersje okładkowe, a na każdej z nich zreprodukwany jest obraz autorstwa Grzegorza. Ten na moim tomiku ma tytuł Postindustrial (w przypadku drugiej wersji jest to Tango City, a obie te kompozycje podpisano jako... Blue Pueblo).


No to teraz kilka krótkich wierszy z świetnej tej książki:


Grzegorz Wróblewski

Ognie św. Elma

Nasze mięso zbyt
wolno się suszy.


Homo Delphinus

Przenoszę żuki z powrotem na trawę.
Deszcz wygładza mi skórę. (Wczoraj

załatwili kolejnego afrykańskiego kacyka).
Nie jestem na stałym etacie.


Komuś na tym zależało

Kamienie na plaży ułożone w kształcie krzyża.
Na jednym z nich potężna morska mewa.


Boening 737

Podglądaliśmy jak znikał w szarej chmurze
(Każdy z nas chciałby zrobić coś podobnego).


Wanna Hansenów

Dwa pająki
wystawione

na kwaśne
deszcze.


[wiersze przepisałem z tomu: Grzegorz Wróblewski Wanna Hansenów, Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, Poznań 2013, str. 25, 31, 34, 43, 50]

wtorek, 24 grudnia 2013

Bydlęta klękają...

With a little help from www.shorpy.com

February 1957. "U.S. Klans Imperial Wizard Eldon Edwards posed in his official robes at home." Photo by Jay B. Leviton for Look magazine.

niedziela, 22 grudnia 2013

NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE BEZ WYJŚCIA

NIE ISTNIEJĄ SYTUACJE BEZ WYJŚCIA (nieznany
poemat Zofii Kossak-Szczuckiej, napisany w stylistyce
przypominającej tzw. wiersz różewiczowski, jednakże
względem niego - i nie tylko - wyraźnie prekursorski)

Są nam tak
strasznie obcy,
obcy i niemili,
bo są innej rasy,

drażnią nas i rażą
wszystkie ich cechy.

Wschodnia zapalczywość,
kłótliwość, specyficzny
rodzaj umysłu,

oprawa oczu,
kształt uszu,
zmrużenie powiek,
linia warg,
wszystko.

[źródło: Zofia Kossak-Szczucka Nie istnieją sytuacje bez wyjścia, „Kultura" 1936, nr 26].

sobota, 21 grudnia 2013

Katedra jest

John Ashbery

Katedra jest

Przeznaczona do rozbiórki.

[przekład Piotra Sommera z książki: Piotr Sommer Artykuły pochodzenia zagranicznego, Wydawnictwo MARABUT, Gdańsk 1996, str. 268.
Czego sobie i Państu życzę. Dzisiaj najkrótszy dzień w roku. A od jutra jaśniej!]

piątek, 20 grudnia 2013

Wielkie Oczy w Art in America

Oczywiście nie tylko ta fotografia z książki Niewinne oko nie istnieje, która pojawiła się w artykule Katarzyny Bojarskiej The Elusive Modern, traktującym o współczesnej scenie artystycznej w Polsce, jaki ukazał się właśnie w wydawanym w USA miesięczniku Art in America. Nie tylko więc zdjęcie z Wielkich Oczu, ale także krótki opis i analiza projektu Inne Miasto, który realizujemy wspólnie z Elą Janicką. I też o "jerozolimskiej palmie" Joanny Rajkowskiej, o The Afterlife of Buildings Nicolasa Grospierre'a & Kobasa Laksy i o wielu innych. Zapraszam do lektury!

Art in America, November 2013

środa, 18 grudnia 2013

NIEWINNE OKO NIE ISTNIEJE w google street view

Wszystko dokładnie widać i można sobie jeszcze obracać obrazem - tak ktoś na zajęciach z dokumentu (nie był to jednostkowy przypadek...) skomentował sens robienia zdjęć dokumentalnych w werystycznej konwencji...
No i faktycznie "wszystko dokładnie widać" (i można jeszcze sobie obracać obrazem - oczywiście tylko w przypadku, gdy googlowóz tamtędy przejechał). 
Ale co z tej widzialności i dostępności wynika?
Poniżej szybka próba odpowiedzi na postawione pytanie.

