środa, 2 kwietnia 2014

Aruki aruki

Odprowadzając dzisiaj rano do przedszkola synka znajomych (który odwiedził wczoraj naszego Jonasza), szliśmy zieleniącą się Młynówka Królewską, a wzdłuż niej w ogrodach kwitły intensywnie wiśnie i śliwy. I przypomniało mi się wtedy to właśnie haiku Yosy Busona (choć w trakcie spaceru byłem przekonany, że wyszło spod ręki, czy raczej pędzelka, Matsuo Bashô):

[skan z tomu: Haiku. Z japońskiego przełożyła Agnieszka Żuławska-Umeda, Ossolineum 1983, str. 46-47]

3 komentarze:

  1. w wersie "dokąd nas wiedzie", czy nie zawiera się clue haiku, formy zawieszonej i w drodze?

    skojarzenie i samo haiku - piękne:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak...
    Przy okazji, jak ładnie potrafiono wydawać książki w PRL-u. A to przecież rok 1983...

    OdpowiedzUsuń
  3. Że haiku kocham, to i chyba mówić nie muszę... :)

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.