poniedziałek, 9 września 2013

John Margolies "Roadside America"

Pomysł tę serię jest niezwykle prosty. John Margolies, zajmujący się na codzień zawodowo architekturą i wzornictwem o komercyjnym przeznaczeniu, sfotografował przydrożne reklamy, bary oraz sklepy na terenie USA. A ponieważ robił to konsekwentnie przez... 30 lat i równie uporczywie wybierał słoneczną zwykle aurę, używając do fotografowania wyłącznie slajdów (tak mi się przynajmniej wydaje), uzyskał materiał o bardzo spójnym charakterze i niezłej jakości. Ogląda się to dobrze, nie ma wątpliwości o co w tym wszystkim chodzi, jedyne co z każdym kolejnym kadrem może zaskoczyć, to absurdalny najczęściej kształt tych reklam i barów. Ameryka (nie byłem) jest chyba krajem równie pokręconym jak Polska... Bo właściwie niemal wszystkie te sfotografowane przez Johna Margoliesa "durnostojki" są bardzo w naszym rodzimym klimacie (czy "prom kosmiczny" z napisem Advance Roofing nie przypomina Wam słynnego Tu-154 z Sanktuarium Maryjnego w Kałkowie?). Tyle tylko, że te nasze lokalne dokonania nie są za bardzo fotografowane, w każdym razie jeżeli już ktoś to robi, to zdjęcia prezentują najczęście poziom podobny do zdjętych obiektów (takie zwykle obrazki można znaleźć na jajcarskim portalu wszystkozle.pl czy naukowym niewidzialnemiasto.pl, gdzie całkiem świadomie - i niesłusznie moim zdaniem - przyjęto "amatorski" punkt widzenia). Biorą pod uwagę, że fotografowane przez Johna Margoliesa obiekty, to motywy eksploatowane od kilku dekad przez malarstwo hiperrealistyczne, ścieżka odbioru tych zdjęć za Atlantykiem nie jest trudna, z tym zastrzeżeniem jednak, że malarze unikają raczej miejsc oraz "instalacji" o takim poziomie absurdu i żenady...









John Margolies, fotografie s serii Roadside America

Wszystkie te zdjęcia można zobaczyć w wydanym przez Taschena albumie Roadside America i dość duży ich wybór na stronie artsy.net (książki jeszcze nie mam, więc tylko "poglądowo" wkleiłem obrazki z wymienionego przed chwilą portalu, aczkolwiek ewidentnie są onne zbyt lekkie...).


13 komentarzy:

  1. Amerykański "Miś" na najwyższym poziomie. Co by nie mówić, do takich perełek trzeba umieć "podejść".

    OdpowiedzUsuń
  2. Z całkowitą pewnością USA są naszym "największym sojusznikiem" ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Nadziane samochody są ciekawsze, chociażby z tego powodu że zadałem sobie pytanie jak oni je tam umieścili i umocowali :P

      Usuń
    2. Amerykanie są zdolni ;) Popatrz co zrobili w Iraku...

      Usuń
  4. Oczywiscie jest to bardzo ciekawe i moze nawet egzotyczne. Tyle ze ciekawe sa te obiekty i na nich sie skupiamy prawie ze w 100%. Jesli chodzi o sama fotografie to nie ma w tym nic ciekawego. Idealem byloby polaczenie ciekawego tematu z ciekawie zrobiona fotografia. To trudne i wymaga duzej ilosci czasu co w przypadku takiej ilosci obiektow jest prawie nie do wykonania. Spojnosc jak piszesz jest (slonce, slajdy,podobny dystans do obiektow) ale wizualnie w sumie jest to malo ciekawe czy nowe podejcie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że w jakimś stopniu sam temat oraz ustawienie priorytetów, nie bardzo pozwala tu na więcej. Owszem, zdjęcia z Maimyi 7 czy Fuji GW690 wyglądałyby lepiej (jakość szkieł, gęstość optyczna negatywu lub slajdu), a jeszcze lepiej z kamery 4x5", gdzie można przy-shifować.
    Samo podejście nie jest nowe, jeśli idzie o kwstie wizualne (powiedziałby, że stara się być neutralne), ale znowuż wybór tematu i widoczna konsekwencja w jego prezentacji - to nie jest za często spotykane w przypadku przydrożnych durnostojek, czyli w powszechnym odbiorze "rzeczy brzydkich". To na pewno nie wielka fotografia, ale (dla mnie) jest OK.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zhadza sie. Niewiele wiecej da sie z czegos takiedgo wycagnac - no chyba ze sie ma nie wiem ile czasu i kasy. Osobiscie, wolalbym aby bylo wiecej przestrzeni dookola co daloby ciekawszy kontekst. No i czasem shift (nawet taki na malym obrazku, bo zdaje sie to jest 35mm) wiele by pomogl. Jak na kogos kto fotografuje "na boku" to i tak udalo mu sie to jakos powiazac w wizualna calosc.

    OdpowiedzUsuń
  7. Teraz sobie pmyślałem, że w trochę podobnym kierunku szedł Zbyszek Tomaszczuk w swoim cyklu "Sweet Poland". To też był mały obrazek, wszystko "z łapy" i przy ostrym świetle, tyle, że on to robił jakieś 5-6 lat, no i nie ma z tego żadnej książki. Tylko katalog, który zresztą mam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam tego, a Zbyszka pamietam - jak przez mgle.

    OdpowiedzUsuń
  9. W sieci można trafić na kilka zdjęć z tego, ale złożony z nich zestaw nie jest zbyt reprezentatywny. Katalog też był dosyć skromny. A ponieważ swoją serię autor rozpoczął w 1999, więc była to dość szybka reakcja na pewne elementy, które zaczęły się pojawiać w krajobrazie zurbanizowanym. No ale od pokazu w Galerii Pustej w 2004 roku (a z tej właśnie ekspozycji mam katalog, ale gdzie go mam, to nie wiem...) upłynęło 9 lat... Sporo. Sporo się też w międzyczasie wydarzyło w polskiej fotografii.

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.