piątek, 31 sierpnia 2012

Stan wyjątkowy z powodu szpaków


A taki fajny wierszyk Juliana Kornhausera znalazłem kilka dni temu, a ściślej rzecz ujmując, dotychczas go - nie wiedzieć czemu - pomijałem. Utwór z roku 1974, wydrukowany w tomiku HURRRAAA! z roku 1985 w części pt. "Linia", zawierającej wiersze zatrzymane wcześniej przez cenzurę. Bardzo fajny tekst, w którym jest wszystko, co lubię: cytat oraz konkret. I jak współcześnie w wielu miejscach brzmi ten tekst, skompilowany z prasowych tytułów lub śródtytułów. Pod pewnymi względami, język prasy totalitarnej niewiele się różni od tej wolnorynkowej...


Julian Kornhauser

Stan wyjątkowy

Stan wyjątkowy z powodu szpaków
Pionierski i rekordowy rejs statku „Profesor Siedlecki”
Trudne zadanie zlecone polskim żołnierzom w Egipcie
Jutro pogoda w rejonie Krakowa kształtować się będzie
Na skraju wyżu
Szwedzka koncepcja wygodnego fotela
Tragiczny wypadek na stadionie piłkarskim w Kairze
W cieśninie Skagerrak zatonął frachtowiec norweski
Mona Lisa ma głos pełen słodyczy
Na penetrowanych łowiskach odkryto m.in. znaczne koncentracje
Morszczuka
Komentator agencji TASS ujawnił kłamliwość informacji
Amerykańskiej agencji AP
Powstańcy odcięli całkowicie wszelkie połączenia Phnom Penh
Ze światem zewnętrznym
Papież mianował administratorem apostolskim diecezji Esztergom
Biskupa Laslo Lekaia
Port Północny zostanie oddany do użytku 22 lipca
Wymagajmy od szarego obywatela aby wspierał służbę porządku
Publicznego
Spośród 630 posłów do Izby Gmin około 100 jest członkami rządu
Dyrektorzy szkół i nauczyciele niechętnie ujawniają
Wypadki chuligaństwa w swoich szkołach
Kołysanie statku kołysanie mojej myśli
Stan wyjątkowy podsuszonego świata
Oszczerstwa przy pomocy których oczernia się rewolucyjne posunięcia
Młodego państwa radzieckiego – mówi Jan Kozák – są niczym innym
Jak wzywaniem do kontrewolucji
Stan wyjątkowy z powodu szpaków niszczących część upraw

(1974)

środa, 29 sierpnia 2012

Requiem dla Koksowni Huty Królewskiej


12.02.2002

Widoczne na zdjęciu betonowe silosy wysadzono w powietrze przedwczoraj i wczoraj (informację o tym podał na Facebooku Maciej Mutwil).
Pierwszy raz na teren dawnej Huty Królewskiej (mającej w swej historii imiona: Konigshutte, Piłsudski i Kościuszko) wszedłem przez dziurę w ogrodzeniu zimą 1997. Miałem ze sobą Nikona F90.
W tym samym roku latem kupiłem Hasselblada 500C/M (używam go do tej pory) i jesienią wszedłem znowu na wspomniany teren, jednak zdjęcia robione z ręki i standardowym Planarem (nie miałem wtedy innej optyki), nie za bardzo mi podeszły.
Na a kilka lat później, tzn. w 2001, 2002 i 2003 podczas realizacji "Czarno-Białego Śląska" bywałem tam wielokrotnie (i zawsze nielegalnie)...
12 lutego 2002 przyjechałem do Chorzowa wcześnie rano, była lekka mgła i część zdjęć zrobiłem tuż przed wschodem słońca. A potem, kiedy ognista tarcza gwiazdy wysunęła się ponad horyzont, ustawiłem się w cieniu filara sześcionożnego silosu na węgiel i wykonałem serię wariantowych ekspozycji, nie będąc pewny, jak na takie ekstremalne oświetlenie zareaguje poczciwy Ilford FP-4 plus (zareagował wprost idealnie).

wtorek, 28 sierpnia 2012

"WYMYŚLONY ŻYD"


opowiadanie Johna Berrymana, opublikowane 33 lata temu w Literaturze na Świecie, nr 12 (104) 1979 (w przekładzie Jarosława Andersa). Rewelacyjna proza (pierwsze wydanie w 1945?), która idealnie opisuje pewien mechanizm napiętnowania i wykluczania, mający się ostatnio jak najlepiej - ewidentna zwyżka formy, chociaż na ewidentnie brunatnych sterydach - w rodzimej prawicowej publicystyce... Bo bo wieźmy np. coś takiego z portalu wPolityce, artykuł Krzysztofa Kłopotowskiego o Andrzeju Wajdzie, napisany jawnie antysemickim tekstem. Czytając te wynurzenia byłego felietonisty tygodnika Film, miałem wrażenie, że śnię jakiś koszmar... 

