wtorek, 4 marca 2014

JW 2943

[skan z książki: Wojciech Wilczyk Eternit, Lampa i Iskra Boża, Warszawa 2002, str. 54]

Tak mi się skojarzyło z tym wszystkim co się teraz dzieje na wschodzie Ukrainy... Skojarzyło niedobrze, bo przed oczami stanęła mi cała wojenna machina, którą - wprawdzie w stanie pokojowym - miałem okazję obserwować podczas spełniania "zaszczytnego obowiązku" (maj 1987 - kwiecień 1988).

Kilka przypisów. Opisana w wierszyku historia jest autentyczna, aczkolwiek wydarzyła się tak naprawdę rok wcześniej i nie w Żaganiu (jak wskazywałby numer jednostki wojskowej), ale w tzw. "Zmechu" we Wrocławiu. Dlaczego dokonałem takiej podmiany, nie mam teraz pojęcia... Występujący w tekście oficer to postać realna, chociaż na potrzeby utworu awansowałem go o jeden stopień. Czteromisięczny pobyt we Wrocławiu nie był dla mnie jednak aż tak uciążliwy, ponieważ przed poborem dobry znajomy zaopatrzył mnie w porcję szczytów canabis indica ze swojego ogródka, więc wojenną rzeczywistość oglądałem ze sporym dystansem (koledzy z "izby żołnierskiej" zachodzili w głowę, jak to się dzieje, że popołudniami jestem narąbany, a nie czuć ode mnie alkoholu...). 

I tu przypomniała mi się jeszcze inna historyjka. W parku maszynowym naszej jednostki obok złomu typowego dla wojsk Układu Warszawskiego, stał jeden nowiutki T-72 (był to jedyny pojazd, którego nie można było fotografować). Więc przy okazji jakiejś uroczystości wypatrzyłem pułkownika od broni pancernej i zapytałem go o szanse takiej maszyny w przypadku konfrontacji z natowskim Leopardem 2. Pułkownik popatrzył na mnie drwiąco (oczywiście zwracałem się do niego per "obywatelu pułkowniku") i rzekł zawieszając głos, tak jakby się krztusił: "Podchorąży... podchorąży... kurwa jego mać... podchorąży... jak was kurwa Leopard namierzy... to macie piętnaście sekund, żeby wy-pier-da-lać!".

11 komentarzy:

  1. Jeden z moich ulubionych wierszy! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, i w komplecie z Duniowską dyslektyczną korektą!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję spontanicznemu fanklubowi za MIŁE SŁOWA :)
    Dyslektyczna korekta dyslektyczną korektą, ale dobrze, że Dunio nie opuścił fragmentu tekstu, co od czasu do czasu mu się zdarza... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Chuj mnie obchodzi skąd i jak, macie sobie naruchać - albo natrzepać !" - tekst podstawowy w relacji sierżant nigdy nie awansowany - szeregowy

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale byłeś w LWP? Czy też służyłes za III RP?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już za III RP, ale kadra siedziała mentalnie w LWP. Ale fajnie było. Śmiechowo :)

      Usuń
    2. Dowódca mojej kompanii (1988), wyjątkowy palant (mówiło się u nas o takich "przechuj"), był ostatnio przez jakiś czas dowódcą GROMU...

      Usuń
    3. Właśnie "przechuj" to taki tryb z uznania, coś jakby "przekozak", albo "skubaniutki", u nas przynajmniej tak jest...

      Usuń
  6. koledzy w pracy też mówią "przechuj", ale raczej pozytywnie; ten, który zaskoczył czymś.

    a "chujec" brzmi super, więc zapamiętam i powtórzę z przypisem o Autorze/autorach ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc tego "przechuja" w latach 80' można było rozumieć/używać też literalnie i zależało to od kontekstu wypowiedzi oraz intonacji... ;)

      Usuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.