piątek, 28 lutego 2014

SŁYSZĘ, ŻE ZAKWITŁA SIEKIERA

Paul Celan

SŁYSZĘ, ŻE ZAKWITŁA SIEKIERA
słyszę, że tego miejsca nie da się nazwać

słyszę, że chleb, który na niego spogląda,
uzdrawia powieszonego, 
chleb, który mu upiekła kobieta,

słyszę, że nazywają życie
jedyną ucieczką

[wiersz w przekładzie Ryszarda Krynickiego z tomu: Paul Celan Pslam i inne wiersze, Wydawnictwo a5, Kraków 2013, str. 317]

Trochę a propos siekiery, to w lutym dokonałem małego eksperymentu i nie reklamowałem w ogóle bloga na Facebooku. No i co? No i nic, nic się nie zmieniło poza charakterem frekwencji. Odpadło to wnerwiające mnie klikanie, które spowodowane jest zalinkowanie nowego posta (jednak zwykle bez lektury treści tegoż), ale sama częstotliwość czy ilość wejść na stronę się nie zmieniły. Pora więc na kolejne eksperymenty,... ;)

czwartek, 27 lutego 2014

3 X Grzegorz Wróblewski & Amir Hadziahmetovic

vJest jeszcze jedno nagranie z sesji sprzed dwóch lat, ale na razie nie ma go na YouTubie. Od pewnego czasu Krzysztof Jaworski wrzuca na swojego bloga utwory zarejestrowane przez Grzegorza Wróblewskiego i Amira Hadziahmetovica. Od razu powiem, że dla mnie są to nagrania REWELACYJNE! I mam nadzieję, że obaj artyści na tym nie poprzestaną oraz że będzie regularna płyta! 
18 lat temu w Kopenhadze powstała formacja Slurp, którą Grzegorz Wróblewski tworzył wspólnie z Amirem Hadziahmetovicem (gitara basowa) i Sławomirem Słocińskim (perkusja - czy ktoś pamięta niebieską płytę Brygady Kryzys?). Zespół w tym składzie funkcjonował jednak krótko, czego należy żałować znając choćby materiał, jaki został zarejestrowany podczas koncertu w cmentarnej kaplicy na kopenhaskim Asystent Kierkegaard (1996). Muzyczne drogi Wróblewskiego i Hadziahmetovica zeszły sie ponownie 16 lat później i mamy te świetne uwtory (wiersz Schyłek pochodzący z tomiku Ciamkowatość życia Wróblewski wykonywał właśnie ze Slurpem).

Grzegorz Wróblewski & Amir Hadziahmetowic Pięści władzy

Grzegorz Wróblewski & Amir Hadziahmetowic Wiara

Grzegorz Wróblewski & Amir Hadziahmetowic Schyłek

wtorek, 25 lutego 2014

"Jedynka" Macieja Rawluka

No i jest rewelacja! Staram się regularnie zaglądać na bloga Macieja Rawluka, na którym można oglądać jego zdjęcia kamienic w Łodzi (12.000 - nazwa strony to liczba budynków, jakich się doliczono w tym mieście), ale ostatnio pojawiały się tam co prawda nowe wpisy, jednak aura widoczna na fotografiach wskazywała, że zapisu dokonano raczej w okresie pełnej wegetacji. Czy autor nie korzysta z jesiennej pogody i rozproszonego światła, tak korzystnych dla tego typu rejestracji - zastanawiałem się, a tymczasem Maciej pracował intensywnie nad równoległym przedsięwzięciem, o którego istnieniu powiadomił mnie (via Facebook) zaledwie przedwczoraj. Jedynka to projekt poświęcony Drodze Krajowej nr 1, która jest główny szlakiem komunikacyjnym przecinającym Polskę z południa na północ. Cykl wprawdzie nie jest ukończony, a zdjęcia udostępnione na internetowej stronie ułożono w tymczasowej kolejności, która nie respektuje drogowej topografii, ale... to co można tam zobaczyć już robi kolosalne wrażenie! Prawdziwa rewelacja, że się powtórzę. Projekt, w którym widać dużą świadomość wizualną oraz dyscyplinę działania. Chapeau bas!

