wtorek, 3 lipca 2018

799711-799715

Trochę przestrzeliłem wygłaszane tutaj prognozy co do liczby 800000. Zapewne nastąpi to pojutrze (?). Co i tak nie ma żadnego znaczenia... Po 800000 mam zamiar osiąść na laurach. Nie wiem czy ciągle używa się tego określenia? Moja mama stosowała je względem mnie (a raczej względem moich wątpliwych szkolnych osiągnięć) systematycznie... Kiedyś (dwa lata temu) napisałem posta zatytułowanego Zmierzch blogów, tzn. nie napisałem, tylko wkleiłem printscreena ze zestawu obserwowanych stron na portalu Wojtka Sienkiewicza, którego blog utknął 20 marca 2018... Ale czy to faktycznie był Obrazowy terroryzm, czy może raczej Efekt niedoskonałości Sławoja Dubiela? Tak czy siak, pisanie blogów oraz ich czytanie jest w wyraźnym odwrocie. Wspomniany Wojtek Sienkiewicz udziela się bardziej na Instagramie i serwisie Flickr, które jednak ogląda się (a nie czyta, bo raczej nie ma tam nic do czytania...) znacznie gorzej, niż format blogowy. Sam też używam (zacząłem używać intensywnie) Instagrama w celu - że go tak nazwę - "autoprezentacyjnym", ale zdaję sobie sprawę, że łatwość wpuszczania informacji w cyfrowy obieg, wcale nie skutkuje ich odbiorem... Przypomina to trochę sytuację z cyfrową fotografią, używanie takich kamer jest znacznie bardziej proste i przyjazne, niż topornych analogów, ale czy przy tej łatwości rejestrowania obrazów mamy teraz do czynienia z zalewem dobrych fotograficznych projektów? Pytanie retoryczne... Narzekam sobie tutaj jubileuszowo (in spe), słuchając wczesnych nagrań Louisa Armstronga, tak zremasterowanych, że nie ma prawie żadnych dźwiękowych śladów prymitywnej technologii nagrywania sprzed stu lat, a wcześniej - też przy melodiach granych przez Popsa - przygotowałem bób po sycylijsku. I te dwie rzeczy cieszą mnie dziś najbardziej.