środa, 16 stycznia 2013

Zakład koksowniczy nr 4 "Mieszko"



a raczej to co z niego zostało w okolicach 2000 roku. Kiedy byliśmy tam trzy lata później jesienią 2003, ukośnej rampy kryjącej taśmociągi już nie było. Tak mi się wydaje, że tę właśnie koksownie widziałem parokrotnie z okien pociągu jadącego do Jeleniej Góry (lata 70. i 80. XX w.), kiedy jeszcze obficie dymiła i bluzgała w powietrze ogniem.


[Andrzej Ślusarczyk, z cyklu Wałbrzych-Powidoki]

I zdjęcie też wykonane w chyba w okolicach roku 2000, przedstawiające szyb kopalni "Mieszko" (ciekawe skądinąd, o którego "Mieszka" tu chodzi: tego o normańskim imieniu Dagome, syna Bolesława Chrobrego czy jakiegoś dolnośląskiego księcia?) o nazwie "Staszic". Kopalnia powstała w 1840 pod nazwą "Melchior", po połączeniu w 1909 z kopalnią "Ernestine", zmieniła nazwę na "von Kulmiz". Po 1945 powrócono na rok do nazwy "Melchior", po czym ochrzczono ją ostatecznie imieniem Mieszka.

 [Andrzej Ślusarczyk, z cyklu Wałbrzych-Powidoki]

Czytając teraz opracowania dotyczące likwidacji kopalń i koksowni w Wałbrzyskim Zagłębiu Węglowym, po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, jak błyskawicznie ten proces został przeprowadzony. Porozumienie zawarte w 1990 roku ze związkami zawodowymi określało proces likwidacji i restrukturyzacji wałbrzyskich kopalń na 15 lat, tymczasem wydobycie w ostatnim czynnym zakładzie wstrzymano już w roku... 1998. Jak się należy domyślać, taki sposób postępowania zaowocował potężnym strukturalnym bezrobociem oraz  ekonomiczną stagnacją miasta i regionu (co mimo utworzenia specjalnej strefy ekonomicznej, trwa do tej pory). Pracując w 2000 i 2001 nad swoimi "Powidokami" Andrzej Ślusarczyk wstrzelił się idealnie w moment, kiedy industrialny krajobraz zaczęto poddawać intensywnej dekonstrukcji. Studiując teraz jego zdjęcia z albumu i mając w pamięci, jak wyglądało to w przypadku Górnego Śląska (np. kilkunastoletnie trwanie ruin koksowni Huty "Kościuszko" czy koksowni "Walenty"), po raz kolejny zdałem sobie sprawę z niezwykłej szybkości likwidacyjnego procesu. Kiedy podczas wspomnianego spotkania jesienią 2003, odbyliśmy turę po okolicznych miasteczkach, gdzie funkcjonowały wcześniej kopalnie, wszędzie było już właściwie pozamiatane...