[Hugo Jäger, Warszawa, ul. Leszno? jesień 1939?]
Patrzę na statystykę bloga i widzę, że mam ostatnio dużo wejść na posta sprzed roku, traktującego o zdjęciach Henry N. Coba z 1947 roku, na których można oglądać warszawskie ruiny, utrwalone na slajdach Kodachrome. A dzieje się tak, bo właśnie w warszawskim Domu Spotkań z Historią otwarła się wystawa prezentująca te fotografie, przyjechał zresztą do Polski także ich autor - aktualnie wzięty architekt, więc gdy do wyszukiwarki wpisze się hasło "warszawskie ruiny w kolorze", to dr Google wyrzuca w wynikach posta z hiperrealizmu już na 4 miejscu. Przy okazji wspomnianej wystawy, dowiedziałem się, że szykowany też jest album ze zdjęciami Coba, z czego należy się ciszyć i mieć nadzieję, że pojawią się tam też inne fotografie wykonane podczas jego pobytu w Polsce w 1947 roku, np. te z Wrocławia.
Kolor skraca dystans czasowy. Patrząc na slajdy Coba można mieć czasem wrażenie, że oglądamy sceny zarejestrowane całkiem niedawno. Ale jego zdjęcia, to nie jedyne kolorowe przedstawienia stolicy. Jest ich oczywiście więcej. Wybrana przez mnie fotografia, autorstwa Hugo Jägera, nazistowskiego fotoreportera (także osobistego fotografa Hitlera), przedstawia prawdopodobnie ulicę Leszno i granicę dzielnicy żydowskiej, którą najpierw oznaczono jako teren "zagrożony tyfusem" (jesień 1939), a w kwietniu 1940 otoczono murem i ostatecznie w listopadzie tego roku zamknięto. Za murem olbrzymiego getta w samym centrum Warszawy, mieszkało do 500.000 ludzi. Kolor skraca dystans czasowy, ale bardziej interesuje mnie, czy ma też jakieś przełożenie na wzrost lub aktywację empatii???