 Biała Rawska
Bieżuń
 Krzepice
 Opoczno
 Słomniki
Wielowieś

wtorek, 17 grudnia 2013

METAFIZYKA MAJDANU

METAFIZYKA MAJDANU (nieznany liryk
Davida Wildsteina, który – jako modelowy
„metafizyk” – pisze i wyraża się ciemno)

Bóg jest na Majdanie.
Ale ze wschodu napiera wiatr.
Na gruzach pozostałych po Wielkim Głodzie,
w tym zniszczonym świecie
powstała inna Cerkiew.
Ale wciąż niesie w sobie zło tamtej apokalipsy.

[źródło: http://niezalezna.pl/49539-metafizyka-majdanu]

------------------------------------------------------
Czas chyba zacząć myśleć nad zebraniem tych "utworów nieznanych" do kupy?
W celu np. uczynienia z nich zwartego wydawnictwa.
Pod tytułem "Utwory nieznane" właśnie...

niedziela, 15 grudnia 2013

Latidos del Olvido cz. 2 i Teksty Drugie

Niedzielne ogłoszenia parafialne:

Na hiszpańskiej stronie Latidos del Olvido pojawiła się druga partia materiału ze zdjęciami z mojego cyklu Postindustrial. Można tam też znaleźć tekst (w wersji polskiej i hiszpańskiej), który towarzyszył prezentacji 16 fotografii z tej serii rok temu w MOCAK-u i znalazł się też w wydanym przy tej okazji katalogu.

W kwartalniku Teksty Drugie nr 3 (141) z 2013 ukazał się mój szkic Fotografia na tropie PRL. Owszem, pismo wyszło już jakiś czas temu, ale dopiero teraz dotarł do mnie autorski egzemplarz, więc stąd ten spóźniony anons. Tekst zamieszczono w dziale o tytule Dociekania... Dociekam więc w nim, dlaczego rzeczywistości PRL-u raczej nie fotografowano, a jeżeli już było to robione, to efekty były zwykle żałosne... 
Dla czytelniczej zachęty wklejam poniżej fragment szkicu:

Z powodu znikomego rozwoju fotografii dokumentalnej w Polsce lat 70. i 80. XX wieku, z powodu niemal zupełnego braku zapisów tego rodzaju, to właśnie fotoreportaż prasowy w powszechnym odbiorze był (czy też ciągle jeszcze jest) utożsamiany z fotograficznym dokumentem. I niewątpliwie zdjęcia prasowe „narzekających fotografów” podpadają pod kategorię dokumentalności, tym jednak, co różni je od klasycznych fotografii gatunku, jest niemal kompletny brak interpretacji rejestrowanych sytuacji, wydarzeń lub krajobrazów. Owszem, fotografie te ukazują głównie „absurdy Peerelu” – by posłużyć się gazetową kliszą używaną przy okazji ich współczesnych prezentacji – i nic więcej. Gdy przegląda się fotoreporterskie archiwa (znacznie rzadziej są to albumy), można w nich odnaleźć stałe punkty rodzimych fotoreporterskich wędrówek w poszukiwaniu tematów, których sporą część stanowią wydarzenia o charakterze religijnym. I fotografując cyklicznie: uroczystości Wielkiego Tygodnia (np. Kalwaria Zebrzydowska, Górka Klasztorna, Kalwaria Pacławska), procesję konną w Pietrowicach Wielkich, procesję Bożego Ciała w Warszawie, Święto Spasa w Grabarce, pielgrzymki udające się do Częstochowy, procesje maryjne (znów obie Kalwarie), wreszcie spektakularne pielgrzymki papieskie, żaden z rodzimych fotoreporterów nie pokusił się o sporządzenie charakterystyki (nawet jeśli miała być to interpretacja ex post, przez selekcję i wybór zarejestrowanego materiału), peerelowskiej religijności.

