piątek, 6 września 2013

William Eggleston "Chromes"


[William Eggleston]

Od razu ujęło mnie to zdjęcie. To drugie niżej zresztą też.

[William Eggleston]

A oba pochodzą z trzyczęściowego albumu Chromes, jaki wydał w 2011 Steidl i którego z pewnością sobie nie kupię, ponieważ to ekskluzywne wydawnictwo chodzi teraz po minimum... 500$. 



Od czego jednak jest portal youtube? ;))
Pod podanymi niżej linkami można oglądnąć zawartość tych 3 tomów:

10 komentarzy:

  1. Wyglada na bardzo ciekawa publikacje z tego chocby powodu ze sa tam malo znane fotografie. No i mozna pewnie wyciagnac wiele wnioskow na temat sposobu jego pracy i zmian jakie zachodzily w procesie. Lubie takie rzeczy ale cena.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zrozumiałem z artykułów prasowych w sporej części są to fotografie z jego archiwum. Kolory slajdów Kodaka (tu zarówno Kodachromy i Ektachromy) nie do podrobienia (wszystkie te błękity!!!), cyfra zerojedynkowa-biedaczka-bladaczka wysiada ;))
    Cena nieludzka...

    OdpowiedzUsuń
  3. No oczywiscie chrome byl inny. Ja przed wzieciem sie za Lisbon Moscow zrobilem sobie spore poszukiwania odnosnie negatywow i sknaowania itd. Pytalem fotografow ktorych prace znalem z wystaw a nie z netu (np Gronskiego. Do tej pory chrome to byla swieta i nietyklana rzecz i na tym cale zycie fotografowalem. Ale, powiem szczerze ze Ektar tym razem wygral. Wlasnie te szalone kolory na chrome troche mnie zmeczyly. Lubie negatywy wlasnie dlatego ze mam sporo wieksza rozpietosc tonalna (zauwazyles jak Ektar trzyma szczegoly w swiatlach?) i bardziej w sumie realistyczne kolory. Nie mowie juz o tym ze wole wolac C41 niz E6 a robie to sam w swojej ciemni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo świadomie wybrałem negatywy, bo chcę mieć czytelne światła i cienie. Co da się obrobić/uzyskać po zeskanowaniu kliszy. Ale z drugiej strony podziwiam kolorystyczne efekty, jakie uzyskuje się tylko i wyłącznie na slajdach (co raczej należy już do przeszłości...)

    I dlatego też robimy "Inne Miasto" na negatywach (kodakowska Portra wysiada względem Fuji NS 160 - który nie idzie w cukierkowe słodkości i idealnie oddaje szarość oraz skąpą pastelowość warszawskiej zabudowy).

    OdpowiedzUsuń
  5. Mowisz ze Fuji NS 160? A jak ten negatyw ma sie do Ektara. Moze powinienem go sprobowac.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zimne i raczej wycofane kolory, w przypadku "wyblakłego" miasta jak Warszawa, nawet gdy przywali słońce, daje to fajny i bardziej "neutralny", niż w przy użyciu Portry efekt. Prażmowski robił te swoje "Ogrody polskie" na portretówkach Fuji właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakos nie moge go znalezc w tutejszych slkepach. Tylko Amazon i eBay. Portry nigdy nie uzywalem.

    OdpowiedzUsuń
  8. To dziwne, ale na portalu B&H też tego nie ma, a kiedyś ten film był w ofercie...
    Fujifilm nic nie ogłaszał w kwestii zaskończenia produkcji???

    OdpowiedzUsuń
  9. Nic nie wiem o tym filmie. Kiedys zycie bylo proste - do studia Kodaka VPL a w plener VPS.

    OdpowiedzUsuń
  10. Damals ;))
    Ja lubiłem film Agfacolor 400, przepiękne barwy.

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.