Jeżeli po całym dniu siedzenia przed ekranem nie padnę na ryj... No ale, chciało się wydawać książkę z 500 zdjęciami w środku.
Musiccorner przeprowadził się z okolic Placu Szczepańskiego na ulicę Urzędniczą, więc mam teraz do nich rzut beretem. Szkoda, że czasy kiedy płyty CD kupowało się w „salonach muzycznych‟ minęły zdaje się bezpowrotnie... Czy ta nazwa w ogóle jeszcze funkcjonuje (czy ludzie urodzeni w późnych latach dziewięćdziesiątych wiedzą co to takiego CD?)? Niby wszystko można zamówić przez internet, ale możliwość przeglądania albumów leżących na regałach, to zupełnie inna przyjemność, niż zapowanie po wolno ładujących się sklepowych portalach (gdzie i tak sporo tego, co jest oferowane do zakupu, to nieaktualne propozycje z list ofertowych dystrybutorów). Czy jakiś cwany piarowiec nie mógłby wykombinować kampanii marketingowej, która spowodowałaby powrót klientów do CD? Przecież coś takiego zrobiono z winylami...
Zacząłem teraz słuchać nowego nabytku i już widzę (słyszę), że to był dobry wybór. Skądinąd ciekawe jest to obsadzenie kastratami ról heroicznych w operach barokowych... (nie tylko heroicznych). A partię Arsamene (męską) śpiewa tutaj fenomenalna Vivica Ganeaux.
Z innej beczki, czytałem sobie ostatnio tom Edwarda Pasewicza Och, Mitochondria (Wydawnictwo EMG, 2015) i trafiłem na taki tekst:
Edward Pasewicz
Gdzieś między drogą a ciemniejącym niebem
To musiał być sen,
bo we wstecznym lusterku
widziałem, ja wyrasta miasto
na jałowych dotąd polach.
Nie całkiem sam jechałem,
bo ktoś obok biegł i na poboczach
miłosierni dobijali jednego za drugim.
Kto mnie zatrzymał i kazał pić,
nie wiem, kto wkłuł się do żył,
kto podłączył mowę. Który z nich
w mitochondria się wślizgnął
i suchy kaszel zamienił w dręczące rzężenie,
nadal nie wiem.
We wstecznym lusterku tylko
blask i drżenie,
tylko blask i drżenie.
Zacząłem teraz słuchać nowego nabytku i już widzę (słyszę), że to był dobry wybór. Skądinąd ciekawe jest to obsadzenie kastratami ról heroicznych w operach barokowych... (nie tylko heroicznych). A partię Arsamene (męską) śpiewa tutaj fenomenalna Vivica Ganeaux.
Z innej beczki, czytałem sobie ostatnio tom Edwarda Pasewicza Och, Mitochondria (Wydawnictwo EMG, 2015) i trafiłem na taki tekst:
Edward Pasewicz
Gdzieś między drogą a ciemniejącym niebem
To musiał być sen,
bo we wstecznym lusterku
widziałem, ja wyrasta miasto
na jałowych dotąd polach.
Nie całkiem sam jechałem,
bo ktoś obok biegł i na poboczach
miłosierni dobijali jednego za drugim.
Kto mnie zatrzymał i kazał pić,
nie wiem, kto wkłuł się do żył,
kto podłączył mowę. Który z nich
w mitochondria się wślizgnął
i suchy kaszel zamienił w dręczące rzężenie,
nadal nie wiem.
We wstecznym lusterku tylko
blask i drżenie,
tylko blask i drżenie.