 Literatura na Świecie, nr 12 (104) 1979, str 220-221
 Literatura na Świecie, nr 12 (104) 1979, str 222-223
 Literatura na Świecie, nr 12 (104) 1979, str 224-225

niedziela, 26 sierpnia 2012

Andrew Borowiec i jego postindustriale


Po przeczytaniu wywiadu z Andrew Borowcem, zajrzałem na jego autorską stronę i czekała ta na mnie niespodzianka, ponieważ pojawiła się nowa seria zdjęć, o których zresztą mówił w rozmowie z Randy Foxem. Konkretnie chodzi fotografie z najnowszego cyklu The Post-Industrial Rust Belt. Tytułowa Rust Belt, to uprzemysłowiona na przełomie XIX i XX północno-wschodnia część USA, obejmująca stany: Illinois, Indiana, Michigan, Ohio oraz Pennsylvanię. Borowiec fotografował te tereny w latach 80., kiedy ciężki przemysł jeszcze tam funkcjonował (choć prawdę powiedziawszy, już ledwo wtedy dychał), a teraz po niemal trzydziestu latach powrócił, ale już z Laiką M9 i wszystkie jego zdjęcia są w kolorze. Gdy oglądałem niedawno czarno-białe fotografie z cyklu The Rust Belt in 80s, obstawiałem, że ich autor posługuje się kamerą Fuji GW 690. I faktycznie w tamtym czasie, a także w przypadku serii takich jak Cleveland, Along the Ohio i częściowo The New Heartland, taki aparat był w użyciu. Po przejściu na cyfrę, Borowiec do swojej Leiki podpiął obiektyw 40mm, czyli o takim samym kącie widzenia, jak Fujinon 90/3,5 w Fujice GW (ciekawe, czy jest to Summicron 40/2 od Leiki CL czy też może Nokton 40/1,4 Voigtlandera?), ale jego wybór miejskich i industrialnych tematów i sposób ich fotografowania nie uległ specjalnej zmianie, poza tym oczywiście, że są to  teraz wyłącznie zdjęcia kolorowe. Fotografie Borowca wydają się być jak najbardziej oczywiste i na pierwszy rzut oka absolutnie "łatwe" w realizacji. Jeżeli jednak przyjrzymy się im uważniej i pojedynczo, i w ułożonej przez autora sekwencji, okaże się, że ich pozorna "łatwość" kryje mnóstwo istotnych informacji (Borowiec bardzo świadomie stara się pokazać skutki działania amerykańskiego modelu ekonomii w wydaniu konserwatywno-neoliberalnym) i że sam wybór motywu oraz jego podanie w kadrze, nie są bynajmniej proste, ani przypadkowe. 

Andrew Borowiec, z cyklu Post-Industrial Rust Belt, Monongahela, Pennsylvania, 2009

Andrew Borowiec, z cyklu Post-Industrial Rust Belt, Braddock, Pennsylvania, 2011 

Andrew Borowiec, z cyklu Post-Industrial Rust Belt, East Liverpool, Ohio, 2005

Andrew Borowiec, z cyklu Post-Industrial Rust Belt, Lorain, Ohio, 2010

Andrew Borowiec, z cyklu Post-Industrial Rust Belt, Homestead, Pennsylvania, 2009

sobota, 25 sierpnia 2012

Skanowanie


Po kilku(nastu) dniach bycia w nastroju wybitnie "nieskanowalnym" siedzę przy maszynie i odrabiam/obrabiam zaległości... M.in. skany do wydruków na październikową wystawę w MOCAK-u, gdzie zostaną pokazane moje postindustriale. Także to zdjęcie sprzed siedmiu lat, wykonane zimą w Grodźcu. Akurat byłem wtedy świeżym nabywcą shift-convertera do Hasselblada i po podpięciu do niego Distagona CF50, uzyskałem obiektyw o ogniskowej 70mm z możliwością przesuwania osi optycznej w górę i w dół.

Grodziec, hala Cementowni "Grodziec", 05.03.2005

Na stronie www.americanelegy.com Randy'ego Foxa ukazała się bardzo ciekawa i inspirująca rozmowa z Andrew Borowcem. Warto ją przeczytać!

