piątek, 28 czerwca 2013

Nareszcie w domu!


Siedzę wreszcie w domu, pijąc mocną herbatę (Yunnan, nie Ulung) i przeglądając album VorOrt. Eine Sammlung topographischer Fotografien Ostdeutschlands (stęskniłem się za tą książką). I słucham przy tym Pere Ubu z winylowej reedycji płyty Modern Dance. Jako że, epoka analogowa jest ewidentnie passe, więc niejako w temacie dwie bardzo fajne fotografie Petera Oehlmanna z terenu VEB Filmfabrik Wolfen z połowy lat '90. Firma ta produkwała materiały fotograficzne znane pod marką ORWO, np. zupełnie niezły negatyw czarnobiały NP 22 albo konfekcjonowany w Polsce przez Foton Bydgoszcz barytowy papier BBN o normalnej gradacji i pięknych ciepłych tonach... Ale kto to jeszcze pamięta?

Peter Oehlmann, Wolfen, Filmfabrik, 1995 [skan z albumu VorOrtEine Sammlung topographischer Fotografien Ostdeutschlands, Hatje Canz, Leipzig 1997. Str. 178]


Peter Oehlmann, Wolfen, Verwaltungsgebaude der Filmfabrik, 1996 [skan z albumu VorOrtEine Sammlung topographischer Fotografien Ostdeutschlands, Hatje Canz, Leipzig 1997. Str. 68]

6 komentarzy:

  1. A tam passe od razu...

    "Orwo żyje, orwo czuwa, orwo życie nam zatruwa" :)

    Produkują do dziś, część ich zakładów wciąż funkcjonuje na terenie Wolfen wespół-zespół z firmą Filmotec. Robią m.in NP22 i NP27 (znam te materiały jako mocno przeterminowane) pod nazwami UN54 i N74+ :)

    Używam i bardzo sobie chwalę :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednak passe, niestety.

    UN54 i ten drugi to negatywy kinematograficzne. Ten pierwszy znam, bo się kupowało (tzn. "zdobywało") puchę 35m, cięło i ładowało do czarnych plastikowych kasetek ;)
    On miał (ma?) nieco inną emulsję i większe ziarno. Faktycznie ORWO/Filmotec produkuje, ale nie filmy do aparatów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Negatyw kinematograficzny to dla mnie pewna abstrakcja :) Negatyw to negatyw, a skoro perforacja i szerokość jest ta sama to wystarczy pociąć i ponawijać - będzie wtedy "filmem do aparatu" :)

    Ale faktycznie, nie ma już takiej oferty analogowej jak kiedyś. Sam od jakiegoś czasu szukam w tym kraju dobrego, stałogradycyjnego barytu....poza lipną Fomą jest tylko przeterminowany Foton. O chemii do RA-4 nie wspomnę, bo szukałem jej przez długie tygodnie i miesiące.

    To jednak tylko forma, mimo bycia ortodoksyjnym analogowcem tak czy inaczej uważam, że najważniejsza jest treść :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Różnica jest... Nieco inna emulsja. W przypadku koloru też maska.
    W kwestii barytów o stałej gradacji, to Ilford już nie robi takich papierów?
    Ale wielogradacyjny FB IV to dosyć wdzięczny materiał. Z tego co pamiętam, to firmowy zestaw filtrów umożliwiał zmianę gradacji co pół stopnia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Być może. Tak jak już wspomniałem, NP22 znam jedynie jako materiał leciwy (większość moich zapasów jest starsza ode mnie) i mocno przeterminowany, choć przekonanie o analogii UN54-NP22 to nie tylko moje wrażenie. Nie ma się jednak co spierać - to jak dyskusja o zawartości cukru w cukrze :) Produkt jest bardzo przyzwoity i jakimś dziwnym trafem sprawuje się lepiej niż ponad dwa razy droższe FP4.

    Z tego co mi wiadomo, większość producentów wycofała się z papierów stałogradacyjnych na rzecz multi. Czasem trafi się u nas jakiś Adox, może kiedyś ktoś zacznie masowo sprowadzać Wephotę (licencja Orwo) na co osobiście liczę. Póki co jest kiepsko, a za MG IV jakoś nie przepadam. Jak dla mnie jakość nieproporcjonalna do ceny i z tego wszstkiego, wolę chyba Foton i garść bromku jeśli dymi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobno jeszcze lepszy był NP20 (nie chodzi mi tu o portretowy NP20 na matowym podłożu do retuszu pędzelkiem, tylko o poprzednika...), ale ja sam tego nie doświadczyłem. Jednakże, gdy zmienił się system w 1989 i zacząłem robić zdjęcia na Agfie zobaczyłem kolosalną różnicę...

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.