Anna Świrszczyńska wyraziła to kilka dekad wcześniej, niż Kazik Staszewski w swym popularnym szlagierze, jakkolwiek użyła eufemistycznego określenia. Coś w tym jest ;) Ciekawe, że w przypadku nazw osób prostytuujących się więcej jest deprecjonujących określeń w formie feminatywów, niż maskulatywów, a przecież w realu nie ma takiej przewagi... No cóż, czasami (często) zdarza się, że to ogon merda psem.
Widoczny poniżej tom (prezent mikołajowy) to wciągająca lektura, chociaż nie wszystkie teksty się po latach bronią. Minimalistyczna poetyka, tak świetnie sprawdzająca się w pierwszej części tomu Jestem Baba czy w książce Budowałam barykadę, nie zawsze działa w innych sytuacjach. Co przypomniało mi lekturę wierszy Williama Carlosa Williamsa i pojawiające się dość często w jego twórczości mielizny.