I jeszcze jeden wiersz Williamsa. Bardzo dziwny, sam w sobie i też w kontekście poprzedniego wpisu. Te jego skojarzenia...
William Carlos Williams
Całkowita zagłada
Był lodowaty dzień.
Pochowaliśmy kotkę,
a potem wynieśliśmy jej pudełko
i na podwórku za domem
przytknęliśmy do niego zapałkę.
Pchły które wymknęły się
ziemi i płomieniom
zginęły od mrozu.
[przekład Piotr Sommer, LnŚ nr 1-2, 2009, str. 219]