Maciej Rawluk, z serii Jedynka

Tym razem odstępuję od "tradycyjnej" dla hiperrealizmu formy prezentacji wyboru zdjęć i ZAPRASZAM na autorską stronę Macieja Rawluka, jest co oglądać!

poniedziałek, 24 lutego 2014

Faust i Herito

Na niemieckim portalu www.faust-kultur.de przy okazji wystawy War hiereine Synagoge? Synagogenbauten in Polen w Kraszewski-Museum w Dreźnie ukazał się artykuł dr Stefany Sabin, poświęcony projektowi Niewinne oko nie istnieje. Zapraszam do lektury!


W najnowszym kwartalniku Herito (nr 13/2013) natomiast można przeczytać mój szkic Po co tworzyć fotograficze "archiwum rzeczywistości"?, którego tematem są zdjęcia, jakie można oglądać w albumach Vor Ort Ost. Eine Sammlung Topografisher Fotografien Ostdeutschlands (Hatje Canz Verlag, Leipzig 1997) oraz Stadt Land Ost (Hatje Canz Verlag, Leipzig 2001), będące efektem planowo sporządzanej dokumentacji wschodnich landów przez grupę kilkunastu fotografów, finansowanych przez koncern VNG (o czym kilkakrotnie pisałem na hiperrealizmie)
Wspomniany tekst nie powstałby bez niemieckiego fotografa Louisa Volkmanna, ponieważ to on sprezentował mi pierwszą z wymienionych książek, a potem wyszukał dla mnie w tamtejszych antykawriatach kolejne publikacje z tej "serii". Wielkie Dzięki Louis!
Zapraszam więc wszystkich do lektury nowego, bardzo interesującego numeru Herito, który poświęcony jest - jak głosi zajawka na okładce - konfliktom pamięci.



A poniżej wklejam dla zachęty fragment mojego tekstu:

Dokumentalne zdjęcia zgromadzone w tomie Vor Ort, które w Polsce zarówno przeciwnicy jak i admiratorzy tego rodzaju obrazowania mają zwyczaj określać czasem mianem „nudnej fotografii”, wydają się rodzajem rejestracji rzeczywistości, który dostępny jest każdemu użytkownikowi kamery fotograficznej. I o ile same techniczne uwarunkowania procesu zapisu obrazu są dość łatwe do opanowania (czy wręcz banalnie proste, szczególnie po cyfrowej rewolucji, która przeorała to medium), o tyle decyzja o wykonania zdjęcia w konwencji werystycznej nie jest wcale czymś oczywistym. Warto tutaj zaznaczyć, że kolekcja fotografii zgromadzona przez VNG ma charakter unikatowy i to nie tylko w Niemczech, gdzie w sztukach wizualnych żywe są przecież tradycje realistycznego obrazowania spod znaku Neue Sachlichkeit. tak kompleksowych zapisów nie zrealizowano w innych państwach byłego bloku wschodniego. Procesy transformacyjne, które zaszły na tych terenach i doprowadziły do poważnego przemeblowania krajobrazu, czemu towarzyszyły przecież silne społeczne zwirowania, nie były konsekwentnie dokumentowane.

Fotografie zebrane w albumie Vor Ort wyróżnia swoiste „zawieszenie osądu”, zdefiniowane przez Williama Jenkinsa w kurtorskiej przedmowie do słynnej wystawy New Topographics: Photographs of a Man­Altered Landscape (pokazywanej w Georg Eastman Hause w 1975 roku) w następujący sposób: ­ „Fotografowie dokładają wszelkich starań, aby w ich prace nie wkradł się choćby najdrobniejszy ślad osądu czy komentarza”. Przymiotnik „topograficzny” użyty jako określenie charakteru fotografii, pojawia się więc w tytule tej publikacji nieprzypadkowo, bo obok przywołanej wcześniej Nowej Rzeczowości to właśnie zdjęcia „nowych topografów” są tutaj płaszczyzną odniesienia. Powstrzymywanie się od wydawania sądów w trakcie rejestrowania miejskich lub przemysłowych krajobrazów byłej NRD ma też swój wymiar praktyczny. W powszechnym odbiorze takie tereny (dotyczy to także innych państw dawnego bloku wschodniego) są przede wszystkim „brzydkie” i „naznaczone komunizmem”. Jeżeli popatrzymy na zdjęcia rodzimych fotoreporterów, którzy fotografowali schyłek PRL­u oraz czasy politycznej transformacji, to raczej nie dowiemy się z nich, jak wyglądał miejski, wiejski czy industrialny krajobraz. Działo się tak nie tylko dlatego, że wizualnym odniesieniem dla krajowych fotografów była zwykle anachroniczna estetyka prac Jana Bułhaka, ale także dlatego że – tu mrugniecie okiem ­ „prawdziwe życie jest (było) gdzie indziej”.

