czwartek, 23 stycznia 2014

Mitch Epstein "New York Arbor"


Mitch Epstein, z serii New York Arbor, Eastern Cottonwood Tree, Staten Island, 2011

Od dawna chciałem wspomnieć o tym cyklu, ale ponieważ książki nie mam (i pewnie jakiś czas to potrwa, zanim stanę się jej właścicielem), a na swojej stronie Mitch Epstein w bardzo skąpy sposób udziela zdjęć, więc szukałem jakiejś internetowej publikacji, gdzie fotografie pojawią się w przyzwoitej rozdzielczości (hm... nie szukałem chyba zbyt wtrwale, bo post na portalu www.doobybrain.com - skąd skopiowałem pliki - nosi datę... 06.05.2013). Co ciekawe, o albumie dość szybko (w... październiku) wspomniał rodzimy portal Fotopolis, zamieszczając krótką recenzję książki, no ale na tym - jak się tego należało spodziewać - polskie reakcje na projekt Epsteina się skończyły (jakieś recenzje na papierze w pismach o sztuce czy tzw. tygodnikach opini? NFW!).

Mitch Epstein, z serii New York Arbor, American Elm, Eastern Parkway, Brooklyn, 2012

Mitch Epstein, z serii New York Arbor, Weeping Willow, La Plaza Cultural Garden,New York, 2011.

Ten brak rodzimego odzewu na projekt Epsteina jednak trochę dziwi, bo rzecz jest zrobiona nie tylko w sposób konsekwentny i przemyślany, ale też zdjęcia te ewidentnie odwołują się do zapisów sprzed 100 i więcej lat (autor New York Arbor przywłuje np. Atgeta), co przy dość sporej grupie naszych konserwatywnie nastawionych fotografów, powinno zaowocować jakąś reakcją. Wspomniane odniesienie do rejestracji z początku ubiegłego stulecia, do których na pierwszym miejscu dodałbym obrazy, jakie możemy znaleźć w archiwum Detroit Publishing Company, zapewnia też spory komfort pracy i poczucie, że nie działamy w próżni. Być może - teraz przyszło mi to na myśl - rodzime désintéressement dla cyklu Epsteina bierze się stąd, że jego odwoływanie się tutaj do realizacji z przeszłości, nie nosi cech imitacyjnych, co jest np. zauważalną przypadłością założycieli i wyznawców Hirschbergschule.

Mitch Epstein, z serii New York Arbor, American Elm, Central Park, New York, 2012.

Mitch Epstein, z serii New York Arbor, Weeping Beech, Woodlawn Cemetery, Bronx, 2011.

Bo mimo, że Epstein zdecydował się przeprowadzić swój cykl w technice monochromatycznej, używając wielkoformatowej kamery na klisze w rozmiarze 8x10", to jego rejestracje w żaden sposób nie "udają" starych fotografii (jak ma to zazwyczaj miejsce w przypadku przywołanej chwilę wcześniej Szkoły Jelenigorskiej). New York Arbor to zapis transparentny, owszem o dużym potencjale estetycznym, ale to właśnie przez umiejętny i na pozór "bezosobowy" sposób prezentacji tematu, każde ze sfotografowanych drzew, może przemówić do widza swym fascynującym, szlachetnym i niezwykłym kształtem. Wizualnych zapisów poświęconych dużym miastom, ze szczególnym uwzlędnieniem Nowego Jorku powstało (i ciągle powstaje) całkiem sporo, jednakże w przeciwieństwie do tych rejestracji, Epstein dokonał istotnej tematycznej i kompozycyjnej transgresji, umieszczając na pierwszym planie obiekty, jakie zwykle tworzą na takich zdjęciach bezosobowe tło.

 Mitch Epstein, z serii New York ArborAmerican Elm, Central Park, New York, 2011

Mitch Epstein, z serii New York ArborEnglish Elm, Washington Square Park, New York, 2012.

9 komentarzy:

  1. pierwsze skojarzenie, jeżeli chodzi o polski grunt (sic) to cykl Wszystkie drzewa Bałut Macieja Zycha, bardzo dobry koncepcyjnie ale wizualnie kompletnie rozbieżny, właśnie na rzecz odwołań do epoki. http://maciekzych.com/projects/lodz-ghetto/

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak to właśnie u nas wygląda, jak tematem jest getto, to obraz musi być nieostry i prze lub niedoświetlony. Tymczasem taki Heryk Ross czy Mendel Grossman, którzy robili zdęcia w getcie Litzmannstadt, nie mieli problemów z ostrością czy poprawną ekspozycją... Mimo, że jeden z nich (nie pamiętam, który) używał prostej Leiki I bez dalmierza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostro, Wojtku ;-) czy nie za ostro wobec faktu, że fotografie Rossa i Grossmana tworzone były w innych okolicznościach i w innym celu? nawet, jeśli działanie Macieja Zycha wydawać się może uromantycznione i "zsentymentalizowane" i dlatego może się nie podobać (mnie też dużo bardziej odpowiada podejście Epsteina; te fotografie są przefantastyczne!).
      mogę tylko przypuszczać, że Twoja opinia bierze się z wizualnej erudycji, a tym samym wyczulenia na klisze i przesadę.

      Usuń
    2. Z wyczulenia na kwestię "niewyrażalności Shoah" i zamazywania konkretu, która wciąż powraca w polskich wypowiedziach wizualnych, vide nie tak dawno Mikołaj Grynberg "Auschwitz, co ja tu robię" czy "Warsaw Ghetto" Macieja Jeziorka. W zapisie Grynberga pojawiają się rozmazane, odrealnione zdjęcia z Birkenau, ale brakuje tam np. budynku dawnej komendantury (pod wzglądem formy jest to klon tego obiektu z bramą, co go wybudowano w 1944 roku na "przyjęcie" transportów Żydów wegierskich), a obecnie... kościoła pw. Matki Bozej Królwej Polski z poteżnym krzyżem na dachu, który dominuje nad okolicą.
      Niewyrażalność???

      Usuń
    3. rzeczywiście, "niewyrażalność", w jakimkolwiek chyba kontekście użyta, zamyka drogę do konkretu i dyskusji... (?)
      spojrzę na te projekty, bo nie znam. dzięki.

      i dzięki za zaproszenie na FB:)

      Usuń
  3. Trochę jak u Gerda Volkerlinga, Dęby w Dessau - albumin z 1967, tylko jednak tam kontekst miejski był o wiele słabszy. Ciekawe, jakby to wyszło, gdyby bauhausowskie Dessau dziś tak sfotografować.

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, ale w 1867 roku dąb miał zupełnie inne konotacje kulturowe, szczególnie na terenie Niemiec. No i trochę Caspar Friedrich się tutaj kłania.
    Byłem latem 2013 w Dessau i pamiętam tylko platany ;)

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.