czwartek, 30 października 2014

I tutaj zaszła zmiana

Kraków, ul. Nawojki, 30.10.2014

A przyzwyczaiłem się do wcześniejszego muralu...
Autor malowidła tak dalece poszedł w ekspresję, że przez chwilę się zastanawiałem, czy nie pomyliły mu się zdjęcia i osoby. 
Na przedwojennej fotografii, z której korzystał, August Emil Fieldorf - jeszcze nie "Nil" i w randze podpułkownika - ma zdecydowanie łagodniejsze spojrzenie.

środa, 29 października 2014

Albowiem oni posiądą Królestwo Niebieskie

I znowu Krzysztof Jaworski i wiersz Jesień stulecia z jego najnowszej książki .byłem


Przy okazji lektury tego tekstu przypomniała mi się pewna koleżanka ze studiów, która na egzaminie wstępnym na polonistykę miała wymienić generała Andersa, jako bohaterskiego dowódcę spod Termopil. No i zdała dziewczyna ten egzamin, albowiem była też protegowaną pewnego metodyka nauczania, który zanim zaczął uczyć uczenia na uniwersytecie, wsławił się tym, że w liceum gdzie wykładał, prał uczniów po głowach piórnikami (w tamtych czasach były one przeważnie drewniane). Brutalny ten nawyk nie przeszkodził mu w rozpoczęciu kariery akademickiej, choć jej katalizatorem były też wydarzenia z okolic marca 1968 roku, w efekcie których w Zakładzie Metodyki Nauczania pojawiły się wakaty...

wtorek, 28 października 2014

Kraków, Prądnik Czerwony, 2014-10-28 12:48-13:14

Wybrałem się dzisiaj odwiedzić grób ojca, który pochowany jest na cmentarzu Prądnik Czerwony. No i w drodze powrotnej postanowiłem zrobić sobie mały spacer po osiedlu, sąsiadującym przez ulicę Strzelców z tą nekropolią. Do Świętej Wojny fotografowałem ten teren kilkakrotnie, a i tak co chwilę przecierałem oczy ze zdumienia (dlaczego bazgroły nienawiści zawsze mnie zaskakują?). Jak widać spacer nie trwał zbyt długo i też nie zapuszczałem się w jakieś tutejsze osiedlowe zakamarki... 
Taki projekt jak Święta Wojna można by robić w naszym kraju do usranej śmierci, ponieważ problemu ... u nas nie było, nie ma i nigdy więcej nie będzie. Co zresztą dobrze widać na tych zdjęciach.

 [12:48]
 [12:53]
 [12:54]
 [12:56]
 [12:58]
 [13:00]
 [13:01]
 [13:12]
[13:14]

poniedziałek, 27 października 2014

FINIS CORONAT OPUS

Kraków, ul. Bartosza Głowackiego, 17.05.2014

Uff! Wysłałem dzisiaj ostatnie zdjęcia do składu.
W sumie będzie ich w książce... 391.
Muralu, który widać na zdjęciu powyżej, od dawna już nie ma. I nie wiem, czy widniał na murze boiska Wawelu dłużej niż cztery miesiące... Myślę, że 80-90% materiału wizualnego, jaki będzie można oglądać w albumie, ma już charakter archiwalny.

niedziela, 26 października 2014

Buk revisited

Buk, synagoga (od zaplecza), 25.10.2014 [14:19]


Jak widać na zdjęciu, które zrobiłem wczoraj w przerwie w podróży do Piły, kible nadal stoją. Aczkolwiek widać też, że miejski wucecik nie jest już używany. Może go w końcu zlikwidują?
Fotografia tego obiektu, która znalazła się w książce Niewinne oko nie istnieje, a także w zestawie ekspozycyjnym, wywoływała zwykle histeryczne reakcje prawactwa polskiego (by tak eufemistycznie nazwać ten fenomen z zakresu patologii polityczno-społecznej), którego przedstawiciele i przedstawicielki zarzucali mi manipulację...
A wczoraj na wernisażu w Pile, szefowa Towarzystwa Miłośników Miasta Piły powiedziała mi autentycznie wzburzona, że to skandal, żeby stawiać szalet w takim miejscu.
„Nie ma powodów, żebym nie wierzył w postęp”, jak słusznie pisze poeta.

No i właśnie zdałem sobie sprawę, że fotografii synagogi w Buku nigdy na hiperrealizmie nie zamieszczałem. A więc nadrabiam to ewidentne zaniedbanie, voilà!