niedziela, 23 lutego 2014

Jesus Christ Pentium Inside


Jesus Christ Pentium Inside

                                Robertowi Tekielemu

Robercie Tekieli,
Klubowe z odrywanym ustnikiem w 1990.
Kino Stolica w 1993 albo 1994.
3,5 miliona starych złotych.
Albo 2,5 miliona.
Które przepiłem natychmiast po przyjeździe,
Robercie Tekieli.
Nie miejcie złudzeń, co do jego osoby.
3 rozmowy telefoniczne.
Albo cztery.
Jeden list.
Bez daty.
Robercie Tekieli,
w 92 mieszkałem blisko miejsca, w którym RAF
trzymała Schleyera.
Garaż, jak garaż.
Robercie Tekieli,
czy uwierzyłeś w samobójstwo Raspego,
Enslin i Baadera?
Ja też nie. Stałem
i pobrzękiwałem butelkami, nie wierząc.
Heckler & Koch ma ramę długości 15,7 cm.
Butelka ma 23 cm wysokości.
No właśnie.
Nie wierzę też w Warszawę i Kraków.
Robercie Tekieli,
nasze listy się zestarzeją.
Nasze rozmowy pójdą w zapomnienie.
Nie odgrzebie nas żaden antropolog.

[wiersz z tomu: Krzysztof Jaworski Drażniące przyjemności. 1988-2008, Biuro Literackie, Wrocław 2008, str. 119]

80586 Inside

Na internetowej stronie Gazety Polskiej lub na portalu niezalezna.pl przy inkwizytorskich artykułach sygnowanych przez Roberta Tekielego zazwyczaj pojawia się widoczny powyżej awatar, którego poddałem procesowi stukrotnej "warcholizacji". 
Sam wizerunek byłego szefa pisma bruLion został jednak najpierw mocno "skaszpiryzowany" (to chyba jakieś dalekie echo wcześniejszych satanistycznychcznych zainteresowań autora tomu wierszy Nibyt?), a także nieco "wylaszczony", ponieważ wyjściowy portret jest jak widać poniżej dość przaśny, choć na pewno niepokojący... ;))

[źródło: http://niezalezna.pl/33551-nowa-ksiazka-roberta-tekieli-o-psychomanipulacji]

sobota, 22 lutego 2014

REMINISCENCJE DREZDEŃSKIE

Wystawa Niewinnego oka w Kraszewski-Museum w Dreźnie wypadła bardzo fajnie. W pomieszczeniach dawnej willi Ignacego Kraszewskiego przy Nordstraße 28 zmieściło się 13 prac (tym razem nie było slideshowu, nie było na niego po prostu miejsca). Zdjęcia zrobiłem przed i w trakcie konferencji prasowej, na wernisażu nie miałem już na to czasu, poza tym wnętrze było pełne ludzi. Na ostatniej fotografii widać plakaty dwóch poprzednich wystaw, prezentowanych w Kraszewski-Museum. Hm... niezłe towarzystwo.





 