czwartek, 23 sierpnia 2012

Picturing The BeltLine


Oglądam sobie poznaną wczoraj stronę Meryl Truett i bardzo mi się podoba, chociaż oczywiście za niektóre zdjęcia z cyklu "Relics" nie dałbym się pokroić... Ale seria "Picturing The BeltLine" jest OK, chociaż widoczny w niej nieco nonszalancki (dla obrazu) sposób pracy to nie do końca moja bajka. Ale też fajne jest tutaj, że to podejście jest w pełni "skuteczne", że prostota użytych środków (średnioformatowy aparat ze standardem) owocuje interesującymi obrazami, wreszcie, że sam projekt, który za temat bierze stuletnią sieć kolejową Atlanty w stanie zapaści, to ważny zapis dokumentalny (obrazujący np. skutki transformacji amerykańskiego kapitalizmu wielkoprzemysłowego w spekulacyjny...). Zdjęcia z BeltLine, które możemy zobaczyć na stronie Meryll Truett, to - jak wyjaśnia w opisie sama autorka - tylko część projektu, który jest nieukończony i wg. jej zamierzeń, ma pokazywać wspomniane szlaki kolejowe w różnych porach roku, a także zmiany, jakim są obecnie poddawane. I pomyślałem sobie w tym momencie o naszych np. dolnośląskich podupadłych szlakach kolejowych, które jako temat fotografii interesują wyłącznie grono tzw. "miłośników kolei"... (staram się systematycznie oglądać ich strony, bardzo fajne zresztą).

 Meryl Truett, z serii Picturing The BeltLine

 Meryl Truett, z serii Picturing The BeltLine

 Meryll Truett, z serii Picturing The BeltLine

 Meryl Truett , z serii Picturing The BeltLine

Meryl Truett, z serii Picturing The BeltLine

środa, 22 sierpnia 2012

"Droga krajowa"


bo tak chyba trzeba przetłumaczyć nazwę cyklu Meryl Truett Vernacular Highway. Nic nie wiedziałęm o tej artystce do dzisiejszego poranka, kiedy otwarłem Facebooka i na swojej "osi czasu" (też mnie dopadło to kurewstwo) zobaczyłem poniższe zdjęcie, powieszone przez Andrzeja Mędrka.


Łoł! Powiększyłem fotografię i znalazłem nazwisko autorki, datę wykonania zdjęcia (2012) oraz nazwę cyklu (fotografii?) One Life. Po zgooglowaniu  powyższych informacji trafiłem na internetową stronę fotografki, a tam na cykl Vernacular Highway, który traktuje o podupadłej (na skutek wybudowania autostrady) "drodze krajowej" I-95. Zdjęcia samochodów, używanych jako reklamy, nie są tematem tej serii, ale ponieważ autorka natrafiła na takie fotogeniczne exempla, więc znalazły się one w jej cyklu.


Meryl Truett, z cyklu Vernacular Highway

Zastanawiam się, czy Meryl Truett przypadkiem niepotrzebnie nie ironizuje...   ;) Jak by to zapewne określił "krytyk krytyków od wykrzykników" (by użyć terminu Wojtka Sienkiewicza). Inna kwestia, to czas wykonania tego cyklu. Bo jeżeli Droga krajowa powstała przed moim "Życiem po życiu", to w wyjdę na naśladowcę i epigona, jeżeli równolegle (co jest najbardziej prawdopodobne na podstawie lektury biogramu fotografki), to zawsze będzie można powiedzieć, że zrobiła to lepiej (zaklęła rzeczywistość, chwyciła moment wieczny, etc.). Świetne zdjęcia! Chapeau bas!

wtorek, 21 sierpnia 2012

Widok administracyjny


Hasło ze słownika, umieszczonego na końcu książki "Miasto w sztuce - sztuka miasta" (to antologia esejów pod redakcją Ewy Rewers, opublikowana przez Universitas w 2010), sporządzone przez Mariannę Michałowską. Spojrzenie bardzo mi bliskie, wywaliłbym jedynie figurę flaneura, bo nie za bardzo pasuje do reszty... ;)


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozumiesz mity Azteków

Charles Reznikoff

Rozumiesz mity Azteków
i czytasz z sympatią
żywoty chrześcijańskich świętych
i mówisz z dumą:
choć urodziłeś się Żydem
nie ma w tobie nic szczególnie żydowskiego.
Ale wśród starożytnych Greków mimo to uchodziłbyś za barbarzyńcę
i nawet chrześcijańskim świętym mógłbyś nie przypaść do gustu;
a hitlerowcy
wyrwaliby z twoich subtelnych ust
złote zęby.

A tak mi się skojarzyło, po ogłoszeniu haniebnego wyroku na 3 członkinie punkowej grupy Pussy Riot oraz lekturze prawackich portali, które oczywiście we właściwy sobie sposób zinterpretowały tę rosyjską farsę sądową. A szczególnie po wczytaniu się w umieszczane na tamtejszych forach komentarze (skąd inąd na wyborczej.pl też było hardcorowo...). Wiersz Charlesa Reznikoffa z tomu By the Well of Living and Seeing and The Fifth Book of the Maccabes (1969) w przekładzie Piotra Sommera, przepisany z Literatury na Świecie nr 12 (137) z grudnia 1982.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Procesja Wniebowzięcia NMP, Kalwaria Zebrzydowska, 20.08.2000


