Obszerna rozmowa z autorką, przeprowadzona przez Piotra Kosiewskiego oraz recenzja książki (także autorstwa Kosiewskiego). Z wywiadu tego, opatrzonego tytułem „Twierdza Narcyzów”, pozwolę sobie zacytować następujący fragment:
„Polska kultura
większościowa”, czyli jaka? Czy rzeczywiście główny nurt myślenia o przeszłości
wygląda tak, jak go Pani przed chwilą opisała? I jeszcze jedno: bardzo
krytycznie wyraża się Pani o próbach wyjaśniania polskich zachowań podczas
wojny. Ale czy samo poszukiwanie wyjaśnienia musi być naganne? Może przecież
pomóc w zrozumieniu, dlaczego doszło do tak tragicznych wydarzeń. Przywołam
tylko fragment rozmowy z prof. Jeanem-Charlesem Szurkiem. Francuski historyk,
przywołując artykuł Marcina Zaremby, zwraca uwagę na brutalizację społeczeństwa
polskiego podczas wojny, która sprawiła, że „żadne życie się nie liczy, nie
tylko życie Żydów. Można teoretyzować na ten temat, ale wiedza historyczna
coraz bardziej przybliża nas do rzeczywistości. Trzeba powiedzieć, że warunki
okupacji w Polsce były wyjątkowe (podobne były na Litwie, na Ukrainie,
Białorusi). Terror niemiecki był straszny i ratowanie Żyda mogło kosztować
życie”.
Podobnie
jak np. hodowanie niezakolczykowanej świni, szmugiel, oszukiwanie na
kontyngentach, unikanie wywózek na roboty do Rzeszy, tajne nauczanie czy udział
w konspiracji. Refleksję nad położeniem Żydów warto lokować w kontekście.
Powszechna brutalizacja nie ulega wątpliwości, przy czym przemoc wobec Żydów –
symboliczna i fizyczna – od wieków była wpisana w kulturową normę
chrześcijańskiej Europy. W stosunku do Żydów mamy do czynienia z kontinuum
przemocy. Również rezultat tej przemocy sprawia, że analiza porównawcza
wykazuje różnicę.
To nie zmienia faktu,
że ludzie ginęli za ratowanie Żydów, a inni bali się o życie swoje i bliskich.
I jeszcze jedno: czy rzeczywiście główna narracja o Katyniu, dominująca, łączy
zbrodnię katyńską z „żydokomuną”, jak to Pani sugeruje?
W
2008 r. Sejm ustanowił 13 kwietnia Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Jak
podała prasa, chodziło o nawiązanie do dnia, w którym zbrodnię katyńską
„ujawniono”. Problem w tym, że Katyń ujawnili hitlerowcy na tydzień przed
planowaną likwidacją warszawskiego getta jako „mord rytualny judeobolszewizmu”.
Gdy w getcie Warszawy Żydzi ginęli w płomieniach i samotności, prasa i audycje
radiowe podawały listy świadków, którzy mieli mówić o „żydowskim” wyglądzie czy
zachowaniu katów. Żydem zrobiono także Polaka, Feliksa Dzierżyńskiego,
architekta aparatu terroru CzeKa-NKWD.
Antysemicka
propaganda hitlerowska połączyła najbardziej zamierzchłe wierzenia
chrześcijańskie z nowoczesnymi formami antysemityzmu. I tak na Wielkanoc 1943
r. wybrzmiały jednocześnie: mit „Żyda bogobójcy”, mit „Żyda sprawcy mordu
rytualnego”, mit „judeobolszewii”. Na ulicach miast i miasteczek Generalnej
Guberni pojawił się plakat zatytułowany „Katyń”. Przedstawia on wyobrażoną
scenę egzekucji katyńskiej: do oficerów wojska i służb mundurowych II RP strzelają
postaci w mundurach NKWD, z krwiożerczą satysfakcją na twarzach, z rękami po
łokcie unurzanymi we krwi. Oprawcy mają rysy znane z popularnych antysemickich
karykatur zamieszczanych np. na łamach hitlerowskiego pisma „Der Stürmer”.
Słowem, do polskich jeńców wojennych strzelają mityczni „judeobolszewicy” –
„żydokomuna”. W 2009 r. na Wielkanoc zobaczyłam ten plakat w Świątyni Świętej
Opatrzności Bożej przy grobie kapelana Rodzin Katyńskich. Natomiast 19 kwietnia
tego samego roku, w rocznicę wybuchu powstania w warszawskim getcie, w scenerii
„Golgoty Wschodu” odbyła się historyczna rekonstrukcja egzekucji katyńskiej.
Zbrodnia
katyńska miała miejsce w roku 1940. Była to radziecka zbrodnia państwowa.
Dokonało jej NKWD na mocy decyzji Stalina i najwyższych władz ZSRR z 5 marca
1940 r. Wraz ze wskazaniem na 13 kwietnia 1943 r. nastąpiło wszczepienie
fantazmatu „żydokomuny” pod powierzchnię sfery publicznej, wspólnotowej.