piątek, 21 lutego 2014

Śniąc po szwedzku

Philip Levine

Śniąc po szwedzku

Śnieg pada na wysokie spłowiałe trzciny
nad brzegiem morza i chociaż gdzieniegdzie
niebo jest ciężki i ciemne, blade słońce
przeziera przez chmury, rzucając żółte światło
na powierzchnię nadpływających fal.
Ktoś zostawił rower oparty
o pień młodego drzewa i poszedł
do lasu. Ślady mężczyzny znikają
wśród masywnych sosen i dębów, powolnego
mężczyzny o dużych stopach, powłóczącego
prawą noga pod dziwnym kątem, kiedy podąża
w stronę samotnego białego domku,
który wysyła ku niebu pióropusz dymu. Półotwarta
brezentowa torba leży w drewnianym pojemniku
nad przednim kołem. Pojedyncze kryształki śniegu,
jeden po drugim, przedostają się do środka,
zamazując adres listu,  tego,
który napisałem w Kalifornii i wysłałem,
chociaż wiedziałem, że nie dotrze na czas.
Co ma z nami wspólnego ten brzeg morski w pobliżu 
Malmö i ten biały domek szczelnie zamknięty
przed wiatrem, i śnieg padający cały dzień bez celu
i potrzeby. Oto nasz brezentowy worek odpowiedzi,
gdybyśmy tylko mogli dopasować listy do siebie.

[wiersz w przekładzie Ewy Hryniewicz-Yarbrough z tomu: Philip Levine Miasto marzeń. Wybór wierszy, Wydwanictwo Znak, Kraków 2013, str. 37.
Tak mi ten tekst spasował do klimatu zdjęć Mateusza Kiszki z jego cyklu Martwa Wisła]

czwartek, 20 lutego 2014

War hier eine Synagoge? Synagogenbauten in Polen

czyli (jak już to wcześniej zapowiadałem) dwudziesta prezentacja materiału z projektu Niewinne oko nie istnieje, tym razem w Kraszewski-Museum w Dreźnie. Wernisaż dzisiaj, 20 lutego 2014 o godzinie 19:00. Więc, jak kto w pobliżu (czy nieco dalej w Niemczech), to niniejszym SERDECZNIE ZAPRASZAM! Ekspozycję w Kraszewski-Museum będzie można oglądać do 11 maja tego roku.


Biała Rawska, synagoga, pl. Wolności 44, 09.12.2006

środa, 19 lutego 2014

"Martwa Wisła" appendix

3 Prezentacje Martwej Wisły Mateusza Kiszki:

 Obrona dyplomu, 2012 [Budynek UAP w Poznaniu]

Wystawa Nieoczywiste, 2012 [Aula UMK w Toruniu]

Wystawa Martwa Wisła, 2013 [Biblioteka Pedagogiczna w Toruniu]

I filmik z Vimeo (który mi się wkleja asymetrycznie, ale nie mam pojęcia jak tego uniknąć...):

wtorek, 18 lutego 2014

Mateusz Kiszka "Martwa Wisła"

Z Mateuszem spotkałem się przy okazji prowadzenia pracowni gościnnej na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu w 2010/2011 roku, ale przyznam szczerze, że nie pamiętam tego, co wówczas robił. Kilkanaście dni temu dostałem od niego pdfa ze zdjęciami z jego dyplomu, który obronił w 2012 roku w pracowni Piotra Chojnackiego. Martwa Wisła to dokumentalny zapis poświęcony liczącej 24 kilometry odnodze "Królowej polskich rzek", która od przekopania ujścia do Bałtyku w okolicach Świbna (lata 1890-95, a wcześniej po powodzi 1840 roku powstało samoczynnie ujście nazywane Wisłą Śmiałą), nie ma rzecznego nurtu. Mateusz sam mówi, że inspiracją dla jego działania były fotografie Joela Sternfelda (American Prospects) i Aleca Sotha (Slipping by the Mississippi), co oczywiście trochę widać, jednak... co ważne, jego działanie ma zdecydowanie rys indywidulany! Zresztą sam teren wiślanej delty to nie plenery Sternfelda czy Sotha. Mamy tutaj do czynienia z innym ukształtowaniem terenu, innymi formami zabudowy, innym (co niezwykle ważne!) światłem, diametralnie inna jest wreszcie historia tych obszarów. I to daje znać o sobie w wizualnej narracji Mateusza Kiszki, ponieważ fotografując wspomniane okolice, szuka on miejsc nie tylko atrakcyjnie wyglądających w kadrze, lecz także takich, który mają za sobą - by tak to ująć - pewien ciążar historycznych doświadczeń (co oczywiście też widać!). Dyplomowy zapis wykonany został od stycznia do kwietnia 2012 (wielkoformatową kamerą 4x5" na negatywach Kodaka), jednak autor Martwej Wisły ma zamiar swe przedsięwzięcie kontynuować i doprowadzić do publikacji regularnego albumu. 