[W końcu wybrałem się sfotografować tą Cytrynę z ulicy Przemysłowej w Bytomiu. Ponieważ interesujący mnie obiekt eksponowany jest od strony północnej, więc pomyślałem sobie, że wczesna ranna pora będzie idealna i świecące pod ostrym kątem słońce akurat padać będzie na karoserią. Takie były moje oczekiwania… Tymczasem na miejscu okazało się, że - po pierwsze, kąt padania słonecznych promieni przed siódmą rano jest zbyt ostry (może w czerwcu było lepiej?), po drugie – korony rosnących po lewej stronie topoli i tak skutecznie, zasłaniają CV2 przed światłem. Nie mniej jednak wystrzelałem 7 klatek w wariantowych ujęciach, bez specjalnej jednak nadziei na fajny kadr.
Żeby być w Bytomiu przed siódmą rano, musiałem wstać o piątej i jadąc już przez teren górnośląskiej konurbacji, coraz częściej mijałem kobiece grupy pielgrzymujące pieszo do sanktuarium w Piekarach Śląskich. Oczywiście ekipy wyposażone były we własne nagłośnienie, tak że odmawiane modlitwy słychać było też na Przemysłowej, gdy fotografowałem citroena-reklamę złomowiska. I przypomniałem sobie moje wyjazdy do Kalwarii, kiedy wybierałem się fotografować Procesję Wniebowzięcia, a ponieważ rusza ona o w pół do siódmej rano, więc dobrze jest przybyć tam przynajmniej godzinę wcześniej, kiedy jej uczestnicy zaczynają się gromadzić i panuje jeszcze mocno nieformalna atmosfera. Robiąc zdjęcia w Kalwarii bardzo szybko załapałem, że ta godzina przez startem procesji jest najciekawsza i sporo kadrów, które znalazły się potem w albumie wykonanych zostało właśnie wtedy.
W roku 1997 w nie istniejącym już komisie fotograficznym na ul. św. Tomasza w Krakowie kupiłem Hasselblada 500 C/M, a rok późnie wykorzystałem go po raz pierwszy w Kalwarii (no i większość wykonanych wtedy zdjęć poległo, bo po wywołaniu filmów okazało się, że miałem nieuszczelniony magazynek w miejscu, gdzie się wsuwa szyber). Fotografowanie średnioformatową lustrzanką, w pełni mechaniczną i pozbawioną automatyki ekspozycji, wymagało większego skupienia i idealnego wstrzelenia się w chwilę. Taka metoda pracy zawsze bardziej mi odpowiadała, w przeciwieństwie do działań większości fotoreporterów, mających zwyczaj strzelania seriami…
Widoczna poniżej fotografia została wykonana 12 lat temu. Czyli pozująca mi w tym kadrze dziewczynka (gdy zobaczyła, że ją fotografuję, wyprostowała się i uniosła wyżej trzymane w ręku bukiety) jest już dojrzałą kobietą… Trzy lata później też ją sfotografowałem (jej zdjęcia sąsiadują ze sobą w książce) i wysoce prawdopodobnym jest, że nadal uczestniczy w kalwaryjskich uroczystościach. Co pewnie mógłbym naocznie sprawdzić, ale jest to mało prawdopodobne, że się tam jeszcze wybiorę. Bardzo lubię tę fotografię i formy na niej zarejestrowane, i niech tak pozostanie.]

(Hasselblad 500 C/M + Planar 80/2,8 + Ilford HP5 Plus)

piątek, 17 sierpnia 2012

Procesja Zaśnięcia NMP, Kalwaria Zebrzydowska, 15.08.1997


(Nikon F90 + Nikkor 50/1,4 + Fuji Neopan 1600)

Podczas Procesji Zaśnięcia NMP (nazywanej też Pogrzebem NMP), kiedy figura przedstawiająca Madonnę niesiona jest w otwartej trumnie (uczestnicy misteriów nazywają ją "trumienką"), w miarę zbliżania się konduktu do kościoła w Brodach, coraz więcej pątników trzyma w ręku palące się świece.  Fotografując przez 10 lat uroczystości w Kalwarii, zawsze czekałem na ten moment, kiedy zapalonych świec przybywa i szybkimi krokami zbliża się sierpniowy zmierzch. I właściwie było to zawsze jakieś 20-30 minut, kiedy dało się jeszcze robić zdjęcia na granicy nocy i dnia.
W przypadku powyższego zdjęcia użyłem filmu Fuji Neopan 1600 (chyba już go nie produkują?), który zgodnie z nazwą miał natywną czułość 1600 ASA i przy nominalnej ekspozycji oraz odpowiednim wywołaniu, nie przejawiał zbyt dużego ziarna czy kontrastu. Obecnie użytkownik Nikona D3, D4, D700 lub D800 nie miałby przy takiej czułości żadnych problemów z szumem, rozpiętością tonalną czy ostrością i jeszcze mógłby fotografować znacznie dłużej...