Buk, synagoga (od zaplecza), 11.05.2007

piątek, 24 października 2014

CP Rail Bridge at California Road near Enterprise, ON. Looking South - East. April 1, 2014

Andrzej MaciejewskiCP Rail Bridge at California Road near Enterprise, ON. Looking South - East. April 1, 2014

Piąteczek. Po południu. Po pracy (dyplomy w AF). I piękne zdjęcie Andrzeja Maciejewskiego z jego wznowionej w tym roku serii East Ontario (którą pokazuje niestety tylko na facebooku). 
Czego chcieć więcej?
Więcej zdjęć Andrzeja!

Jutro dymam na koniec świata, czyli do Piły. Otworzyć tamtejszą prezentację projektu Niewinne oko nie istnieje
Ponieważ rozwaliła mnie na początku tego tygodnia jakaś wyjątkowo wredna infekcja, pojadę samochodem (kolejowe połączenie z Krakowa, to w wersji bez przesiadki 10 godzin duposiedzenia w TLK...).

czwartek, 23 października 2014

ÉLJEN A SZABADSÁG!

ÉLJEN A SZABADSÁG!

                    pamięci Filipa, który spłonął

w drodze powrotnej z Egeru
wypliśmy po plastikowej butli
Tokaja (2 l. na łeb) i pod Krakowem
Filip koniecznie chciał wysiadać
w biegu, ponieważ wroga należy
zniszczyć dokumentnie, codziennie
i bis zum Endsieg!, łoiliśmy obłędne
Muskotály, słuchając wąsali ryczących:
Éljen a Magyar szabadság!, którzy
podchodząc do stolika i pokazując
palcem na cygańskie combo,
pouczali nas: don’t feed
the orchestra, ale ponieważ
faszystów mamy w dupie,
słuchali czardaszy
na okrągło

środa, 22 października 2014

„NIEWINNE OKO NIE ISTNIEJE” w Pile

To już dwudziesta czwarta prezentacja projektu Niewinne oko nie istnieje.
Tym razem w Pile i w ramach II Wielkopolskiego Festiwalu Fotografii im. Ireneusza Zjeżdżałki.
ZAPRASZAM SERDECZNIE!



niedziela, 19 października 2014

Cud w Brugsenie

Krzysztof Jaworski zamieścił na swoim blogu skany jednego z rozdziałów swojej powieści Pod prąd, w której bohaterowie tej świetnej prozy odwiedzają bibliotekę w zakładzie psychiatrycznym. Polecam! W ogóle lekturę całej książki.
Pomyślałem więc o zamieszczeniu skanu jednego z moich ulubionych wierszy tego autora:


Tekst po raz pierwszy pojawił się w tomie Jesień na Marsie, wydanym w 1997 roku przez Centrum Sztuki-Teatr Dramatyczny w Legnicy, w serii barbarzyńcy i nie pod nr 4. Druk ten (a właściwie ksero, bo taką metodą produkowano te broszury) jest dziś niezwykle trudno dostępny, ponieważ jego nakład to - jak podaje stopka - „dziewięćdziesiąt dziewięć plus siedemnaście egzemplarzy”.
Na całe szczęście autor umieścił go też w książce Drażniące przyjemności (Biuro Literackie, Wrocław 2008), gdzie przeczytać go można na stronie 99.

Ponieważ wiersz został najprawdopodobniej napisany w roku 1996, więc pojawiające się w nim realia wymagają filologicznego komentarza.

Brugsen - to sieć marketów w Danii, które 18 lat temu były równie popularne, jak obecnie Irma czy Fakta.

Trzy puste pracują na jedną - faktycznie w tamtym czasie suma kaucji za trzy butelki pozwalała na nabycie jednej pełnej. Ale uwaga, o pojemności 0,33 l. Obecnie sześć-siedem pustych pracuje na jedną pełną, no chyba, że udamy się do Aldiego, który ma szeroką niskobudżetową ofertę w PETach.

Mechaniczny Jezu - maszyneria, która odbiera butelki (a obecnie także puszki, które 18 lat temu były rzadkością), rozpoznaje rodzaj kaucji, podsumowuje wszystko i na koniec ego te absolvo wypuszcza kwit, z którym możemy nabyć kolejne pełne (ten system wymyślony przez urzędasów z Brukseli jest bardzo fajny, ponieważ puste flachy lub puszki nie walają się po chodnikach, trawnikach i zagajnikach, a osoby potrzebujące zawsze znajdą wystarczającą ilość opróżnionych, żeby nabyć coś pełnego).

