sobota, 21 kwietnia 2012

NOWA KRYTYCZNA PAMIĘĆ


to tytuł recenzji Tomasza Żukowskiego z Festung Warschau Elżbiety Janickiej. Do przeczytania w najnowszym Przekroju, nr 16 (3485) z 16 kwietnia 2012.


Pozwolę sobie zacytować z tego świetnego tekstu fragment bardzo na czasie i a propos kolejnej rocznicy powstania w warszawskim getcie, mając dzieję, że zachęci on do zapoznania się z całością recenzji oraz oczywiście z książką Eli.

***

Co umknęło czytelnikom Kamińskiego

Janicka wybiera „Kamienie na szaniec" Aleksandra Kamińskiego, symbol okupacyjnej walki młodych Polaków z „Szarych Szeregów", ich ofiarności, przyjaźni, wzajemnej solidarności. Tekst ma zadziwiającą historię. Akcja pod Arsenałem to 26 marca 1943r. „Relacja Tadeusza Zawadzkiego »Zośki«, na podstawie której powstała książka Kamińskiego, została napisana w czasie świąt wielkanocnych 1943 r. Aleksander Kamiński zaczął dyktować swoją książkę zaraz po 1 maja tamtego roku". W liście do Barbary Wachowicz wyznaje, że czuł się jak medium, „przez które wypowiada się jakaś wielka siła, siła podstawowych wartości". Rzeczywiście podstawowych, ale zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażali on sam i jego czytelnicy. Tak się składa, że w tym samym czasie trwało powstanie w getcie. Na początku maja dwaj wysłannicy ŻOB –Zygmunt Frydrych i Symcha Ratajzer –zaczęli szukać kontaktu z polskim podziemiem, żeby wyprowadzić za mury jeszcze żywych towarzyszy. Rozmawiali między innymi z Kamińskim. Bez rezultatu.

Z perspektywy getta „Kamienie na szaniec" okazują się częścią dyskryminacyjnych praktyk polskiej większości. Jak działa tego rodzaju przemoc? Większość nie pozostawia dyskryminowanym wielu możliwości ruchu. W sensie dosłownym oznacza to, że szanse na ocalenie okazują się dla nich niewielkie; nie są też wstanie zmienić znaczenia własnych postaw i działań w obowiązującym i prawomocnym dyskursie. Dominująca kultura aranżuje sytuację tak, żeby zadziałały samosprawdzające się przepowiednie, żeby skutki dyskryminacji można było wziąć za dowody na niższość dyskryminowanych i na tej podstawie potwierdzić te same co zawsze oceny. A na koniec ogłosić, że podporządkowani są gorsi i winni.

Redagowany przez Kamińskiego „Biuletyn Informacyjny" pisał, że „bierna śmierć mas żydowskich nie stworzyła nowych wartości". To zdanie jest straszne samo w sobie. Ale warto też pamiętać, że o przerzutach broni do getta decydowały polskie organizacje podziemne, które nie kwapiły się z pomocą. Na czele z AK, o czym Kamiński musiał doskonale wiedzieć z racji swoich kontaktów. Większość skazała dyskryminowanych na bierność i jednocześnie robi im z niej zarzut. Ma teraz podstawy, żeby oceniać i lubować się we własnej wyższości.

Cała ta konstrukcja opiera się na założeniu, że walka i honor są miarą wartości jednostek i grup. Przepustką do polskiej i ogólnoludzkiej wspólnoty. Żydzi doprowadzili do powstania, ale to wcale nie znaczy, że uznano ich równe prawa i zdjęto z nich piętno. „Biuletyn" pisał: „Bohaterska postawa tych, którzy (...) nie zatracili poczucia honoru, budzi szacunek i stanowi piękną kartę w dziejach Żydów polskich". Ale to jeszcze nie powód, żeby okazać solidarność choćby niedobitkom bojowców. Z honorem czy bez niego mają zginąć, bo o pomocy w wyjściu za mury nie mamowy. A w sferze symboli już powstaje legenda, która przyćmi getto: legenda „Szarych Szeregów" i akcji pod Arsenałem, gdzie Żydów po prostu nie ma. Nikt ich nie zauważył, choć przychodzili prosić o pomoc, a za oknem dopalała się żydowska dzielnica. Jej mieszkańcy i powstańcy pozostali wykluczeni tak jak przedtem, tyle że teraz pośmiertnie. Nie zyskali uznania, choć aspiracje do ogólnoludzkich wartości zawartych w micie wyzwoleńczej walki przypłacili życiem. Pointa polskiej historii rodzinnej.

„Kamienie na szaniec" są w tej historii kropką nad i. Złudzenie „podstawowych wartości" pryska jak bańka mydlana, kiedy dochodzi do konfrontacji z innym zza murów getta. Pozostaje polski mit dla Polaków, dzisiaj już nie do przyjęcia. Zamiast niego „Festung Warschau" podsuwa rozpoznanie mechanizmów kultury. Pozwala zrozumieć, co właściwie mówią takie miejsca Warszawy jak ginąca wśród drzew część dawnych Nalewek. A tam widoczne stają się związek patriotyzmu z dyskryminacją i niemożność pogodzenia myślenia kategorią narodu z otwarciem na innych.