czwartek, 16 sierpnia 2012

Sutra słonecznikowa


Zabrałem dzisiaj ze sobą do wanny „Utwory poetyckie” Allena Ginsberga w przekładzie Bogdana Barana (ponieważ bardzo lubię czytać poezję podczas zanurzania się w wodzie) z zamiarem przeczytania na nowo poematu „Sutra słonecznikowa”, dla czystej przyjemności i m.in. dlatego też, że pojawia się tam przywołany z nazwiska Jack Kerouac. A nad Jackiem Kerouakiem i jego powieściami, które wydaje właśnie WAB, pastwi się niezmiernie w Dwutygodniku Marcin Sendecki i pewnie ma rację, ale może z wyłączeniem „W drodze”, bo przy wszystkich swoich czysto literackich mankamentach, proza ta zawiera kapitalny materiał obserwacyjny. I czytając rok temu na nowo powieść Kerouaca, przed oczami cały czas przesuwały mi się oglądane wcześniej na stronie Biblioteki Kongrsu USA, zdjęcia Johna Vachona, Arthura Rothsteina, Jacka Delano i Ben Shana, które w drugiej połowie lat 30.  (akcja powieści rozpoczyna się w 1946) wykonywali na zlecenie FSA. Ponieważ Jack Kerouac jest autorem przedmowy do albumu „The Americans” Roberta Franka, co było ze strony wydawnictwa chwytem czysto marketingowym, jego fotografie traktuje się jako rodzaj ilustracji do „On the Road”. Tymczasem materiał zawarty w albumie Franka i sposób ułożenia ze zdjęć wizualnej narracji, idzie znacznie dalej, niż kerouakowskie historie z „Dharma Bums”, „Podziemnych” czy wydanych świeżo „Maggie Cassidy” i „Big Sur”… Wracając do Ginsberga i jego tekstów z tomiku „Skowyt i inne wiersze”, to ciągle czytam je z zainteresowaniem i bez specjalnych zastrzeżeń. Przy okazji, przypomniała mi się historia sprzed 30 lat, dotycząca biblioteki (już nieistniejącej) przy Konsulacie USA w Krakowie, gdzie można było wypożyczać do domu książki i gdzie mieli oczywiście wszystkie wydane tomiki Ginsberga (przez słynną oficynę City Light Books) poza „Skowytem”. Co nie było bynajmniej efektem działania jakiejś wewnętrznej cenzury w tej instytucji, tylko po prostu (o czym dowiedziałem się 2 lata później) tomik zwinęła moja znajoma M.W. i chyba należę do grona nie więcej niż 2-3-4 osób, które widzą kto był sprawcą tego przywłaszczenia… ;)


