z pewnego portalu, którego rozszerzona nazwa zawiera prefiks po-.
Nie mam pojęcia czy rodzimi antropolodzy kultury zajmują się analizą takich palimpsestów, które częściowo z automatu (choć jest to przecież przez kogoś programowane) powstają na stronach w sieci? Jeżeli nie, to powinni. Bardzo to zresztą przypomina ojczysty krajobraz, chaotyczny i pełen sprzecznych komunikatów (i nie tylko wszechobecny w nim outdoor mi tu idzie), a przecież "portal po...ny" jest polski aż do bólu (a nawet bulu...). Przy okazji, zdjęcie będące zapowiedzią skróconego kursu filetowania "świątecznej rybki", jakoś dziwnie i niepokojąco przypomina jeden z kibicowskich murali z poprzedniego wpisu (fotografia w środku lewej kolumny). WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!