[Gwałtownie wchodzi druga]
Gwałtownie wchodzi druga.
Widzi pierwszą -
nigdzie się już nieśpieszącą, oswojoną
z tym gęstym ciepłem.
- Bogu dzięki, Natasza! Chodź szybko do mnie. Natasza!
Druga się kołysze,
mgnienie albo dwa.
Ale najpierw prędko przechodzi
do tylnej ścianki lewego płuca,
robi maleńką dziurkę,
wygląda na zewnątrz.
Nie, nie, nie ma tam nic dobrego - zimno, deszcz, huk.
Tak się tutaj śpieszyła, niczego nie obejrzała.
To wszystko takie niespodziewane, rano jeszcze w łódce nabojowej -
a teraz już są dorosłe.
tak się wystraszyłam.
Jak dobrze, że jesteś tu, Katiu.
Nie, nie, już się zagrzałam.
Jak dobrze, że jesteś tu, Katiu.
To takie niespodziewane, nie pożegnałyśmy się nawet.
Myślałam, że Cię więcej nie zobaczę.
O Boże, głuptasku, czemu płaczesz?
Przecież widzisz, że nigdzie nie idę, no co tobie?
Jesteśmy w cieple, razem, nic się nam nie przytrafi.
Znasz przecież mamę,
jasne, że mama nas znajdzie.
Przestań, głuptasku, bo inaczej i ja się popłaczę.
[wiersz w przekładzie Zbigniewa Dmitrocy przepisałem z książki: Zbigniew Dmitroca Radio Swoboda. Współczesna poezja rosyjska, Biuro Literackie, Wrocław 2015, str. 176]