 Mateusz Kiszka, z cyklu Martwa Wisła (2012)

  Mateusz Kiszka, z cyklu Martwa Wisła (2012)

 Mateusz Kiszka, z cyklu Martwa Wisła (2012)

Mateusz Kiszka, z cyklu Martwa Wisła (2012)

 Mateusz Kiszka, z cyklu Martwa Wisła (2012)

Mateusz Kiszka, z cyklu Martwa Wisła (2012)

 Mateusz Kiszka, z cyklu Martwa Wisła (2012)

Mateusz Kiszka, z cyklu Martwa Wisła (2012)

 Mateusz Kiszka, z cyklu Martwa Wisła (2012)

Mateusz Kiszka, z cyklu Martwa Wisła (2012)

poniedziałek, 17 lutego 2014

"Majn Alef Bejs" wygrał Bologna Ragazzi Award!

Miałem w tej publikacji pewien udział, ponieważ robiłem poetycki przekład wierszyków abecadła Jehoszuy Kamińskiego na podstawie filologicznego tłumaczenia z jidysz Karoliny Szymaniak. Piękne ilustracje do książki stworzyła Ula Palusińska, a za całością przedsięwzięcia stoi Żydowskie Stowarzyszenie Czulent w osobach Anny Makówki-Kwapisiewicz i Piotra Kwapisiewicza.

Moja ulubiona ilustracja:


I werdykt jury z Bolonii:

"A stunningly produced alphabet of Yiddish poems, this book instantly united the Jury as the outright winner for the Non-Fiction category. The strikingly muscular imagery is executed in a manner that is reminiscent of woodblock printing, featuring bold, flat colour and crude surface texture. Each spread is beautifully designed in terms of weight and distribution of shapes on the page. This is a striking, graphically literate work that is both modern and traditional in feel. The large scale of the book perfectly accommodates the drama of its contents and every aspect of its production has been given the utmost attention."


sobota, 15 lutego 2014

Do kontemplacji na sobotni wieczór (ew. na niedzielny poranek po zbyt intensywnym przeżywaniu wieczoru)

Zdjęcia z cyklu The Redundant Past Jérémie Aubouina. Fajnego fotografa zresztą. Tak mi się wydaje, że w bliskim sąsiedztwie widocznego na fotografiach monumentu, który przestawia Ernsta Thälmanna (nie jest to Włodzimierz Illicz Lenin, pozory mylą...), znajduje się sala widowiskowa (domu kultury?), gdzie w 2004 roku miała miejsce jedna z berlińskich promocji książki Das Kapital. I gdzie po występie Krzysztofa Jaworskiego, grał zespół Berta Papenfußa, autora posłowia do niemieckojęzycznej edycji naszego artbooka. Tzn. Bert Papenfuß - niemiecki poeta, wydawca anarchistycznego pisma Gegner i współwłaściel słynnego Kaffee Burger (lata 1999-2009) - wykonywał melorecytacje z akompaniamentem wspomnianego bandu, kapitalny koncert! A wcześniej (i tu nie wiem, czy mnie pamięć nie zawodzi?) czytał wiersze z Kapitału, przełożone na niemiecki przez Tomasza Sosińskiego. Niepotrzebna przeszłość? Wróg?






piątek, 14 lutego 2014

BIAŁO-CZERWONI

albo kolejna wizyta w "polskim Detroit" ;))

 Jeden z pierwszych motywów, Łódź-Zarzew, 08:30.

Motyw ostatni, Łódź-Ruda, 16:08

I tak przez cały czas... 
Prawie 6 rolek Ektara 100.

