Zdjęcie Mojżesza Worobiejczyka zarejestrowane w latach trzydziestych w Polsce. Artysty i fotografa znanego również jako Moi Ver, a później także jako Mosze Raviv, którego świetna monograficzna wystawa (gratulacje dla kuratorki tej ekspozycji Karoliny Ziebińskiej-Lewandowskiej!) w Muzeum Warszawy zamyka się już jutro. Francuskojęzyczny katalog wystawy (najpierw pokazywana była ona w Centre Pompidou, a po Warszawie czeka ją prezentacja w Tel Awiwie), którego i tak nie można było wczoraj kupić, w przeciwieństwie do warszawskiego pokazu jest niestety... taki sobie. Na całe szczęście - jak powiedział mi Karolina - trwają prace nad książką, gdzie znajdą się zdjęcie Worobiejczyka wykonywane w Polsce. A jest ich całkiem sporo i to one były (przynajmniej dla mnie) najciekawszą częścią warszawskiej wystawy. Po osiedleniu się w Palestynie na początku lat trzydziestych, fotograf systematycznie odwiedzał II RP i fotografował nie tylko mieszkańców żydowskich dzielnic, ale też uczestników ruchu chalucowego (którego celem była praktyczna realizacja osadnictwa w Erec Israel). Po zobaczeniu materiału zaprezentowanego w Muzeum Warszawy jestem przekonany, że mamy tu do czynienia z zapisem równie obszernym i ważnym, jak znana powszechnie rejestracja Romana Vischniaca wykonywana w latach 1935-1938 dla Jointu (American Jewish Joint Distribution Committee) czy zdjęcia Altera Kacyzne, które robił na zlecenie amerykańskiego dziennika Forwerts. O Mojżeszu Worobiejczyku napisałem kiedyś (12 lat temu) esej dla kwartalnika Herito.