wtorek, 17 września 2019

(A JA SRAM W SPODNIE W IMIĘ BOŻE)

YAHYA HASSAN


PORANNA MODLITWA
W LIBANIE

KAŻDEGO RANKA SZEJK ABDELRAHMAN NAWOŁUJE DO MODLITWY
ROZŚWIETLAJĄ SIĘ MINARETY
I LUDZIE BUDZĄ SIĘ
POSŁUSZNI MUZUŁMAŃSKIEMU BUDZIKOWI
ALE MAŁEGO CHŁOPCA Z DANII
BUDZI ROZWOLNIENIE
W POKOJACH ZAPALAJĄ SIĘ BRZĘCZĄCE NEONÓWKI
WOJOWNICZE KOTY AL-KAIDY
SYCZENIEM ODPĘDZAJĄ MROKI NOCY
BABCIA PRZYGOTOWUJE ŚNIADANIE
MYJEMY SIĘ PRZED WYJŚCIEM
IDĘ NA SZTYWNYCH NOGACH Z NAPIĘTYMI POŚLADKAMI
PRZEDE MNĄ SZEROKIE PLECY DZIADKA
POZDRAWIAM WSZYSTKICH W DRODZE DO MECZETU
DZIADEK CZYTA KORAN
OD GORĄCZKI NA CZOŁO WSTĘPUJE MI POT
WŚLIZGUJĘ SIĘ DO OSTATNIEGO RZĘDU
CZŁOWIEK Z NAJWIĘKSZĄ BRODĄ
ZACZYNA MODLITWĘ SŁOWAMI ALLAH AKBAR
A JA SRAM W SPODNIE W IMIĘ BOŻE


POBOŻNOŚĆ

TERAZ ODMAWIA SWOJE MODLITWY W MECZECIE NA GRIMHØJ
I PIEPRZY W PORCIE JAKĄŚ DUNKĘ
UKRADŁ INWENTARZ MATKI
WYRZUCIŁ PRZEZ OKNO JEJ UBRANIA
WYDAJE ZAKAZ
WIĘC TERAZ WIDUJĘ SIĘ Z NIĄ UKRADKIEM PO DZWONKU NA DŁUGĄ PRZERWĘ


ANTENA SATELITARNA

NIE MIELIŚMY DUŃSKICH KANAŁÓW
MIELIŚMY AL-DŻAZIRĘ
MIELIŚMY AL-ARABIJĘ
NIE MIELIŚMY ŻADNYCH PLANÓW
BO ALLAH MIAŁ DLA NAS PLAN
W ŚWIĘTYM MIESIĄCU OJCIEC ZABIERAŁ MNIE DO MECZETU
CODZIENNIE PO KOLACJI I MODLILIŚMY SIĘ
MODLILIŚMY SIĘ TAK DŁUGO ŻE JUŻ NIE DAŁO SIĘ STAĆ
MODLILIŚMY SIĘ MODLILIŚMY A POTEM DAWAŁ MI COLĘ I KITKATA
W MECZECIE OJCIEC STAWAŁ SIĘ KIMŚ INNYM
PEŁNYM BOJAŹNI BOŻEJ I SERDECZNYM
SIEDZIAŁEM MIĘDZY JEGO NOGAMI
OPARTY O JEGO PIERŚ
TO TAM PODCZAS KAZANIA IMAMA
BYĆ MOŻE MNIE POCAŁOWAŁ
GDY WRACALIŚMY WYPADŁEM Z AUTA
MYŚLAŁEM ŻE CHCE PARKOWAĆ
I OTWORZYŁEM DRZWI KIEDY ZAWRACAŁ


[WIERSZE YAHYI HASSANA W PRZEKŁADZIE BOGUSŁAWY SOCHAŃSKIEJ POCHODZĄ Z KSIĄŻKI WIERSZE/DIGTE, WYDANEJ PRZEZ OFICYNĘ SŁOWO/OBRAZ TERYTORIA W 2015 ROKU]