Telefon
farbuję swoje pierdolone siwe włosy
henną rubin spływa cała wanna farbą
ręczniki zajebane (dzięki Bogu spierają się)
jak fazy księżyca to menstruacyjne farbowanie
(pamiętam komunistyczną ligninę ocierała mi co miesiąc uda)
pod siedemdziesiątkę znowu się z tym wszystkim pierdolę
z farbą do włosów jak wtedy z krwią
jeszcze przypominam sobie:
radio marki Stolica Rozgłośnię Wolna Europa
stację Radia Luksemburg
kultową reklamę PRL-u prusakolep
pierwszy jabol tamto rzyganie
i mroczne kwiaty wiosny
Stalinogród (dokument na Planete+HD)
wracanie pamięci
najlepsi synowie tej ziemi budowali hotele robotnicze
azbest len kamieny brał nas w ramiona
w pokojach hotelowców palenie picie skat
śląski brydż do rana
straciłam błonę dziewiczą (w kolejowym hotelowcu)
sucha była komunistyczna prezerwatywa
krwawiłam lekko różą dziką
bardziej w drodze na PKP
szpilki otarły mi pięty
w pończochach skrzywił sie szew
tyle mam z komuny odebranie cnoty na żywca
pod koniec kwietnia
i pochód pierwszomajowy
[dla własnej i czytelników hiperrealizmu przyjemności pozwoliłem sobie przepisać dwa wiersze Genowefy Jakubowskiej-Fijałkowskiej z jej najnowszej książki: Genowefa Jakubowska-Fijałkowska Paraliż przysenny, Instytut Mikołowski, Mikołów 2016, str. 12, 25, 38.]
Bardzo lubię wiersze, w których pojawiają się konkretne miejsca, sytuacje, obiekty. I tego całkiem sporo można znaleźć w tekstach Genowefy Jakubowskiej-Fijałkowskiej, jakkolwiek "kultowa reklama" wynalazku o nazwie Prusakolep, to już głęboki schyłek PRL-u. Spot reklamowy powstał i był emitowany w 1989 roku, czyli w momencie transformacji gospodarki centralnie sterowanej w stronę modelu neoliberalnego (czego teraz radośnie wszyscy doświadczamy...).