[Teksty Drugie, nr. 3 (141) 2013, str. 167]

sobota, 14 grudnia 2013

DŁUGI MARSZ BARBARZYŃCÓW

DŁUGI MARSZ BARBARZYŃCÓW (nieznany
wiersz Wojciecha Wencla, napisany topornymi
dystychami, które jednak paradoksalnie
doskonale imitują dziarski, marszowy krok
- jak sami siebie nazywają - „wolnych Polaków”)

Są wszędzie. Od mniej więcej piętnastu lat
błyszczą w mediach i prowadzą gender studies

na uniwersytetach, brylują w salonach literackich,
panoszą się w państwowych instytucjach kultury,

wystawiają antychrześcijańskie instalacje
w galeriach sztuki i antypolskie dramaty „interwencyjne”

w teatrach. Ostatnio wdzierają się do szkół
i przedszkoli, próbując zachwiać tożsamością płciową

najmłodszych. Z roku na rok jest ich więcej, rośnie
także kaliber ich żądań. To ludzie pozbawieni

skrupułów, żołnierze bezgranicznie wierzący
w sens demonicznej rewolucji.

[źródło: http://niezalezna.pl/49498-kultura-jest-kluczem-co-musi-zrobic-niepodleglosciowa-opozycja-gdy-odzyska-wladze]

piątek, 13 grudnia 2013

Gandzia!

Niejako w nawiązaniu do wiadomej rocznicy:

Marek Sobczyk, Gandzia (14 grudnia 1981) 

[skan z katalogu: Marek Sobczyk Dokładność i Doskonałość Obrazu, Galeria Sztuki Współczesnej BUNKIER SZTUKI, Kraków, październik-listopad 2001, str. 17]

Także przy okazji:


Jak najbardziej do pary:


I dalej w temacie:

Krzysztof Jaworski

Oddającym życie
dla dobra ludzkości

Oddający życie dla dobra 
ludzkości, czy musicie sprawiać
żeby lekcje historii były takie
smutne?
Sokratesie, czy nie mogłeś poprzestać
na stosunkach analnych?
Po co ci był ten kielich?
Po co w ogóle piłeś cokolwiek?
Cała noc płakałem i nie mogłem zasnąć,
nie chciałem tknąć jedzenia czy picia,
w ogóle dwa dni miałem się fatalnie.
To samo na lekcjach religii.
Czy tak ma wyglądać
szczęśliwe dzieciństwo, o które walczymy?

[wiersz z książki: Krzysztof Jaworski Drażniące przyjemności. 1988-2008, Biuro Literackie, Wrocław 2008, str. 65]

czwartek, 12 grudnia 2013

Amagerbrogade 94


[27.11.2013]

Ponieważ powyższe zdjęcie było robione w dość obfitej mżawce, która zalewała mi obiektyw aparatu (byłem ustawiony dokładnie pod wiatr), więc obawiałem się, że nic z tego nie wyjdzie. Ale dla pewności wykonałem trzy strzały, z których ten pierwszy okazał się najlepszy (po ustawieniu kadru wytarłem przednią soczewkę z wody i osłoniłem dekielkiem, a potem po każdym wyzwoleniu migawki musiałem ten zabieg powtórzyć, ponieważ szkło było całkowicie mokre). Myślę, że na 100% fotografia wejdzie do ostatecznego zestawu Blue Pueblo.

wtorek, 10 grudnia 2013

Kevin Bauman "Small Churches"

Przy okazji przygotowywania się do zajęć na temat typologii wizualnych (które tak okrutnie "męczą" rodzimych fotografików), pomyślałem sobie, że może warto odwiedzić stronę 100 Abandoned Hauses Kevina Baumana i zobaczyć co u niego słychać. I tak też zrobiłem, ale nic specjalnie nowego tam nie znalazłem, więc wrzuciłem jego nazwisko do doktora googla, a ten odesłał mnie na jego nową (nowszą?) autorską stronę. I na niej, oprócz wspomnianego projektu o opuszczonych domach w Detroit, znalazłem też interesujący cykl o nazwie Small Churches, który zgodnie z tytułem budynkom/siedzibom małych kościołów jest poświęcony.

Kewin Bauman, z cyklu Small Churches, Refreshing Spring Church of God in Christ

Kewvin Bauman, z cyklu Small Churches, United in Christ Church of God

Wygląda na to, że jest to projekt niedokończony, czy wręcz porzucony (widoczne na kilku zdjęciach samochody to modele z  końcówki lat 90. XX w.). Udostępniony stronie Kevina Baumana materiał na pewno wymaga pewnej selekcji (a niektóre skany lepszej edycji), jednak sam temat oraz sposób jego podania są na tyle interesujące, że przy pewnej konsekwencji w dalszej rejestracji tego rodzaju motywów, mogłoby to wszystko zaowocować np. fajną publikacją. Ale nic z tych rzeczy, pozostajemy więc z poczuciem pewnego (lub też w moim przypadku - sporego) niedosytu... 

