Grzegorz Wróblewski
PINGWIN
Wyglądał na wiekowego ptaka.
Trzymał się z boku grupy i patrzył,
jak inne osobniki zajadają się rybami.
Kogoś mi przypominał.
(Czułem w nim porażkę).
Wywieziony do obcego kraju,
powoli gasnący w ogrodzie
zoologicznym w Kopenhadze.
Nie mogłem mu w żaden sposób
pomóc. Może urodził się w niewoli
- pocieszałem się...
Stary pingwin dobrze odczytał moje
myśli. Zanurkował i wyraźnie
poprawił mu się humor. Nie należy
ingerować w życie zwierząt - pomyślałem.
Od tamtej pory nigdy nie pojawiłem się
w zoo.
[Grzesiek nalegał, żeby dać mu na okładkę książki zdjęcie, które wykonałem rok temu podczas remontu mieszkania (śp. Samsungiem S4 zoom) i wrzuciłem na bloga... Do czego nie byłem (do użycia tej właśnie fotografii) przekonany. Jak widać, obrazek został nieco przycięty. Przywołany wiersz znajduje się na s. 8. Książka właśnie ukazała się w BIBLIOTECE Arterii, jako tom 41.]