Agi Mishol
„NIE BYŁO OFIAR‟
Jego nikt nie policzył,
osiołka z fotografii
poniżej nagłówka.
Biały osiołek,
którego życie zaprzęgnięto do dźwigania rupieci,
i arbuzów,
zapewne stał cicho,
kiedy mocowano mu na grzbiecie siodło
z dynamitem,
a potem klepnięto go w zadek,
ponaglając okrzykiem
jalla itla,
żeby szedł w kierunku wroga ‒
jednak w połowie drogi
zauważył zielone źdźbła trawy,
rosnące między kamieniami,
i przerwał akcję,
żeby je poskubać,
sam ze sobą
w tykającej ciszy.
Nie napisano, kto strzelał:
jedni przestraszyli się, że zawróci,
drudzy nie chcieli takiego prezentu.
Lecz kiedy pośród wichru on wstąpił do nieba,
przyjęty w poczet męczenników,
siedemdziesiąt dwie przeczyste oślice
czule lizały jego rany.
[Wiersz w przekładzie Beaty Tarnowskiej z książki Jestem stąd, którą opublikowało właśnie Wydawnictwo a5. Kupiłem dzisiaj i przeczytałem od razu od deski do deski, co nieczęsto mi się zdarza...]