 Kevin Bauman, z cyklu Small Churches, Bible Community Mission

Kevin Bauman, z cyklu Small Churches, Bible Community Baptist Church

Więcej zdjęć z projektu Small Churches w ilości 66 sztuk można oglądnąć na stronie Baumana w serwisie Flickr.
Podobnie jest z serią 100 Abandoned Hauses, w tym przypadku liczba fotografii udostępnionych do oglądania to - no cóż, zdecydowanie wbrew tytułowi serii - sztuk 141.
Ciekawe, jakie jeszcze fotografie z Detroit (rzeczone "małe kościoły" to także obiekty sfotografowane na terenie miasta-bankruta) Kevin Bauman ma w swoim archiwum?

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Ten genialny Alexander Gronsky!


Alexander Gronsky, Norilsk (2013)

Zastanawiałem się co weźmie na tapetę po bardzo udanym cyklu Pastoral z lat 2008-2012, o który pisałem swego czasu na hiperrealizmie. No i całkiem niespodziewanie (to prawda od pół roku nie zaglądałem na jego stronę) dotarła do mnie informacja (via Andrzej Maciejewski) o przedsięwzięciu pod nazwą Norilsk. Zdjęcia zostały zrealizowane w roku bieżącym i zgodnie z tytułem przedstawiają obszar tego rosyjskiego miasta, zlokalizowanego na dalekiej północy w Kraju Krasnojarskim. 

 Alexander Gronsky, Norilsk (2013)


Alexander Gronsky, Norilsk (2013)

Industrialne tereny Norylska mogą się chyba przyśnić jako senne koszmary... Ponieważ znajdują sie tutaj bogate złoża niklu, koblatu i platyny, a także węgla kamiennego, surowce te nie tylko się wydobywa, ale także przerabia na miejscu, co skutkuje daleko idącą degradacją środowiska naturalnego (rzecz umując eufemistycznie). Tak w ogóle, miasto zostało zbudowane w latach 30. XX w. przez więźniów mieszczących się w okolicy łagrów, a do 1955 roku to właśnie spośród zeków i uwolnionych rekrutowała się głównie siła robocza tutejszych kopalń, hut i fabryk.

Alexander Gronsky, Norilsk (2013)

Alexander Gronsky, Norilsk (2013)

Genialnie trafione zdjęcia! 
I bez żadnej za przeproszeniem "fotogeni" w obrazie ... 
I też bez postradzieckiej martyrologii (czy ew. nostalgii za ZSRR), choć historia Związku Radzieckiego jest tutaj obecna w tle.
Prosty, werystyczny zapis, zbudowany z kadrów o dużej atrakcyjności wizualnej, które pokazują zdecydowanie nieatrakcyjne do życia tereny...
Jak fajnie i miło być zaskoczonym kolejnym świetnym projektem Alexandra Gronsky'ego, chociaż przecież po fotografie tym niczego innego nie można się było spodziewać.

Alexander Gronsky, Norilsk (2013)

niedziela, 8 grudnia 2013

Henry nocą, Henry pojmuje...

John Berryman


Henry nocą

nocne zwyczaje Henry'ego były zmorą jego kobiet.
Po pierwsze się okazuje chrapał, leżąc na wznak.
A potem wiercił się i miotał,
zmieniając pozycje jak flota w akcji. Potem, bezlitośnie
budził się co godzinę - nie miały jak 
nadążyć za ruchliwym Henry'm, co przepadał

o 3 nad ranem, po nowe tabletki albo papierosa,
czytał dawne listy, pisał nowe, gryzmolił
wyzywające Piosenki;
po czym znów do łóżka, na starą melodię, albo się sposobił
do wykrztuśnego kaszlu, już bez żadnych sprzeczek
a to jest jak śmierć. Zło które im wyrządzał

one gromadziły w sobie, potem przebaczały, tajemnicze, słodkie;
przyznacie jednak, że tak się nie da żyć'
a nawet przeżyć.
Nie wspomnę już o snach i nie powtórzę
jak drżał i oblewał się potem - coś tu musi puścić:
na dobre był na nogach już o piątej.


