[Tel Awiw - 24.03.2019]
Dziwne, fotografowałem tę elektrownię przez jakieś pół godziny i w tym czasie nikt nie wyszedł zza ogrodzenia, żeby mnie zapytać, co tam robię. A jak w Polsce w 2004 roku robiłem zdjęcia w pobliżu Elektrowni Skawina (fotografowałem rorociąg na podporach w pobliżu tego zakładu, a nie bloki energetyczne), to zgarnęła mnie policja. Na komisariacie okazało się, że moje działania - tak stało w protokole zatrzymania - "stanowią zagrożenie dla życia wielu osób", słowem uznano mnie za terrorystę... Śmieszne, bo ja mnie zatrzymali, to nawet nie sprawdzili, czy mam przy sobie jakieś niebezpieczne przedmioty. A przecież gdybym był jakimś - za przeproszeniem - "groźnym terrorystą", to mógłbym mieć np. w nogawce spodni ukrytego gana (przmocowanego taśmą samoprzylepną do łydki) i mógłbym tych pajaców najnormalniej w świecie wystrzelać. Dochodzenie w tej sprawie trwało jakieś pół roku, po czym wezwano mnie do Komendy Powiatowej na Łokietka i sprawę umorzono (zwrócili mi też wtedy zarekwirowane filmy).