Na końcu tekstu pojawia się jeszcze aluzja literacka, której przedmiotem jest popularny dramat z epoki elżbietańskiej i jego chimeryczny bohater, w inscenizacjach teatralnych występujący zwykle w czarnym stroju.

sobota, 18 października 2014

Shock Therapy: Photographs of the Polish Transformation after 1989

czyli wystawa polskiej fotografii w Stanbule, której kuratorem jest Adam Mazur. Ekspozycja otwarła się przedwczoraj w Milli Reasurans Art Gallery, a ja zapomniałem o tym tutaj poinformować, co niniejszym nadrabiam.


O stanbulskiej ekspozycji portal culture.pl (w sierpniu 2014) pisał tak:


Razem z Elą Janicką pokazujemy tam 3 prace z projektu Inne Miasto.
Mój indywidualny udział to 5 zdjęć z serii Postindustrial i widoczna powyżej fotografia z cyklu Czarno-Biały Śląsk.

No więc, jak kto z Lechistanu już się tam wybrał czy też planuje wyjazd do Stanbułu, TO SERDECZNIE ZAPRASZAM(Y).

piątek, 17 października 2014

Krzysztof Jaworski .byłem

Dzisiaj w skrzynce pocztowej czekała na mnie przesyłka. Nie będąca żadnym zaskoczeniem, ponieważ nadawca uprzedził mnie wczoraj (dzisiaj) o jej wysłaniu. Nie mniej jednak moment otwarcia koperty był bardzo miły. Na okładce tego wydawnictwa został wykorzystany obraz Grzegorza Wróblewskiego Version 8.


Na pierwszej stronie tomu znalazłem następującą dedykację:


Więc pozwolę zacytować przy pomocy skanu mój ulubiony wiersz (wybór ten zapewne nie zaskoczy tych, co znają opinię pewnej krytyczki literatury, która stwierdziła, iż "mam obsesję holokaustu"...).


Przy okazji publikacji niniejszej książki przeprowadziłem z jej autorem rozmowę, która niebawem pojawi się na portalu Biura Literackiego. O czym będę informować.

czwartek, 16 października 2014

W SUKURS

W sukurs*

przyszły
im instrumenty separujące 
nadmiary: kontrast temperaturowy i
sylweta. Kolor spłynął więc z górnych szarości,
odsłaniając podrysowany plan jasno-ciemny. Płaski
i śliski. Spełzły z niego tłuste, blikujące wilgocią materie,
marszcząc plamy środkowo-dolnych partii. Zagrały sine szablony
portretów z różowo-żółtawą pleśnią laserunkowych sepii, podbite kolorkową
tintą twarzowych karnacji. „Ostrzegawcze” biało czerwienie zbroczyły cieliste modelunki.
Figury obnażyły swe mięsne krągłości, w błyskach spiczasto-stalowych
armatur. Pomnikową powagę biustów, rozbroiła asysta gumowo-
pluszowego trashu. Gabaryty areału do zagospodarowania,
wydusiły z autorów premię inwencji, ponad normalną
potrzebę założenia. Z ledwie brewiarza
komentarza, wychynęło
dzieło.


----------
* nieznany piramidalny wiersz Andrzeja Biernackiego o grupie The Krasnals, jako "sztuka" chyba nawet lepszy od bohomazów, które tak kwieciście opisuje...

środa, 15 października 2014

Dwa wiersze Grzegorza Wróblewskiego

które sobie ekskluzywnie dedykuję (mając nadzieję, że ich autor nie ma nic naprzeciw) po 12 godzinach siedzenia przed ekranem... (i to jeszcze nie koniec...).


Bardzo lubię te dwa teksty, pochodzące z książki Prawo serii, wydanej w 2000 roku w Bydgoszczy przez Instytut Wydawniczy "Świadectwo".

wtorek, 14 października 2014

Czyje są ulice?

