niedziela, 17 lipca 2011

Kastrup (Kopenhaga), 16.07.2011


Po prawej stronie cienia, niewidoczny wylot autostrady na most nad Sundem, łaczący Kopenhagę z Malmo (Nokia 2700) 


     To prawda, że w fotografii istnieje pewien sekret, który należy chronić. Mówię o tym jako dziki, okazjonalny użytkownik i praktyk. Czego żałuję, to estetyzacji fotografii, tego, że ten rodzaj obrazów stał się jedną ze sztuk pięknych i spadł w czeluść kultury. Obraz fotograficzny wyprzedza estetykę albo postępuje po  niej, rodzi się z istoty własnej techniki i właśnie dlatego stanowi wielką rewolucję w naszym sposobie przedstawiania. Wybuch fotografii stawia pod znakiem zapytania samą sztukę z jej estetycznym monopolem w dziedzinie obrazu. Tymczasem to raczej sztuka pożarła fotografię niż odwrotnie. (Zapłaciła za to, ponieważ krok po kroku pozbyła się własnej substancji). Fotografia pochodzi skądinąd i powinna tam pozostać. Należy do innej tradycji, tradycji bezczasowej i, ściśle rzecz biorąc, nie estetycznej, do tradycji wzrokowego złudzenia (trompe-l’ oeil’), która biegnie przez cała historię sztuki, ale pozostaje obojętna na jej perypetie. Złudzenie to dotyczy oczywistości świata i podobieństwa tak drobiazgowego, ze może być tylko w oczywisty sposób realistyczne (w istocie jest magiczne). Fotografia zachowuje magiczny status obrazu, podczas gdy sztuka skręca w stronę estetyki po krzywej, która prowadzi od świętości do piękna, a później do estetyki uogólnionej. Tymczasem antropologiczna siła obrazu stanowi przeciwieństwo dobrze utemperowanej reprezentacji i w ogóle wszelkiej wizji realistycznej – ocala coś z pierwotnej iluzji świata.
     Stąd forma dzika, niedająca się sprowadzić do estetyzacji rzeczy, związana z ich zewnętrznym wyglądem, z ich oczywistością, ale oczywistością złudną. Całkowicie przeciwna podwójnemu przeznaczeniu,  jakie jej narzucono: realizmowi i estetyzmowi. Obraz fotograficzny jest dla mnie dzisiaj ponadto mniej ważny, gdy rozpatrywać go w kategoriach jakości czy treści, liczy się natomiast jako czysta fascynacja.  Jest bliższy początku i udręk reprezentacji. Dzięki nierealistycznej grze z techniką, absolutnemu odcięciu, milczeniu, fenomenologicznej redukcji ruchu i koloru, jest to obraz najczystszy i najbardziej sztuczny. Nie jest piękny, jest gorszy. I właśnie jako taki nabiera siły przedmiotu w świecie, który prowadzi do osłabienia zasady estetycznej. W ten sposób wciągnąłem, się do gry w tę fetyszystyczną immanencję przedmiotu, w zbieżność między obiektywną techniką i samą potęgą przedmiotu. Działanie fotograficzne jest rodzajem écriture automatique, rodzajem odbicia rzeczywistości świata, jednym z wielu.

Jean Baudrillard w rozmowie z Phillipem Petit, zamieszczonej w książce Rozmowy przed końcem, Wydawnictwo Sic! s.c. Warszawa 2001, str. 117-119.