Henry pojmuje

Czytał do późna u Richarda, daleko w Maine,
32-letni? Richard i Helen już dawno w łóżku,
moja dobra żona już dawno w łóżku.
Miałem się tylko rozebrać i wejść do łóżka,
włożyć zakładkę do książki i zasnąć,
i wstać na gorące śniadanie.

Przy brzegu była wyspa, P'tit Manaan,
trawnik Richarda był prawie urwiskiem.
O czwartej chłód.
Zrobić człowieka zajmuje ledwie parę minut.
Chwila skupienia na tu i teraz.
Nagle, inaczej niż Bachowi

i koszmarnie, inaczej niż Bachowi, przyszło mi na myśl
że pewnej nocy, miast wkładać ciepłą piżamę,
rozbiorę się całkiem
i przejdę przez mokry zimny trawnik i urwisko
do tej okropnej wody i zawsze już będę szedł
pod nią, dalej, w kierunku wyspy.

[wiersze z tomu Delusions, etc (1972) w przekładzie Piotra Sommera przepisałem z książki: Piotr Sommer Artykuły pochodzenia zagranicznego, Wydawnictwo Marabut, Gdańsk 1996, str.105,106.
Wreszcie naczytałem się Berrymana do woli... Choć pewien niedosyt jednak pozostaje.
Ta nichilstyczna poezja, to chyba w sam raz lektura na grudniowe dni bez światła?]





sobota, 7 grudnia 2013

Ale dlaczego nie powiedzieć, co zaszło?

Robert Lowell

Epilog

Tamte błogosławione struktury, rym i wątek –
dlaczego nie są mi pomocne teraz,
kiedy chcę zrobić
coś z wyobraźni, nie z pamięci?
Słysze skrzek własnego głosu:
Wizja malarza to nie soczewka,
aż drży, aby ogarnąć światło.
Ale czasem wszystko, co piszę
jest jak migawka,
upiorna, pospieszna, przeładowana, pocięta,
wybita z życia,
a jednak obezwładniona przez fakty.
Wszystko jest mezaliansem.
Ale dlaczego nie powiedzieć, co zaszło?
Prośmy o łaskę precyzji
jaką Vermeer dał iluminacji słońca,
co jak przypływ przekrada się przez mapę
do jego wypełnionej tęsknotą dziewczyny.
Jesteśmy biednymi przelotnymi faktami,
i właśnie to nas upomina
by każdej postaci na zdjęciu
dać jej żywe imię.

[przekład Piotra Sommera z książki: Piotr Sommer Artykuły pochodzenia zagranicznego, Wydawnictwo Marabut, Gdańsk 1996, str. 169.
Nigdy nie przypuszczałem, że zacytuję kiedyś Roberta Lowella... A tymczasem powyższy wiersz przyszedł mi do głowy (nieco wcześnie przyszła pocztą wylicytowana na Allegro książka), po niedawnej lekturze bloga Mateusza Palki i wpisu poświęconego alegorycznym zdjęciom Bogdana Konopki
Przy okazji, jeśli idzie o Vermeera van Delft, to malując swoje obrazy korzystał on z camera obscura... ]

wtorek, 3 grudnia 2013

CZTEROLECIE BLOGA!

Które wybije dokładnie o 16:45, bo wtedy opublikowałem pierwszego posta, ale nie chce mi się czekać do popołudnia.

A więc już teraz nieco statystyki.

W ciągu tych czterech lat odnotowałem 301016 odsłon (stan na 07:13), co daje średnią dzienną na poziomie 206 wizyt

Do tej pory opublikowałem 956 postów.

Zamieszczonych do nich komentarzy jest 3269, czyli na jeden wpis przypadają stystycznie 3 wypowiedzi z ogonkiem (dokładnie 3,4194560... i tak dalej)

Trzy najpopularniejsze wpisy to:
1. Babi Jar - 1369 odsłon
2. Warszawskie ruiny w kolorze - 740 odsłon
Hm...

W przyszłym roku najprawdopodobniej (wszystko lub... prawie wszystko na to wskazuje) razem z Krzysztofem Jaworskim wystartujemy z sieciowym pismem hiperrealizm2, czyli pewną kontynuacją wydawanego 10-11 lat temu "pierwszego" hiperrealizmu. Co niniejszym anonsuję.

