piątek, 2 listopada 2018

(Nic w płaszczu Prospera )

Tadeusz Różewicz


DRZWI

W ciemnym pokoju
na stole stoi kieliszek
czerwonego wina

przez otwarte drzwi
widzę krajobraz dzieciństwa
kuchnię w niebieskim czajnikiem
serce Jezusa w cierniowej koronie
przeźroczysty cień matki

w okrągłej ciszy 
piane koguta

pierwszy grzech
białe ziarnko w zielonym
owocu miękkie
gorzkawe

pierwszy diabeł różowy
poruszający półkulami
pod jedwabną suknią w groszki

uchylają się
w oświetlonym krajobrazie
trzecie drzwi
a za nimi we mgle
w głębi 
trochę na lewo
albo w środku

nic
nie widzę

1966


PRZENIKANIE

śmierć
przenika przez życie
jak światło
przez pajęczynę
wiszącą w drzwiach 
otwartego pokoju

konający wyprowadzał się
długo krzycząc szukając
wybiegów układał się 

śmierć zjadała rysy
kolejnych twarzy nałożone
na kość


KWIECIEŃ 1955 ROK

Spóźniona wiosna
zimna oszroniała
pełna gawronów
z czarnym chrustem w dziobie

niepokój na skrzydłach

za oknem czerwone mury
pokryte sadzą
płonące okna fabryk
bielma szpitali

o słońcu nawet nie śni się
na wystawie Delikatesów 
rozsypane cytryny

na ulicy
mizerny człeczyna
pcha wózek ze wspaniałą 
dekoracyjną 
trumną
dwaj młodzieńcy
na ten widok wybuchają
śmiechem
jeden z nich powiada
"pewno nieboszczyk odsyła"

po powrocie do domu
owinąłem się kocem 
i drzemałem

Gliwice


[Takie wybrałem na dziś wiersze Tadeusza Różewicza, poety z przed trzech, czterech czy nawet (uwzględniając  najntisów i millenialsów) pięciu epok. Z książek Nic w płaszczu Prospera (1963), Twarz trzecia (1968) i Regio (1969).]