piątek, 15 września 2017

„Poezja przydrożna” Władysława Hasiora

Sala audiowizualna w MOCAK-u przedwczoraj, na widowni ledwie kilkanaście osób, promocja nowego zeszytu NOT. FOT. (Notatnika Fotograficznego), w którym można zobaczyć kolejną porcję zdjęć z archiwum Władysława Hasiora. Łukasz Gorczyca (Galeria Raster), Joanna Trznadel (Muzeum Tatrzańskie) i Katarzyna Wincenciak (prowadząca spotkanie) opowiadają o slajdach robionych przez Hasiora i o sposobie pracy nad tym zbiorem (ok. 20.000 klatek w kolekcji MuzeumTatrzańskiego w Zakopanem). Bardzo to wszystko ciekawe, zwłaszcza, że w drugim NOT. FOCIE. zalazły się zdjęcia przedstawiające propagandę wizualną z czasów PRL-u, przez samego fotografującego nazwane Poezją przydrożną. Zawsze mnie intrygowało, że te wszystkie hasła, transparenty, banery i durnostojki, mało kto wtedy (w latach 70. czy 80.) rejestrował. Owszem, trochę zdjęć z terenowym agitpropem znajdziemy w archiwum Jerzego Lewczyńskiego (które w postaci broszury wydał ArtBazar, o czym wspominałem kiedyś na hiperrealizmie), ale nie ma tego zbyt dużo, a i jakość zdjęć jest dość… umowna. Propagandowe motywy zdejmowali czasem „fotoreporterzy narzekający”, oni jednak zazwyczaj robili sobie z tego tematu rzewne jaja, fotografując (cytuję z pamięci) np. slogan o budowie „drugiej Polski” umieszczony na ruderze i co ciekawe omijając raczej te wszystkie deklaracje o sojuszu i wieczystej przyjaźni z ZSRR... A wystarczyłaby tutaj prosta rejestracja, praca o charakterze typologicznym, no ale taki sposób działania poprzedzony musiałby być jakimś namysłem, dystansem do medium, co związane jest z kwestią (posiadania) świadomości wizualnej, a z tym u fotopstryków bywa(ło) różnie... Takowych problemów nie miał Władysław Hasior, kiedy zdecydował się na fotografowanie peerelowskiego propagandowego outdooru, świadczy o tym zresztą wybrany przez niego tytuł dla tych rejestracji. Zapis Hasiora ma charakter surowych notatek i przypomina trochę współczesne fotografowanie z użyciem smartfonów, więc chyba nie powinno być teraz specjalnych problemów z odbiorem jego zdjęć? Ciekawi mnie jednak niezmiernie, co temat tych fotografii myśleli współcześni mu fotograficy ze ZPAF-u (o ile w ogóle znali sprawę…)? Oprócz wybranych co smakowitszych przykładów Poezji przydrożnej w powiększeniach, w drugim numerze FOT. NOT., czytelnik znajdzie także eseje Łukasza Gorczycy i Katarzyny Wincenciak, stenogram wykładu Hasiora z 1993 roku (dla grupy Akademickiego Centrum Rehabilitacji), zdjęcia Andrzeja Tobisa z serii AZ, wreszcie 330 miniatur slajdów z tytułowego cyklu (czyli także wybór - Łukasz Gorczyca pisze w swoim tekście, że pełna liczba to ok. 600 klatek). Mocno mnie zaskoczyło i zasmuciło zarazem, że promocja tej arcyciekawej publikacji została olana przez publiczność, no ale chyba musimy się powoli przyzwyczaić do takiego przefejsbuczonego odbioru wydarzeń artystycznych... Z drugiej strony jednak - czy poezja (nie tylko w Polsce) jest czytana przez dużą grupę osób?


Fotografie Władysława Hasiora z cyklu Poezja przydrożna można także oglądać na stronie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.