sobota, 5 października 2013

Wild Gift

Coś nie przechodzi mi przeziębienie... I ciągle kaszlę, i łeb mnie nap... Nie pomagają brane przez tydzień leki, nie pomaga Jack Daniel's (wczoraj - bez lodu), ani Weihestephaner (dzisiaj - ciepły). Co robić? Leżę z netbookiem na kolanach i słuchawkami na uszach. Na pierwszy ogień poszedł Jan Dismas Zelenka i jego kapitalne Requiem dla Augusta Sasa II. Przy słuchanych w następnej kolejności sonatach triowych jednak wysiadłem i przerzuciłem się na X.
Chyba jakoś 30 lat temu (ale wydaje mi się, że raczej na wiosnę) w audycji Piotra Kosińskiego Cały ten rock usłyszałem ostre gitarowe riffy i śpiewających równolegle wokalistkę i wokalistę (Exene Cervenka i Billy Zoom), więc instynktownie wcisnąłem guzik nagrywania w Grundigu (kaseta na całe szczęście była na miejscu) i w ten sposób zapisałem materiał z dwóch pierwszych płyt tej amerykańskiej kapeli punkowej. No więc słucham sobie teraz kolejno i na zmianę Los Angeles i Wild Gift (za produkcję obu longplayów odpowiadał - jak mi się zdaje - zmarły niedawno Ray Manzarek), a muzyka wchodzi mi do głowy idealnie.


To mój ulubiony kawałek (jeden z wielu ulubionych...), który wycięty został z dokumentu The Decline of Western Civilization o punkowej scenie w Los Angeles (tak w ogóle, to warto oglądnąć ten materiał, szczególnie, że postawy buntu czy sprzeciwu w kulturze masowej, a także tej o tzw. ambicjach "wysokich", to zjawiska niezmiernie teraz rzadkie...).