sobota, 19 października 2013

mała sonata podróżnicza

Reiner Kunze

mała sonata podróżnicza

Allegro vivace
Jak kogut przez dziurę w płocie –
skulony, dziób tuż 
nad ziemia, skrzydła
zwinięte – 
przepełzłem pod szlabanem

Miałem ze sobą tylko
niedosyt świata

Za jednym zamachem skrzydeł – Czechy Morawy Słowacja,
za drugim Węgry, wreszcie
otrząsnąłem się,
przeciągnąłem i 
zapiałem

A że słońce nie wstawało,
skubnąłem
ziarnko

Nawet w Rumunii kukurydza nie leci
sama do dzioba

Adagio
Braszów, przykuty
do stóp Karpat i
moich, dalej
nie wolno

Nie, nie mam w Bukareszcie brata, tylko
braci

Ale Brâncuşi się nie liczy

A gdzieś wysoko słońce Rumuni, twardy
dolar, nie do kupienia za
życzliwość

Scherzo
Nad Bukaresztem siedmiodniowy deszcz

Ale przyjaciele
toczyli ulicami biały kawał sera – 
świecące słońce, brody
trzymali jak parasole

Wszystkie pociągi kończyły bieg w Pradze

(Zamiast tria)
Z czubka noża próbowaliśmy 
owczy ser i
wiersze

Ser, moi drodzy, był
ostrzejszy

Allegro ostinato
Sfatygowany jak
jednolejowy
banknot wygniatany
w ciemnych kieszeniach Rumunii, rozmieniany
w deszczu, wyświechtany
wśród truskawek jak pięść, róż, czosnku i kur
żywcem wiązanych w pęczki, wręczany
w bukareszteńskich trolejbusach (gdzie się wsiada
w biegu jak na konie
stepowe), obmacany
palcami poetów, kelnerów i
milicji, trzymany 
w braterskich dłoniach, jeszcze
ciepły

          zbudziłem się zwrócony
ojczyźnie, sprawdzony
pod światło, obrócony
trzy razy, ale

nierozpoznany i noszący
tajemne odciski palców
nowych przyjaciół

[wiersz w przekładzie Jakuba Ekiera z tomu: Reiner Kuzne Remont poranka, Biuro Literackie, Wrocław 2008, str. 32-34]

Ale jazda! Przeczytałem go sobie wczoraj do poduszki i zrobię to także dzisiaj!