Kraków, ul. Henryka Pachońskiego [2014-10-14 08:02]

Tak à propos komentarza Wojciecha Niedzielki do poprzedniego wpisu.
Co znaczy „JŻS″ już kiedyś wyjaśniałem, choć funkcjonuje jeszcze jedno rozwinięcie tego akronimu.
Za skrótem „CTSK″ kryje się hasło „Cracovia to stara kurwa″.
Kiedy mniej więcej tydzień temu jechałem obok tego domu, mignęła mi ściana cała w hakenkreuzach.

niedziela, 12 października 2014

2/3 roboty za mną

Piszę to trochę na wyrost... Bo tak naprawdę te 2/3 będą jutro. Jak jutro przysiądę, to skończę Śląsk i zostanie mi tylko ("tylko") Łódź z przyległościami. Tymczasem siedzę non stop przed ekranem i gały mi wyłażą z orbit... Wczoraj pod wieczór przejechałem się na rowerze po okolicy i zobaczyłem, że większość murali, które sfotografowałem do Świętej Wojny już nie istnieje. Materiał, jaki znajdzie się w książce będzie więc jak najbardziej archiwalny...


Np. w tym napisie na domu przy ulicy Kazimierza Wielkiego (krzaczek go trochę ocenzurował) pojawiła się taka wrzuta. I najwyraźniej wykonał ją ktoś, kto nie posługuje się językiem polskim, bo zwrócił uwagę na przekreśloną Magen David, a nie na hasło obok, które najpewniej by zamalował lub skomentował.

Ciekawe jak długo jeszcze ten napis będzie tam tkwił (biorąc pod uwagę, że w Polsce nie ma żadnego antysemityzmu i nigdy go nie było)? ;))

sobota, 11 października 2014

NIE MA ŻADNEJ INSTRUKCJI OBSŁUGI WOJNY

czyli rozmowa jaką przeprowadziłem z Krzysztofem Millerem dla kwartalnika Autoportret nr 3[46]2014. Zapraszam do lektury! Pismo właśnie trafiło do kolportażu.




[ręce należą do Jonasza, mojego synka]

piątek, 10 października 2014

KAMAN

Krzysztof "Kaman" Kłosowicz, Ząbkowice Śląskie 03.05.1996

To była jakaś impreza poetycka, którą zorganizował Krzysztof Śliwka.
Na pewno nie była ona poświęcona Matce Boskiej Królowej Polski czy upamiętnianiu Konstytucji 3 Maja...
Na filmie mam czytających: Marcina Świetlickiego, Macieja Meleckiego i Jerzego Suchanka. Pamiętam, że organizator tego wydarzenia próbował uskutecznić jakiś happening z telewizorami, ale urządzenia odmawiały mu posłuszeństwa...
Kaman występował po tych lirycznych nudziarstwach, a ponieważ publiczność była już zmęczona "sztuką" (impreza odbywała się w lokalnej knajpie, gdzie część towarzystwa przyszła tylko i wyłącznie na piwo), więc nie bardzo dawała mu pograć. Próbował ich jakoś uciszyć, ale to tylko wzmocniło agresję tłuszczy, która zaczęła pokrzykiwać, żeby spierdalał...
No i nie pamiętam, jak się to skończyło? Chyba wyszedłem w trakcie tego występu?
Ząbkowice Śląskie w czasach niemieckich nazywały się Frankenstein...

środa, 8 października 2014

KOBANE

Szczepan Kopyt


przewijam pasek ze zdjęciami
odciętych głów dziewczyn
które nie miały większego wyboru
niż szybko nauczyć się strzelać
i ubrać mundur
z czerwoną gwiazdą

trwa medialna noc
ale płoną oblane benzyną
domy i ulice kobane
choć śpią lotnicy bogatych państw
korespondenci jedzą regeneracyjne
posiłki wolny świat mozolnie
walczy z terroryzmem

ruchliwy jest zwłaszcza wirtualny pasek
ale nie zerwie się na pomoc
mężczyznom i kobietom
staruszkom i dzieciom
otoczonym przez amerykańskie zdobyczne czołgi
leżącym na barykadach i
ubranym w niewłaściwe mundury
z czerwoną gwiazdą

czerwona może być tylko krew
blednie flaga tureckiej wiosny
kto wspomni przyszłej jesieni
bohaterkę arin mirkin
i tysiące bezimiennych
i nieistotnych
walczących z ludźmi wielkiej wiary

w naszych oczach rośnie w ciemności
finał drżących kotłów ody do radości
przeraźliwie głuchy prostokąt
odbitego ekranu

tak broni się kobane
pamiętaj

kobane

[ten świetny (!!!) wiersz skopiowałem ze strony Krytyki Politycznej]

wtorek, 7 października 2014

POLITYKA KULTURALNA

To ja sobie z rana zapodam coś takiego, tyle że z talerza:


