Zacznijmy może od tego kadru z Lubeki, który podobnie jak inne horyzontalne ujęcia pojawia się w odwróconym o 90° pionie. Oczywiście ciasne ujęcie motywu jest tutaj jak najbardziej celowe i niekoniecznie wynika z ograniczeń o charakterze sprzętowym (przed dziewięćdziesięciu laty oferta szerokokątnych szkieł była dość skąpa, a te którymi można było dysponować, nie pozbawione były wad optycznych). W albumie Norddeutsche Backsteindome znajdziemy sporo obrazów z ciasnym wykadrowaniem szczytowych partii budynków. Przy niewątpliwym weryzmie fotograficznego podejścia Renger-Patzscha, chodziło tu też o wydobycie abstrakcyjnie-geometrycznych elementów, jakie obecne są w gotyckiej ceglanej architekturze budowli sakralnych. Traktując zlokalizowane na północy Niemiec kościoły z XIII, XIV i XV wieku jak gigantyczne rzeźby (aluzja do terminu używanego przez Berndta i Hillę Becherów całkowicie nieprzypadkowa), Albert Renger-Patzsch był kilka dużych kroków przed Josefem Sudkiem, który fotografując w podobnym czasie Katedrę św. Wita w Pradze podążał jeszcze romantyczno-nostalgiczno-malarską ścieżką... (z czego zresztą skutecznie się wydobył podczas pracy nad Pragą panoramiczną).
[Zdjęcia albumu Alberta Renger-Patzscha robiłem (jak zwykle) z ręki, kładąc książkę na kuchennym stole. Ponieważ jednak mam zamelinowaną w pawlaczu starą kolumnę reprodukcyjną, postaram się ja wydobyć i zmontować, żeby następnym razem fotografie wyglądały bardziej profesjonalnie ;))]