Allen Ginsberg

Sutra słonecznikowa
 
Wyszedłem na nabrzeże doku, gdzie ładują puszki bananów, usiadłem
pod ogromnym cieniem lokomotywy linii Southern Pacific by patrzeć na
zachód słońca nad wzgórzami pudełkowych domów i płakać.
Jack Kerouac, kumpel, siedział przy mnie na pogiętym zardzewiałym
żelaznym palu, mieliśmy te same myśli o duszy, otępiali, melancholijni, smutnoocy wśród splątanych stalowych korzeni drzew maszynerii.
Oleista woda rzeki odbijała czerwone niebo, słońce zapadało za grzbiety
wzgórz San Francisco, żadnych ryb w strumieniu, pustelnika w tych górach, tylko my o wilgotnych oczach, skacowani jak starzy włóczędzy na rzecznym nabrzeżu, zmęczeni ale sprytni.
Popatrz na Słonecznik, powiedział, a był tam mamy- szary cień na tle
nieba, wielkości człowieka, suchy, sterczące na szczycie starych trocin
Zerwałem się zachwycony - to był mój pierwszy słonecznik, wspomniałem
Blake'a - moje wizje - Harlem
i Piekła rzek Wschodniego Wybrzeża, dzwoniące mosty, Sandwicze Joes
Greasy, wózki martwych dzieci, czarce zdarte opony zarzucone, nie
naprawione, poemat z nabrzeża rzeki, prezerwatywy i garnki, stalowe
noże, nic porządnego, tylko wilgotny brud i jak brzytwa ostre wytwory
odchodzące w przeszłość
a szary Słonecznik trwał o zachodzie słońca, sponiewierany, z okiem
zapchanym przez sadz, smog i dym starych parowozów
pierścień krzywych płatków obwisły, połamany jak zdeptana korona
królewska, ziarna wypadłe z tarczy, z prawie-bezzębnych ust słonecznej
aury, promienie słońca ginęły w jego owłosionej głowie podobnej do
wyschłej pajęczyny drutów,
liście sterczące z łodygi jak ramiona, ruchomy korzeń w trocinach, kawałki
gipsu wypadłe spomiędzy czarnych gałązek, martwa mucha w jego uchu,
Mój słoneczniku, jakże nieświętą rzeczą byłeś; O moja duszo, kochałem
cię wtedy !
I Brud nie pochodził już od człowieka lecz od śmierci i ludzkich lokomotyw,
cały ten strój z pyłu, ten welon skóry pociemniałej od dymu lokomotyw.
sadza na policzku, powieka czarnej nędzy, zakopcona ręka, członek,
narośl wytworu gorszego-niż-brud - przemysłu - nowoczesności - cała ta
cywilizacja plamiąca iwą złotą szaloną ,koronę
i te mroczne myśli o śmierci i oczy w pyle i braku miłości, pędy i wyschłe
korzenie gdzieś w swojskiej stercie piasku i trocin, gumowe dolary -
zabawki, skóra maszynerii, kiszki i jelita auta, które płacze i kaszle, puste zapomniane puszki o zardzewiałych językach, nieszczęsny dzień, cóż jeszcze mógłbym wymienić, wypalony popiół chujokształtnego cygara, cipy taczek i mleczne piersi aut, dupy wytarte od siedzenia, zwieracze prądnic - wszystko to
wplątane w twe zeschłe korzenie - a ty tam przede mną o zachodzie
słońca, w całej chwale swego kształtu !
Doskonałe piękno słonecznika! doskonałe wspaniałe ukochane istnienie
słonecznika! słodkie oko natury dla nowego księżyca hipstersów,
zbudziłem się żywy i podniecony w cieniu zachodu chwytając złoty powiew wschodzącego słońca!
Ile much brzęczało wokół ciebie czystego mimo brudu, gdy przeklinałeś
niebiosa kolei i swą kwietną duszę?
Biedny martwy- kwiat! kiedy zapomniałeś, że jesteś kwiatem? kiedy
spojrzałeś na siebie stwierdzając, że jesteś bezsilną brudną starą
lokomotywą? upiorem lokomotywy? widmem i cieniem niegdyś potężnej
szalonej amerykańskiej lokomotywy?
Nigdy nie byłeś lokomotywą, Słoneczniku, zawsze byłeś słonecznikiem!
A ty Lokomotywo, jesteś lokomotywą, nie zapomnij !
I wziąłem gruby szkielet słonecznika i zatknąłem go u mego boku niczym
berło,
i wygłosiłem kazanie przed własną duszą a także przed duszą Jacka i
przed każdym, kto zechce wysłuchać,
- Nie jesteśmy workiem brudu, nie jesteśmy wstrętną tępą zakurzoną
lokomotywą bez duszy, wnętrze każdego z nas to piękny złoty słonecznik, każdemu z nas dane jest własne nasienie i dane są inne ciała, złotowłose nagie, które wyrastają na szalone czarne uroczyste słoneczniki o zachodzie, a my śledzimy je pod cieniem obłąkanej lokomotywy na nabrzeżu w San Francisco siedząc na stosach puszek, doznając wieczornych wizji.
 
przekład Bogdan Baran; w Allen Ginsberg Utwory poetyckie, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław, 1984

środa, 15 sierpnia 2012

Kato-Banksy?


Po zwyczajowym przedpołudniowym przeglądnięciu prawackich portali, które z racji kolejnej rocznicy Bitwy Warszawskiej oraz Święta Wniebowzięcia NMP, kipią od ponadnormatywnie publikowanych tam bzdur (nie do przebicia w tym roku okazał się Tomasz Terlikowski, chociaż czerwone berety z Konferencji Episkopatu Polski dzielnie się starają dotrzymać mu kroku), wyszedłem z domu i na ścianie sąsiedniego bloku znalazłem taką właśnie gigant-wplepkę. Szary nimb wokół głowy Madonny, który zapewne sprowokował tę akcję, to ślad po półokrągłym daszku nad automatem telefonicznym, sprzed pomalowania parteru na  niebiesko.

2012-08-15  11:59

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

"Życie równikowe" cd.


i kapitalny wiersz ze strony 192.


Miłosz Biedrzycki

Wystraszone pieniądze wlewają się

Wystraszone pieniądze wlewają się na rynek opcji
na ropę i wypychają ceny w górę. Ogłasza wymowny
kasander z zacięciem lirycznym. Panika w derywatach
finansowych na derywaty naftowe. Następnie o tym,
że popyt ostatecznie oderwie się od podaży
i skończy się świat, który znamy. A te słowa tutaj,
jak miałyby trafić do ciebie, gdyby nie ropa
i świat, który znamy. Czy zdążą to zrobić, zanim skończy się
jedno i drugie? Jestem gotów wymyślić kilka nowych liter,
jak biskup Ufilas na misji wśród Wizygotów
w czwartym wieku n.e. na terenach dzisiejszej Bułgarii.
Frapująca Bułgario, co chwila wstępowały na ciebie nowe ludy
i od nowa trzeba było wymyślać litery na oddanie
odgłosów mających się nijak do świata, któryśmy znali.
Czy to wystarczy? Opiewałbym cię najbardziej zagorzałymi
z chrząknięć, jestem gotów w ekstazie wydawać piski
jak Dale Bozzio z Missing Persons w słynnym
biustonoszu z dwóch misek na sałatkę,
przezroczystych, ma się rozumieć, a jednak wyłożonych cynfolią,
nie wiadomo, żeby podtrzymać konwencję sci-fi, czy w hołdzie
dla hipokryzji obowiązującej w świecie, który znamy.