A potem także z talerza to, bo akurat wczoraj pan kurier DPD dostarczył:


Oczywiście w całości, utwory skomponowane dla weneckiego Ospedale dela Pietà (tu: Giovanni Porta, Antonio Vivaldi, Nicola Poropora, Antonio Martinelli, Gaetano Latillla, Fulgenso Perotti, Andrea Bernasconi) w wykonaniu orkiestry Europa Galante pod dyrekcją Fabio Biondiego. 72:30 muzyki. Taka to i moja polityka (kulturalna).

poniedziałek, 6 października 2014

W LUSTRZE

Warszawa, listopad 1996

Klatka siedemnasta.
W lustrze Piotr Bratkowski i Marcin Świetlicki.
W mieszkaniu Piotra Bratkowskiego na Żoliborzu.
Czy to było przed Balem Chandlerowskim, czy też nazajutrz, już nie pamiętam.

niedziela, 5 października 2014

Kaman & The BIG BIT

Kupiony dzisiaj w Antykwariacie KDK w podziemiach BUW-u za... 5 zł.
Tak niska cena płyty powinna nabywcę ucieszyć, ale mnie daleko do radości...
Z wyjątkiem tego, że będę mógł posłuchać tych nagrań w znacznie lepszej jakości, niż kiedyś z przegranej kasety.


piątek, 3 października 2014

Literatura na Świecie

W redakcji Literatury na Świecie, od lewej: Krzysztof Jaworski, Marcin Świetlicki, Andrzej Sosnowski; listopad 1996.

Piąta klatka.

Literatura na Świecie.

Na pewno są to okolice (pierwszy lub drugi dzień) Festiwalu Literackiego "Warszawy Pisarzy" - na biurku leży program imprezy.
Na blacie widać też pudełko papierosów Golden American (nazywanych popularnie Goldenami), które sam wtedy paliłem.

W latach '90 ubiegłego wieku Literatura na Świecie była jeszcze INSTYTUCJĄ...
W tzw. międzyczasie trochę się zmieniło, choć w kwestii przekładów literatury pismo nadal nie ma w Polsce żadnej konkurencji.

czwartek, 2 października 2014

Nowy Świat?

Warszawa, Nowy Świat (?), listopad 1996

Nie jestem do końca pewien, czy to Nowy Świat (w ogóle czy "nowy" w sensie "lepszy"?), czy raczej Marszałkowska lub Świętokrzyska?
Na pewno jakaś ulica na trasie: Warszawa Centralna - redakcja Literatury na Świecie.
Pierwsza klatka z naświetlonego wówczas filmu Kodak Tri-X (zawsze wolałem jednak pracować na Ilfordach). 
Będą kolejne...

środa, 1 października 2014

SŁAWA I PIENIĄDZE


SŁAWA I PIENIĄDZE

Każdy ma swoje 15 minut.
Moje 15 minut trwało 5 minut
od 1.05 do 1.10 w nocy.

Honorarium wyniosło 45 butelek piwa krajowego.

Plus zwrot kosztów podróży.

[wiersz z tomu: Krzysztof Jaworski Czas triumfu gołębi, POMONA, Wrocław 2000, str 26.]


Przypomniało mi się, jak w 2006 roku przy okazji otwarcia zbiorowej wystawy Miasto nie moje w Muzeum Sztuki w Łodzi, udzielałem wywiadu tamtejszemu telewizorowi, po którego zakończeniu pani dziennikarka powiedziała do mnie  z ironicznym uśmieszkiem "A teraz sława, co?".
Tak się złożyło, że ponownie spotkaliśmy się na premierze projektu Niewinne oko nie istnieje w Atlasie Sztuki w styczniu 2009 i po rozmowie jej to przypomniałem. Nie pamiętała, albo udawała, że nie pamięta.
W grudniu tego roku otworzy się w Atlasie Sztuki finalna wystawa serii Święta Wojna (będzie to także premiera albumu). Ciekawe czy się znowu spotkamy?

Co do honorariów za publiczne występy, to minimalne jest teraz zwykle równowartością ok. 90 butelek piwa krajowego (zakładając, że flacha kosztuje 3 zeta).
Plus zwrot kosztów podróży.
"Nie ma powodów, żeby nie wierzyć w postęp", jak słusznie pisze poeta.
Wydawnictwo POMONA należące do Tomasza Majerana, nazywaliśmy z autorem Sławy i pieniędzy - "oponą"... ;))