czwartek, 13 lutego 2014

Rune Eraker w MOCAK-u

Właśnie wróciłem z wernisażu. Tłumy ludzi, którzy chyba bardziej przyszli na równoległą wystawę Władysława Hasiora. Aczkolwiek w sali, gdzie wiszą prace Rune Erakera też było tłoczno. Miałem nie iść (nie chciało mi się wychodzić w krakowski smog), jednak się przemogłem i bardzo dobrze zrobiłem, bo prace Erakera oglądane na żywca robią świetne wrażenie! I nie powinienem być tutaj w ogóle zaskoczony, bo materiał z wystawy Wysiedleni, na który złożyły się zdjęcia z jego cyklu The Smell of Longing, znam bardzo dobrze od ponad pół roku, ponieważ napisałem tekst do wystawowego katalogu. Ale co innego to foty oglądane na ekranie komputera (chociaż były to ewidentnie skany z analogowych odbitek), a co innego powiększenia, na które patrzy się w ekspozycyjnej sali. Te ostatnie mają całkiem spore rozmiary (mniej więcej połowa pokazywanych prac), bo 100x70cm, a wszystko to uzyskane jest z małoobrazkowej klatki 24x36mm i czarno białego negatywu. A więc, jak się nie trudno domyślić, obraz jest ziarnisty i nie do końca ostry przy tak sporym powiększeniu (przykładając "cyfrowe" standardy ostrości), co jednak zupełnie nie przeszkadza... Bo obrazy zarejestrowane przez Rune Erakera mają kapitalną plastykę, właśnie analogowej fotografii, realizowanej z dużą świadomością walorów oraz możliwości tej technologii (ma się rozumieć bez żadnych tam za przeproszeniem postrprocesingów) i gdy oglądając te kadry, przypomniałem sobie kilka ostatnio cyfrowo wykonanych projektów w monochromie, to od razu przypomniało mi się słowo... syfra. 

[MOCAK  2014-02-13  18:31]

wtorek, 11 lutego 2014

Łódź - Bałuty - Teofilów


Łódź (Bałuty-Teofilów), ul. Rojna, 19.01.2014

Grecki Teofil, to po łacinie Amadeus, w niemieckim Gottlieb, a po polsku Bogumił.

Trzecie podejście do motywu, który namierzyłem jesienią 2013. Wreszcie udane (wcześniej miałem problemy z aurą i zaparkowanymi dostawczakami, które skutecznie zasłaniały mural...)! 

Podobno fundacja o wielce oksymoronicznej nazwie Paradis Judaeorum wysłała list do obecnego papieża Franciszka z wnioskiem o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego Witolda Pileckiego...

ŚŻK 4 EVER
ŁKS
ACAB

(pierwszy z tych skrótowców rozwija się w hasło: ŚMIERĆ ŻYDOWSKIEJ K...)

poniedziałek, 10 lutego 2014

Ruda Śląska, 14.01.2001

Na prośbę Krzysztofa Jaworskiego szukałem ostatnio zdjęć ze slideshowu z naszego pokazu w Zderzaku, który miał miejsce 9 października 2002 roku i był promocją książki Kapitał. Nie przypuszczałem jednak, że zachowało się oryginalne CD z tamtej akcji... Płytka początkowo nie chciała odpalić, ale po potraktowaniu detergentem do mycia szyb, udało mi się otworzyć obrazki i je skopiować. Zderzakowa projekcja zawierała 106 fotografii, z których mniej więcej tylko połowa weszła do albumu Czarno-Biały Śląsk. I np. we wspomnianym  slajdszole znalazły się widoczne poniżej zdjęcia, które nie zagościły też w naszym Kapitale (w słowach i obrazach). Wszystkie z negatywową ramką... (tak zresztą były reprodukowane w książce).
Robiąc 13 lat temu zdjęcia na Górnym Śląsku, bardzo często natykałem się na "znaki szczęśliwych Hindusów" (© Prokuratura Okręgowa w Białymstoku), malowane na murach...

Ruda Śląska, ul. 1 Maja, 14.01.2001

Ruda Śląska, ul. Ryszarda Magdziorza, 14.01.2001

niedziela, 9 lutego 2014

photo by Elżbieta Lempp ;))

Krzysztof Jaworski zamieścił swego czasu na swoim blogu skany z książki Carnivorous Boy Carnivorous Bird, czyli dwujęzycznej antologii polskiej poezji pod redakcją Marcina Barana, wydanej w 2002 przez Zephyr Press w USA. Skany dotyczyły mojej skromnej osoby i przedstawiały wiersz 1 maja oraz notkę bio. No i przy okazji wspomnianego biogramu zobaczyłem swoje zdjęcie (które zrobiłem sobie w 1998 roku polaroidem, co dopiero podarowanym mi przez Andrzeja Sosnowskiego), które jednak przypisano... Elżbiecie Lempp. Tak w ogóle, to połowa portretowych fotografii z tej antologii jest mojego autorstwa (wydaje mi się, że więcej niż połowa), ale ile konkretnie trudno byłoby teraz powiedzieć, ponieważ choć foty dałem za free, to jednak nigdy nie dotarł w moje ręce autorski egzemplarz tej książki... 


