sobota, 17 września 2016

(OSŁABIENIE ZASADY ESTETYCZNEJ)

To prawda, że w fotografii istnieje pewien sekret, który trzeba chronić. Mówię o tym jako dziki, okazjonalny użytkownik i praktyk. Czego żałuję, to estetyzacji fotografii, tego, że ten rodzaj obrazów stał się jedną ze sztuk pięknych i spadł w czeluść kultury. Obraz fotograficzny wyprzedza estetykę albo następuje po niej, rodzi się z istoty własnej techniki i właśnie dlatego stanowi wielką rewolucję w naszym sposbie przedstawiania. Wybuch fotografii stawia pod znakiem zapytania samą sztukę z jej estetycznym monopolem w dziedzinie obrazu. Tymczasem to raczej sztuka pożarła fotografię niż odwrotnie (Zapłaciła za to, ponieważ krok po kroku pozbyła się własnej substancji). Fotografia pochodzi skądinąd i powinna tam pozostać. Należy do innej tradycji, tradycji bezczasowej i, ściśle rzecz biorąc, nie estetycznej, do tradycji wzrokowego złudzenia (tromoe-l`loeil), która biegnie przez całą historię sztuki, ale pozostaje obojętna na jej perypetie. Złudzenie to dotyczy oczywistości świata i podobieństwa tak drobiazgowego, że może być tylko w oczywisty sposób realistyczne (w istocie jest magiczne). Fotografia zachowuje magiczny status obrazu, podczas gdy sztuka skręca w stronę estetyki po krzywej, która prowadzi od świętości do piękna, a później do estetyki uogólnionej. Tymczasem antropologiczna siła obrazu stanowi przeciwieństwo dobrze utemperowanej reprezentacji i w ogóle wszelkiej wizji realistycznej - ocala coś z pierwotnej wizji świata.

Stąd forma dzika, niedająca się sprowadzić do estetyzacji rzeczy, związana z ich zewnętrznym wyglądem, z ich oczywistością, ale oczywistością złudną. Całkowicie przeciwna podwójnemu przeznaczeniu, jakie jej narzucono: realizmowi i estetyzmowi. Obraz fotograficzny jest dla mnie dzisiaj ponadto mniej ważny, gdy rozpatrywać go w kategoriach jakości czy treści, liczy się natomiast jako czysta fascynacja. Jest bliższy początku i udręk reprezentacji. Dzięki nierealistycznej grze z techniką, absolutnemu odcięciu , absolutnej nieruchomości, milczeniu, fenomenologicznej redukcji ruchu i koloru, jest to obraz najczystszy i najbardziej sztuczny. Nie jest piękny, jest gorszy. I właśnie jako taki nabiera siły przedmiotu w świecie, który prowadzi do osłabienia zasady estetycznej. W ten sposób wciągnąłem się do gry w tę fetyszystyczną immanecję przedmiotu, w zbieżność między obiektywną techniką i samą potęgą przedmiotu. Działanie fotograficzne jest rodzajem ècriture automatique, rodzajem odbicia oczywistości świata, jednym z wielu.

[Jean Baudrillard Przed końcem. Rozmawia Philippe Petit, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2001, str. 118-119]