sobota, 14 marca 2020

Vergonha / Hańba

Ingmar Bergman Hańba (1968)

Pierwszy raz zobaczyłem ten film w czasach PRL-u, chyba w końcówce sekretarzowania Edwarda Gierka. Który to mógł być rok - 1978? 1979? Obstawiam raczej Gierka, ponieważ mój imiennik w stopniu generała armii (także I sekretarz KC PZPR), który 13 grudnia 1981 wprowadził stan wojenny, raczej nie chciałby tego obrazu rozpowszechniać. Niewiele wtedy z niego zrozumiałem, zostało mi w głowie właściwie tylko kilka scen (nie ta z widocznej powyżej stop-klatki), pamiętam właściwie tak mało, że trudno byłoby mi teraz zrekonstruować - jak bardzo film został pocięty przez cenzurę, a zapewne poddano go istotnym "skrótom". Akcja Hańby rozgrywa się w czasie wojny domowej w jakimś kraju o realiach skandynawskich, para głównych bohaterów Ewa i Jan, którzy są muzykami z rozwiązanej orkiestry, zamieszkuje na wsi i utrzymuje się ze sprzedaży płodów rolnych. Kiedy militarne działania obejmują zamieszkiwaną przez nich wyspę, kiedy docierają tam żołnierze czy partyzanci walczących ze sobą stron, ich nie do końca harmonijny związek (który w warunkach pokojowych doczekałby się kilkuosobowego potomstwa, a w finale sprawy rozwodowej) ulega przyspieszonej destrukcji. Wszystko zresztą ulega przyspieszonemu rozkładowi. Bergman napisał w 100% trafiony scenariusz i zrobił na jego podstawie genialny film (jak peerelowska TVP łyknęła to po operacji "Dunaj" i stłumieniu praskiej wiosny - musieli jednak sporo wyciąć), który oglądany po 52 latach nadal można traktować jako wnikliwe studium psychologiczne ludzkich postaw i zachowań w warunkach wojny. Wizyta partyzantów w domu Ewy i Jana oraz agresywny sposób zachowania leśnych ludzi (w tym czasie przebywa u nich pułkownik strony rządowej, który wcześniej wymusza seks na pani domu), przypomniały mi przeczytane niedawno relacje, dotyczące rodzimych żołnierzy wyklętych. Co ciekawe, film nie miał zbyt dobrego odbioru, Sven Nykvist (operator tego obrazu) wspomina, że reżyser "był zawiedziony miażdżącą krytyką Hańby ze strony lewicy". I może jeszcze jedna wypowiedź Nykvista: "W Hańbie, najbardziej odnoszącym się do współczesności filmie Bergmana, traktującym o wojnie i jej wpływie na człowieka, otrzymałem zadanie znalezienie tonu reporterskiego dla oddania zwykłej, szarej codzienności. Praktycznie cały film rozgrywał się w plenerach. Pochmurna jesień. Jeśli chodzi o nastrój czułem tu paralelę z Gośćmi Wieczerzy Pańskiej." Jeśli o mnie chodzi, to pewną paralelę znajduję z wcześniejszą o 11 lat Siódmą pieczęcią, jakkolwiek w scenach plenerowych panowała tam raczej słoneczna aura (autorem zdjęć był Gunnar Fischer). W ostatnich scenach Hańby, które rozgrywają się na łodzi pełnej uchodźców, gdy ta wpływa gromadę unoszących się na wodzie trupów żołnierzy, Jan w nasuniętym na głowę kapturze wygląda jak rycerz Antonius Block (obie role odtwarza Max von Sydow) i nie sądzę, żeby to był przypadek.

Max von Sydow jako Jan Rosenberg w końcowych scenach Hańby