Z okazji dzisiejszego niewątpliwego jubileuszu grupa Ленинград i koncertowe wykonanie ich szlagieru Шоу-бизнес (pod tytułowym linkiem w kryje się też wersja płytowa z krążka Mат без электричества)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

TA HISTORIA

TA HISTORIA (nieznany wiersz Piotra Bernatowicza,
napisany owszem siekierą, ale jakże na czasie…)

Sztuka abstrakcyjna potrzebuje kontekstów. Dom,
otoczenie, w którym artysta dorastał, stają się źródłem
jego znaczeń, którymi dzieło nasiąka jak gąbka.
                                                                       Tworzy
artystyczną mitologię. Cmentarz żydowski, getto
w Otwocku. „Getto było tuż obok domu, w którym
się wychowałem. Towarzyszyło mi napięcie związane
z zagładą ludzi. Cywilów” – dodaje Bałka.
                                                             Ale przecież
chciałoby się powiedzieć,
                                    artysta urodził się
kilkanaście lat po wojnie (1958). Wtedy
po lasach ścigano niedobitki polskiego podziemia nie-
podległościowego, ostatnich żołnierzy wyklętych.
                                                                        Ta historia
nie zostawia cienia? Bo ofiary zostawiła, a nawet
ostatni kaci wciąż żyją wśród nas.

[źródło: Piotr Bernatowicz Degradacje. Polscy rzeźbiarze eksportowi. Mirosław Bałka, Arteon, nr 11 (163) listopad 2013, str. 29]

niedziela, 1 grudnia 2013

Świadectwa

Charles Reznikoff

[ze Świadectw]

          II

Amelia miała tylko czternaście lat i wyszła właśnie z sierocińca; do swojej pierwszej pracy -                 introligatorni, i - tak proszę pana, tak jest proszę pani, ach, jakże chciała, żeby byli z niej
          zadowoleni.
Stała przy stole, jasne włosy opadały jej na ramiona, i "odklepywała" pracę za Mary i Sadie,
          zszywaczki
("odklepywała", czyli liczyła i układała książki w stosy do przeniesienia). 
Na podłodze stało dwadzieścia drutozszywarek napędzanych przez wał obracający się
          pod stołem;
zszywaczki kładły gotowe książki na maszynę,
ona rzucała swoje na stół. Stos książek rósł szybko
i kilka zsunęło się na ziemię
(mistrzyni ostrzegała: trzymajcie książki z dla od podłogi!)
i Amelia pochyliła się, żeby je podnieść -
trzy albo cztery upadły pod stół
między deski przybite dla oparcia nóg.
Czuła jak coś delikatnie chwyta ją za włosy;
podniosła rękę i poczuła, że wał się ciągle obraca
a razem z nim jej włosy, nawinięte i nawijające się wokół niego,
dopóki nie zerwał jej z głowy skalpu,
a krew nie zalała twarzy i tułowia. 

[przekład Piotra Sommera w: LnŚ nr 12/2000, str 291-292]


I ten kapitalny i bardzo smutny zarazem wiersz/zapis Charlesa Reznikoffa skojarzył mi się ze zdjęciami Lewisa Hine'a, które przed pierwszą wojną światową wykonywał on na zlecenie National Child Labor Commitiee - organizacji walczącej o ustawowy zakaz pracy dzieci w USA (co ciekawe, ostatnie regulacje w tej kwestii uchwalone zostały przez Kongres dopiero w roku 1938...). Hine nie tylko robił zdjęcia nieletnich pracujących w amerykańskich fabrykach, ale także rozmawiał z nimi, notując informacje dotyczące ich wieku oraz sytuacji rodzinnej, co w formie maszynopisowych notatek dołączane było do naklejanych na tekturki fotografii.


Lewis Hine, fotografia wykonana na zlecenie National Child Labor Commitiee - One of the spinners in Whitnel Cotton Mill. She was 51 inches high. Has been in the mill one year. Sometimes works at night. Runs 4 sides - 48 cents a day. When asked how old she was, she hesitated, then said, "I don't remember," then added confidentially, "I'm not old enough to work, but do just the same." Out of 50 employees, there were ten children about her size. Whitnel, N.C.