Ale heca. Szukałem w swojej bibliotece „Skowytu” Allena Ginsberga, bo wydawało mi się, że oprócz książki z przekładami Bogdana Barana, mam też (miałem na pewno) tomik w tłumaczeniu Grzegorza Musiała i całkiem przypadkowo natrafiłem na tom wierszy Juliana Kornhausera „Hurrraaa!”, a w środku na tekst zatytułowany... „Hiperrealizm”. No, no, gdyby o nim wiedział Adam Mazur, który od Kornhausera & Zagajewskiego i ich książki/manifestu „Świat nieprzedstawiony”, pożyczył tytuł do swojej wystawy fotografii w CSW, dokumentującej polską transformację po 1989 roku...
Bardzo lubiłem kiedyś wiersze z „Hurrraaa!” Kornhausera, ale teraz - wprawdzie po pobieżnej i raczej szybkiej lekturze - trudno by było mój stosunek do tej poezji nazwać entuzjastycznym... Mimo, że w „Świecie nieprzedstawionym” Kornhauser & Zagajewski postulowali np. konieczność powstania mieszczańskiej powieści realistycznej (może coś tu teraz przekręcam, ale ich książkę czytałem prawie trzy dekady temu), sam wiersz o tytule „Hiperrealizm” jest nieco kuriozalny i tyle ma wspólnego z realizmem czy też hiperrealizmem, co malarstwo Leszka Sobockiego lub Zbyluta Grzywacza. To chyba dość typowy dla polskiej inteligencji zestaw kompleksów i pretensji względem - jak to nazywa Adam Mazur w programowym tekście do swojej wystawy w CSW - „realnego”.
Julian Kornhauser
Hiperrealizm
Twarz mówcy błyszczy jak zasłużony order
jego wargi zamieniają się w kwiat lotosu
w prawym oku odbija się pierwsza zwycięska bitwa
za uchem płonie siwy włos
rzeczowniki którym poświęca wiele uwagi
tworzą dach nad głowami ludu
lud oczywiście słucha z umiarkowanym optymizmem
żółty ser na najwyższej półce
przewiązany czerwoną kokardką
krzyczy hurrraaa!