wtorek, 8 marca 2016

JESIEŃ ŻYCIA EDWARDA DWURNIKA (aktualizacja)


JESIEŃ ŻYCIA EDWARDA DWURNIKA*

Nazywa się go kronikarzem współczesności.
Od wielu lat maluje swe słynne cykle:
“Podróże autostopem”,
“Warszawa”,
“Sportowcy”
“Namiętności”,
“Robotnicy”,
“Niebieskie miasta”
itd.

W styczniu 1981 roku,
10 miesięcy przed stanem wojennym,
namalował obrazy przedstawiające Warszawę z czołgami na ulicach,
budkami strażniczymi, zasiekami z drutu kolczastego.
Uznano to za proroczą wizję.
Urodził się w dniu wybuchu powstania w warszawskim getcie.
Na ostatnie, 58. urodziny, 19 kwietnia,
kupił porsche carrera, żeby osłodzić sobie jesień życia.

*Edward Dwurnik zajmuje się malarstwem, grafiką i rysunkiem. Zdobył uznanie na Zachodzie.

[Magazyn Rzeczpospolitej nr 20 z 18 maja 2001]

-----------------------------------------------------------------

A taki mi się wczoraj ten wierszyk typu ctrl+c, ctrl+v przypomniał, który zresztą (zupełnie o tym zapomniałem) pojawił się też na papierze w kwartalniku Fa-art., nr 1 z 2001 roku. Bo przeczytałem, że Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego wręczył Złoty Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis m.in. Edwardowi Dwurnikowi, który odznaczenie to... przyjął (obok Tomasza Burka, Jana Krzysztofa Kelusa i Michała Kulentego). Próbowałem teraz znaleźć w sieci oryginalny tekst z Magazynu Rzeczpospolitej, jednak bezskutecznie, aczkolwiek przy okazji lektury różnych gazetowych wersji życiorysu Dwurnika zorientowałem się, że piszący je dziennikarze korzystali z jakiegoś prasowego gotowca. Bo np. stwierdzenia o "proroczej wizji" czy też zakupie carrery się niemal wszędzie i w bardzo podobnym kształcie powtarzają... Trochę szkoda, bo myślałem, że to jeden z "nieznanych wierszy" Moniki Małkowskiej (wówczas dyżurnej recenzentki w Rzepie), która jest bardzo zdolną  poetką nieznaną (vide słynny poemat prozą o Marinie Abramović)! Przy okazji wręczania wspomnianego medalu prawicowa prasa przypomniała sylwetkę Dwurnika, skrzętnie przemilczając jednak pewne niekoniecznie fajne momenty jego życiorysu z lat 1982-1989. Ale czy jest w tym coś dziwnego?