sobota, 24 marca 2012

O „Festung Warschau” Elżbiety Janickiej w najnowszym Tygodniku Powszechnym



Obszerna rozmowa z autorką, przeprowadzona przez Piotra Kosiewskiego oraz recenzja książki (także autorstwa Kosiewskiego). Z wywiadu tego, opatrzonego tytułem „Twierdza Narcyzów”, pozwolę sobie zacytować następujący fragment:

„Polska kultura większościowa”, czyli jaka? Czy rzeczywiście główny nurt myślenia o przeszłości wygląda tak, jak go Pani przed chwilą opisała? I jeszcze jedno: bardzo krytycznie wyraża się Pani o próbach wyjaśniania polskich zachowań podczas wojny. Ale czy samo poszukiwanie wyjaśnienia musi być naganne? Może przecież pomóc w zrozumieniu, dlaczego doszło do tak tragicznych wydarzeń. Przywołam tylko fragment rozmowy z prof. Jeanem-Charlesem Szurkiem. Francuski historyk, przywołując artykuł Marcina Zaremby, zwraca uwagę na brutalizację społeczeństwa polskiego podczas wojny, która sprawiła, że „żadne życie się nie liczy, nie tylko życie Żydów. Można teoretyzować na ten temat, ale wiedza historyczna coraz bardziej przybliża nas do rzeczywistości. Trzeba powiedzieć, że warunki okupacji w Polsce były wyjątkowe (podobne były na Litwie, na Ukrainie, Białorusi). Terror niemiecki był straszny i ratowanie Żyda mogło kosztować życie”.

Podobnie jak np. hodowanie niezakolczykowanej świni, szmugiel, oszukiwanie na kontyngentach, unikanie wywózek na roboty do Rzeszy, tajne nauczanie czy udział w konspiracji. Refleksję nad położeniem Żydów warto lokować w kontekście. Powszechna brutalizacja nie ulega wątpliwości, przy czym przemoc wobec Żydów – symboliczna i fizyczna – od wieków była wpisana w kulturową normę chrześcijańskiej Europy. W stosunku do Żydów mamy do czynienia z kontinuum przemocy. Również rezultat tej przemocy sprawia, że analiza porównawcza wykazuje różnicę.

To nie zmienia faktu, że ludzie ginęli za ratowanie Żydów, a inni bali się o życie swoje i bliskich. I jeszcze jedno: czy rzeczywiście główna narracja o Katyniu, dominująca, łączy zbrodnię katyńską z „żydokomuną”, jak to Pani sugeruje?

W 2008 r. Sejm ustanowił 13 kwietnia Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Jak podała prasa, chodziło o nawiązanie do dnia, w którym zbrodnię katyńską „ujawniono”. Problem w tym, że Katyń ujawnili hitlerowcy na tydzień przed planowaną likwidacją warszawskiego getta jako „mord rytualny judeobolszewizmu”. Gdy w getcie Warszawy Żydzi ginęli w płomieniach i samotności, prasa i audycje radiowe podawały listy świadków, którzy mieli mówić o „żydowskim” wyglądzie czy zachowaniu katów. Żydem zrobiono także Polaka, Feliksa Dzierżyńskiego, architekta aparatu terroru CzeKa-NKWD.

Antysemicka propaganda hitlerowska połączyła najbardziej zamierzchłe wierzenia chrześcijańskie z nowoczesnymi formami antysemityzmu. I tak na Wielkanoc 1943 r. wybrzmiały jednocześnie: mit „Żyda bogobójcy”, mit „Żyda sprawcy mordu rytualnego”, mit „judeobolszewii”. Na ulicach miast i miasteczek Generalnej Guberni pojawił się plakat zatytułowany „Katyń”. Przedstawia on wyobrażoną scenę egzekucji katyńskiej: do oficerów wojska i służb mundurowych II RP strzelają postaci w mundurach NKWD, z krwiożerczą satysfakcją na twarzach, z rękami po łokcie unurzanymi we krwi. Oprawcy mają rysy znane z popularnych antysemickich karykatur zamieszczanych np. na łamach hitlerowskiego pisma „Der Stürmer”. Słowem, do polskich jeńców wojennych strzelają mityczni „judeobolszewicy” – „żydokomuna”. W 2009 r. na Wielkanoc zobaczyłam ten plakat w Świątyni Świętej Opatrzności Bożej przy grobie kapelana Rodzin Katyńskich. Natomiast 19 kwietnia tego samego roku, w rocznicę wybuchu powstania w warszawskim getcie, w scenerii „Golgoty Wschodu” odbyła się historyczna rekonstrukcja egzekucji katyńskiej.

Zbrodnia katyńska miała miejsce w roku 1940. Była to radziecka zbrodnia państwowa. Dokonało jej NKWD na mocy decyzji Stalina i najwyższych władz ZSRR z 5 marca 1940 r. Wraz ze wskazaniem na 13 kwietnia 1943 r. nastąpiło wszczepienie fantazmatu „żydokomuny” pod powierzchnię sfery publicznej, wspólnotowej.