niedziela, 27 października 2013

Niedziela z poezją

Wziąłem sobie dzisiaj do wanny (zawsze czytam poezję podczas kąpieli) Literaturę na Świecie nr 12 z 2000 roku, którego zawartość anonsują na okładce następujące nazwiska:


I podczas lektury wczesnych wierszy Wallace Stevensa (w tłumaczeniu Jacka Gutorowa) z pewnym zaskoczeniem stwierdziłem, że wyjątkowo i niespodziewanie teksty te mi "siadają". A wcześniej mnie od nich mocno odrzucało, w ogóle od autora (także od poezji wychodzącej spod ręki jego tłumacza). Więc chyba jednak niesłusznie... I będąc ciągle pod wrażenie tej lektury, wklejam tu pośpiesznie (a nuż to zauroczenie przeminie jak nożem odjął...) dwa piękne utwory Wallace Stevensa z tomu tomu Harmonium (1923) w przekładzie Jacka Gutorowa.

Wallace Stevens

O powierzchni rzeczy


I

W pokoju świat jest dla mnie niezrozumiały;
Ale podczas spaceru widzę, że składa się on z trzech,
        może czterech wzgórz i jednej chmury.


II

Z balkonu obserwuję żółte powietrze
I czytam coś, co napisałem:
"Wiosna jest jak rozbierająca się piękność".

III

Złote drzewo jest niebieskie.
Śpiewak naciągnął płaszcz na głowę.
Księżyc jest w fałdach płaszcza.

[LnŚ nr 12/2000, str. 10-11]


Sześć znaczących pejzaży


I

Stary człowiek siedzi
W cieniu sosny
W Chinach.
Widzi ostróżkę.
Biało-niebieską,
Na granicy cienia,
Która porusza się na wietrze.
Jego broda porusza się na wietrze.
Sosna porusza się na wietrze.
Tak woda płynie
Nad wodorostami.


II

Noc ma barwę
Kobiecego ramienia:
Noc, kobieta,
Enigmatyczna,
Pachnąca i gibka,
Skrywa się.
Staw błyszczy
Jak bransoleta
Potrząsana w tańcu.


III

Porównuję siebie
Z wysokim drzewem.
Odkrywam, że jestem znacznie wyższy,
Bo sięgam słońca
Wzrokiem;
I sięgam morskiego brzegu
Słuchem.
Jednak nie podoba mi się
Sposób, w jaki mrówki pełzną
Do i od mojego cienia.


IV

Gdy mój sen zbliżał się do księżyca
Białe fałdy jego sukni
Napełniły się żółtym światłem.
Podeszwy jego stóp
Poczerwieniały.
Jego włosy napełniły się
Dziwną niebieską krystalizacją
Pochodzącą od gwiazd,
Niezbyt odległych.


V

Nawet wszystkie noże ulicznych lamp,
Nawet dłuta długich ulic,
Nawet młotki kopuł
Czy wysokie wieże
Nie potrafią wyrzeźbić
Tego, co wyrzeźbić potrafi jedna gwiazda
Migocząca wśród winorośli.


VI

Racjonaliści w kwadratowych kapeluszach
Myślą o kwadratowych pokojach,
Patrzą na podłogę,
Patrzą na sufit.
Ograniczają się
Do trójkątów prostokątnych.
Gdyby spróbowali rombów,
Stożków, zaokrągleń, elips -
Na przykład elipsy półksiężyca -
Racjonaliści nosiliby sombrera.

[LnŚ nr 12/2000, str. 12-14]

9 komentarzy:

  1. U! To ja wolę prysznic, ale tam bym nie mógł czytać wierszy Reznikoffa z tego numeru.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Łooo!!! To chyba najszybszy komentarz w mojej blogerskiej praktyce :)))

    Prysznic jednakowoż mi się źle kojarzy...

    A Reznikoff oczywiście świetny i - dlaczego tak jest? - ciągle w Polsce bez porządnej książki...
    POZDRO

    OdpowiedzUsuń
  3. Reznikoff miał wyjść w WBP, miał, bo jakoś cicho się zrobiło. Miejmy jednak nadzieję, że doczekamy wydania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest też jakaś mała książeczka z przekładami Piotra Sommera, którą wydano chyba w 1993, ale na oczy jej nie widziałem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha! Ja ją mam! MINIATURA z Krakowa to puściła.

    A co do szybkości komentarza - ma się ten refleks. A tak na serio, chyba w dobrym momencie do komputera podszedłem.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim razie jest jeszcze jedna książeczka, postaram się poszukać jej adresu bibliograficznego. POZDRO

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta moja to GRAFFITI.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety mówimy o tym samym...
    "Graffiti : 67 wierszy z lat 1920-1975", wyd. SDK Sanok 1991

    I jeszcze Lou Reed umarł... [*]

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurde, więc źle zapamiętałem wydawcę. Mea culpa.

    A Lou... Najpierw Mrożek, Niziurski, teraz to... Architekci wyobraźni mojej schodzą powoli ze sceny.

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.