niedziela, 12 sierpnia 2012

Ostrowiec Świętokrzyski, al. Mickiewicza


2012-08-12  17:41

Nie spodziewam tutaj się zbyt wiele. Pogodę trafiłem niespecjalną (stanowczo zbyt ciemno), a i sam motyw też nieco mnie rozczarował... Zobaczymy jak poradzi sobie z nim Ektar, który lubi podkręcać wszelkie ciepłe kolory. Zrobiłem kilka wariantowych ujęć, przy różnych parametrach ekspozycji, ale myślę/spodziewam się, że ten obiekt może znacznie lepiej zagrać w przypadku zimowych realiów pogodowych.

sobota, 11 sierpnia 2012

Miina Äkkijyrkkä i jej złomo-zwierzęta


Tak właśnie się nazywa autorka rzeźby widocznej poniżej, której zdjęcie na Facebooku ktoś wrzucił (tzn. konkretnie Maciej Gabriel), dzień po tym, jak ja sam zamieściłem fotografie (procederu fotografowania) jednej ze złomo-krów przy drodze nr 33 w Czechach.

fot. Juha Metso

A potem wszedłem na stronę artystki i znalazłem jeszcze inne zdjęcia, z których najbardziej spodobało mi się to:

fot. Juha Metso

I od razu pomyślałem, że może warto byłoby się kopsnąć do Suomi, żeby wykonać stosowne fotografie.
I ciekawe jest też, w jakim stopniu złomo-krowy z Hradec Kralove są zależne od tych z Finlandii (dla mnie osobiście nie ma to specjalnego znaczenia, ale stopień "pokrewieństwa" może być interesujący)?

czwartek, 9 sierpnia 2012

WIĄZANKA PIEŚNI BOJOWYCH


Całkiem bez związku ze zbliżającą się kolejną "miesięcznicą" katastrofy komunikacyjnej pod Smoleńskiem oraz obchodzonym skrupulatnie dzień po dniu i godzina po godzinie, "przegranym zwycięskim" (jak to określił jeden  prawacki pajac) Powstaniem Warszawskim. A więc, wyłącznie dla własnej oraz Czytelników przyjemności wiersz Miłosza Biedrzyckiego z książki "No i tak", opublikowanej w 2002 przez wydawnictwo Lampa i Iskra Boża.


Miłosz Biedrzycki

WIĄZANKA PIEŚNI BOJOWYCH


1.  Bojówki

mamo, gdzie moje bojówki?
spóźnię się do szkoły
bojówki czarne i kamuflaż – AKCJA
kombi klima i elektryczne szyby w cenie – AKCJA
dwa razy i trzeci raz za darmo – BONUS GRATIS
niespodzianka darmowy upominek – BONUS GRATIS
TYLKO DZIŚ
tłusty miś


2.  Nic pięknego

„Wolałbym już mieć na imię Romek.
Romek brzmi krwiożerczo.”
(K. Jaworski)

otwieram telewizor, nie ma nic pięknego
jest Bryznej, jest Koko, jest Mandy i Christina Aguilera
doprawdy, wielkie są postępy klonowania
od czasu owcy Dolly
wiosna, drzewa robią karuzelę,
świat uparł się grać pieśń o siedmiu zbójach
wszyscy się patrzą i nic z tego nie wynika
tylko im włosy rzedną
masz pianę w uszach mówi moje słodkie kochanie
po goleniu
i tak dobrze, że nie na ustach, odpowiadam
i tak dobrze


3.  Billboardów 2,4

Bóg bogaty w miłosierdzie. proszę, w końcu i Kościół
dorobił się konkretnych kopyrajterów. poproszę
Boga Bogatego. przyjemność jedzenia
bez wyrzutów sumienia. jak Boga ckiego.
codziennie taniej i pyszniej. czterdzieści osiem
lamp i dodatkowo osiem na twarz. i sześć lat
na perforację blach (przez castingi przeszedł
praktycznie jak burza). jak wzBogaconego.
(o 47% więcej od zwykłego Boga).


4.  Nieszczęsne ochędóstwo

dziewczyn przekładających
z półki na półkę w sklepie dwudziestoczterogodzinnym
o czwartej nad ranem

środa, 8 sierpnia 2012

Schweidnitz Niederstadt/S41 KONIGSHUTTE 1943


Dzisiaj na rowerze po opłotkach Świdnicy. Nieczynne linie kolejowe. Zarośnięte  krzakami bocznice. Tereny poindustrialne i... nowoprzemysłowe. I w trakcie tej trasy zahaczyłem też m.in. o Dworzec PKP Świdnica Przedmieście (primo voto Schweidnitz Niederstadt, secundo voto Świdnica Dolna, tertio voto Świdnica Dolne Miasto). Od 12 lat nie używany już dla ruchu pasażerskiego, a oddany do użytku w roku 1898 wraz ze zbudowaniem trasy Wrocław-Sobótka-Świdnica.

