niedziela, 14 stycznia 2018

Skok w dal

Jerzy Kronhold


Puzzle

Próbuję to ułożyć wiele lat po Szoah
cudem odnaleziony pradziadek Gedalia
nie wiem kiedy się urodził nie wiem co robił
i nie mam pojęcia jak wygladał
począł córkę Ludwikę moją babcię
(fakt którego się trzymam)
jej fotografie zostały zniszczone
w czasie wojny w Warszawie
żeby nie odkrył ich jakiś szmalcownik
jej dzieci pięć uciążliwych bab (mężczyźni wojowali)
musiały się bać
złego wyglądu a moja mama
typ w każdym calu subnordyczny
nie puściła farby
zawsze dzielna ani mrugnęła
gdy zapytałem czy ojciec był obrzezany
ile musiałaś mamo znieść upokorzeń w rodzinnym domu
piekarza endeka wbrew wszystkim
pokochałaś młodego Żyda w maciejówce
z orzełkiem i uciekłaś z nim do Lublina
a potem dalej na wschód 
na koniec świata


Lipiec deszczowy

Deszczowy lipiec
surfinie rozdzierał wiatr jak stara halkę
marzyliśmy o wakacjach w słońcu nad Bałtykiem
o Juracie
albo o wyprawie do wodospadów
w Szafuzie do turkusowego rozpędzonego Renu
z budlejami zwisającymi nad brzegiem
to były plany
dla cudownie uzdrowionych
którym sprzyjała święta Rita
specjalistka od spraw beznadziejnych
a ty wkrótce nie potrafiłaś już chodzić
zjeżdżałaś z piętra
na tyłku w tych hipisowskich spodniach
z cienkiej bawełny z wydrukiem kwiatów
twój samochodzik zgrabna biała Toyota
czekał pod wiatą lecz
zawiozłem cię moim
do pustelni w Czatachowej
gdzie mnisi śpią w trumnach i ojciec
Daniel błogosławił
kładąc ręce na naszych głowach i dostaliśmy
od niego olej świętego Chabrela w kolorze
złotego miodu jechaliśmy przez Żarki
Myszków Lelów ścieżką
chasydów i ja po cichu
zwracałem się do nie żyjącego od dwustu lat
cadyka o wstawiennictwo
o łaskę dla ciebie ale mówiłem chyba
za cicho i cadyk mnie nie usłyszał


Tablice

Gdy chudłem i umierałem
z tobą
nagle te zapomniane
przez wszystkich
z wyjątkiem deszczu bluszczu
te z liszajem porostów wyparte
o których nie miałem pojęcia
zaczęły przyznawać się
do mnie
aż chcąc nie chcąc
skoczyłem 
po pamięć
do getta


[Wiersze przepisałem z tomu: Jerzy Kronhold Skok w dal, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016, str. 11, 14, 28. Książkę kupiłem wczoraj w Księgarni Naukowej w Krakowie przy ul. Podwale 6. Instytucja ta działa nieprzerwanie od 1936 roku i mam nadzieję, że będzie funkcjonować dalej, choć po zamienieniu budynku, w którym się znajduje (wraz z sąsiadującymi kamienicami) na pięciogwiazdkowy kompleks hotelowy, może być to  mocno problematyczne... Wracając do domu tramwajem przeczytałem prawie cały tom. Świetna poezja! Dawno czegoś tak celnie napisanego nie czytałem!]