Jerzy Kronhold
Płacz
Czy słyszeliście jak płaczą lisy
stłoczone w klatkach
zwłaszcza w nocy w lecie
po upalnym dniu w piątek gdy niesie się
głos i słychać akordeon na wiejskim
weselu śmiechy przy grillu
i odległe o wiele kilometrów buczenie
elektrowozu ciągnącego wagony
z Koszyc do Bogumina
lisy płaczą i nie można tego
z niczym porównać ani
pomylić
[Wiersz z tomu widocznego powyżej, wydanego w 2014 roku i kupionego wczoraj w Taniej Książce na ulicy Grodzkiej (w drodze na obrony dyplomów w Akademii Fotografii) za 14 zł... Okładkowe zdjęcie autora pochodzi z archiwum Joanny Helander. Czytam od wczoraj tę książkę z dużą przyjemnością, znajdując raz po raz kapitalne teksty (wiersze Jerzego Kronholda słabo znałem do tej pory), utwierdzając się przy okazji po raz kolejny, że nowa fala jest dla mnie istotnym punktem czy też płaszczyzną odniesienia. Że pojawiający się w wierszach poetów tego nurtu (no tak, sami faceci...) wnikliwy ogląd realnego jest czymś unikalnym w rodzimej działalności artystycznej, co widać szczególnie, gdy robię sobie prasówkę, czytając artykuły zamieszczone w Szumie lub Dwutygodniku.]