Układam prezentację na jutrzejsze spotkanie w Małopolskim Ogrodzie Sztuki i trafiłem na tę fotografię z Goleszowa.
Pamiętam, że szedłem w kierunku tych ruin, raz po raz przystając i robiąc zdjęcia (ale nie cofałem się przy kadrowaniu, tak żeby nie było widać śladów moich kroków).
I naprawdę miałem szczęście, że nie wpadłem wtedy w jakąś przysypaną śniegiem dziurę... Teren był nieźle zryty przez złomiarzy.