niedziela, 9 marca 2014

KRESY (II)



[skan z książki: Wojciech Wilczyk Steppenwolf, Centrum Sztuki - Teatr Dramatyczny, Legnica 1997]

Niejako na własny użytek, ale też z wrodzonej przekory, nazywałem kiedyś zachodnie tereny Polski - czyli ziemie przydzielone nam w efekcie konferencji jałtańskiej - "kresami". Wczesną jesienią 1987 roku wylądowałem w Żaganiu w batalionie rozpoznawczym (o adresie JW 2943...), wchodzącym w skład 11 Drezdeńskiej Dywizji Pancernej im. Jana III Sobieskiego. Ponieważ otrzymałem tam od razu stałą przepustkę (tzw. "stałkę"), więc w ramach pielęgnacji zdrowia psychicznego, zaraz po porannym apelu wskakiwałem w "cywilki" (czyli cywilne ciuchy) i urywałem się z koszar. W ten sposób udało mi się zwiedzić dość kompleksowo Ziemię Łużycką (czyli tereny, które przed 1945 nazywały się Niederlausitz) oraz przyległe obszary. Jeździłem PKS-em, jeździłem PKP korzystając z 50% ulgi na bilety, a jak mi się kasa wreszcie skończyła, to... niespodziewanie i szczęśliwie przenieśli mnie do Krakowa.

Dworzec, który pojawia zeskanowanym wierszyku jest w Żaganiu. Spędziłem na nim wiele okołopołudniowych godzin półleżąc na peronowej ławce, paląc papierosy i gapiąc się w niebo. Przez chwilę miałem wątpliwości, czy te schodzące jeden za drugim do lądowania odrzutowce (patriota współczesny stanowczo użyłby wobec nich przymiotnika "sowieckie" zamiast "rosyjskie"), to były faktycznie Migi, a nie np. Su-27. No więc sprawdziłem jakie maszyny stacjonowały na pobliskim lotnisku w Szprotawie i wyszło mi, że musiały być to samoloty MiG-25 (pamiętam dokładnie ich oglądane od dołu podwójne tylne ustrzeżenie), radzieckie ciężkie myśliwce przechwytujące, osiągające prędkość ponad 3 Ma i zdolne do skutecznej pogoni za amerykańskimi Blackbirdami. Spalinowa lokomotywa to poczciwa SM-42, a piętrowe wagony to model Bipa, który wytwarzano w zakładach VEB Wagonbau Görlitz (czyli też w pobliżu). Rozmiary żagańskiego dworca były odwrotnie proporcjonalne do panującego tam ruchu, a pociąg do Legnicy tłuk się i wlókł niemiłosiernie po wybitych torach.

Aha, byłbym zapomniał. Na wypadek "W" moja jednostka miał zaatakować Danię...

7 komentarzy:

  1. Ten wiersz to klasyk! Z tego co pamiętam był tłumaczony i opublikowany w Øverste Kirurgiske... Watek dunski, ciekawa sprawa z ta Dania... Slyszalem, ze wlasnie Polska miała zacząć od inwazji Bornholmu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz, że "klasyk"... :))
    Nieco wcześniej powstał przekład angielski, którego dokonał Bill Martin i to było opublikowane gdzieś na papierze, ale tytułu pisma nie pamiętam... Na pewno przed antologią "Carnivorous Boy Carnivorous Bird".

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten wiersz nieustannie mi towarzyszyl, bez niego nie byłoby wspolczesnej poezji! Musisz myslec nad tym wyborem, o którym pisałem wcześniej! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie plany są takie: "Święta Wojna" na jesieni, "Blue Pueblo" w 2015, a potem zobaczymy... ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Żagań to ten dworzec z 5 peronami i przejściami podziemnymi in the middle of nowhere? Zawsze robił na mnie upiorne wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie ma 5 peronów, sprawdziłem właśnie na maps.google.com. No i JW2943 widać też jak na dłoni... Ten dworzec musiał obsługiwać kiedyś spory ruch towarowy i pasażerski (linia do Legnicy była wcześniej dwutorowa).

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeden tor ruscy zabrali w 45. Właśnie najbardziej unheimlich dla mnie jest jak się widzi te dworce i całą resztę infrastruktury, jak to było wpisane w całość kraju a nagle wylądowało na pograniczu, dziczy niczyjej, znikąd do nikąd.

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.