2012-080-08 17:42
2012-08-08  17:43

wtorek, 7 sierpnia 2012

11 kilometrów przed Hradec Králové


przy drodze nr 33 (E 67). Namiar od Tomasza (Tomaszka) Sosińskiego, tłumacza m.in. niemieckojęzycznej wersji "Kapitału", tzn. przede wszystkim tłumacza wierszy Krzysztofa Jaworskiego. DZIĘKI!

 2012-08-07  12:18
2012-08-07  12:37

A potem w drodze powrotnej, w okolicach godziny piątej po południu, stanęliśmy znowu przy złomokrowach i korzystając z tego, że słońce przesunęło się mocno na zachód, wykonałem zdjęcia do strony drogi.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

PASTUCHÓW REVISITED


Tak jak trochę ponad rok temu, na rowerze, ale tym razem bardziej tropem Marka Rudewela i Jeffa Brouwsa ;)
Nieczynna bocznica kolejowa, prowadząca do zlikwidowanej cukrowni. 

 16:56:32
 16:57:22
 17:06:40
 17:07:12
17:07:40

czwartek, 2 sierpnia 2012

Dzik 21


a właściwie to chyba (na zdjęciu nie widać za dobrze silnika) tylko maska tego dwuosiowego traktorka (produkowanego w latach 60. i 70. w Gorzowie Wielkopolskim)? Którą to zaradny gospodarz z Podkarpacia wykorzystał w konstrukcji swojego sama. Pamiętam jeszcze dobrze jeżdżące i mocno przy tym hałasujące dwusuwowymi motorkami Dziki, które zwykle wykorzystywane były przez Zakłady Zieleni Miejskiej lub drobnotowarowych rolników. Z czasem traktorki te przerabiano też na maszyny czteroosiowe, co wiązało się z przeniesieniem napędu na tylne koła i dodaniem mechanizmu kierowniczego. To zdjęcie, prezentowane podczas wystawy Łukasza Skąpskiego "Maszyny - Podkarpacie" w Bunkrze Sztuki (w Zbiorniku Kultury) naprawdę mnie wzruszyło...

Łukasz Skąpski, z cyklu Maszyny-Podkarpacie

Ale po wklejeniu fotografii Skąpskiego na bloga, przyjrzałem się jej uważniej i nabrałem przekonania, że mamy tu jednak do czynienia z adaptacją jednoosiowego Dzika 21 na pojazd czterokołowy. Bo tylne koła widocznej na zdjęciu maszyny, pochodzą (pamiętam dobrze ich kształt) właśnie z tej przedniej, pierwotnie nieskrętnej osi.

W przypadku tytułowych "Maszyn" z Podkarpacia przeważają jednak adaptacje rozmaitych motocykli na trój lub pięciokołowce. I te zdjęcia w cyklu Skąpskiego są najciekawsze, choć nie sposób zauważyć, że "siła rażenia" tych pojazdów jest jednak mniejsza, niż traktorów-samów budowanych na Podhalu. 
Kiedyś, przy okazji recenzji albumu "365 drzew" Cecylii Malik dla A&B napisałem, że najciekawsze polskie projekty fotograficzne, nie wychodzą obecnie spod ręki fotografów. I postawiona we wspomnianym tekście teza pasuje doskonale do fotograficznych serii Łukasza Skąpskiego. Skąpski używa fotografii, a nie zajmuje się "chwytaniem wiecznych momentów" czy "zaklinaniem rzeczywistości". Należy dodać, że używa fotografii bardzo skutecznie.

Łukasz Skąpski, z cyklu Maszyny-Podkarpacie

środa, 1 sierpnia 2012

W śpiewającej tankietce


I jeszcze jeden tekst z "Życia równikowego" Miłosza Biedrzyckiego, tym razem z "Nowych wierszy" i też co nieco a propos ;)

Miłosz Biedrzycki

W śpiewającej tankietce

W śpiewającej tankietce walczy polski żołnierz,
inteligentnej, za pół miliona dolarów, przeciwko minom 
z prochu i starego garnka po dwadzieścia siedem centów.
Czy hasło punks not dead wciąż jest żywe.
Czy kapral "Śruba", dawniej załogant załogi alterglobalistów
z Nakła nad Notecią, wciąż jest żywy.
Czy nastąpił na garnek z prochem
jak na węża pięta Adama-Achillesa. Jak to się ma
do reanimacji kultowego rockowego eventu,
gdzie tradycyjnie dominowała ludność z irokezem.
"Kiedy odrzucimy wszystko, co niemożliwe,
zostaje prawda, choćby była najbardziej nieprawdziwa"
- naprawdę, panie Sherlock. "Nie ma pewności,
że jutro słońce też wzejdzie" - naprawdę, panie Hume.