A rzeczony polaroid (właśnie go wczoraj odnalazłem) wygląda tak...


sobota, 8 lutego 2014

Ontario

Grzegorz Wróblewski

Ontario

Dwóch młodych aktorów uderza skrzydłami o wodę,
jak postrzelone dzikie gęsi.
Wyławiają ich ze śmiechem.
Nigdy więcej nie zagram roli anioła - żali się
jeden z nich.

[wiersz z tomu: Grzegorz Wróblewski Wanna Hansenów, Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, Poznań 2013, str. 44]

Przez cały dzień żadnej sztuki... Dopiero teraz ;)
Ale... sprzątnąłem mieszkanie, zrobiłem pesto z natki pietruszki, potem hummus, masło orzechowe (arachidy i laskowe), sałatkę za zmodyfikowanym przepisem z "kuchni pięciu przemian" (fasola biała + czerwona, ziemniaki gotowane w mundurkach, ogórek kiszony, pieczarki, cebula marynowana w occie winnym, oliwa ekstra vergin, majeranek i estragon). 
No i teraz Bob Dylan w tle (Bringing It All Back Home), lektura Wanny Hansenów i zdjęcia Andrzeja Maciejewskigo z jego pięknej serii Eastern Ontario, do której lubię co jakiś czas wracać. 


Andrzej Maciejewski, z serii Eastern Ontario, County Road 14. Croydon, ON. Looking West. October 26, 1998, 2pm.

czwartek, 6 lutego 2014

Popracowaliśmy dziś wreszcie trochę więcej...

...nad antyfotograficznym projektem Swięta Wojna
Razem z X-Panem odwiedziliśmy Górny Śląsk, a prognoza ICM, której z pewnymi oporami zaufaliśmy, sprawdziła się nie w 100%, ale w jakichś 130%... ;) 
Słońce miało wyleźć na niebo jakoś między 11-12, a przygrzało dopiero równo o 13:13. 
Antyfotografie były wykonywane w Łaziskach Górnych, a potem w Bytomiu (na Pogodzie, a także w częściach miasta przez kibiców tutejszej Polonii nazwanych - "Grossfeld" i "Kleinfeld"). 






środa, 5 lutego 2014

WIOSNA z "Wyboru"

[skan z książki: Grzegorz Wróblewski Wybór (1980-2000), Lampa i Iskra Boża, Warszawa 2003]

Książka zgodnie z tytułem jest wyborem wierszy z pięciu tomów Grzegorza Wróblewskiego:
Ciamkowatość życia (1992), 
Palnety (1994),
Dolina królów (1996),
Symbioza (1997)
Prawo serii (2000). 
Jak widać Lampa i Iskra Boża zaliczyła tutaj poważną wpadkę, ucinając autorowi dość istotny fragment wiersza.

(A ten tekst wyjątkowo mi dzisiaj pasuje...
Jakkolwiek muszę od razu dodać, że 1 marca 2013 miałem najwyraźniej bardzo zbliżony ogląd rzeczywistości...)

wtorek, 4 lutego 2014

Welcome to Hell


Mysłowice (Piosek), ul, Boliny, 18.02.2012

[Zdjęcie prawie równo sprzed 2 lat. Kiedyś wieszałem już kadr z tego malowniczego miejsca w Myslowitz, ale przeglądając ostatnio śląski materiał Świętej Wojny, doszedłem do wniosku, że to ujęcie jest lepsze. Bo jest. I to ono pójdzie do publikacji.
Nigdy jakoś specjalnie nie ruszał mnie black metal, ale tytułowy kawałek z pierwszej płyty Venom bezapelacyjnie tutaj pasuje. Niestety podczas pobytu w Anglii nie zawędrowałem do Newcastle skąd grupa się wywodzi, ale na zdjęciach Chrisa Killipa można trafić na równie twarzowe obszary.]