Po-Chu-I (772-846)
DESZCZ
Od kiedy zamieszkałem w tym obcym Hsun Yang,
Całymi godzinami pada deszcz.
Ledwo parę dni jaśniejszego nieba,
Dużo śpię niespokojnym snem.
Jezioro rozlało się aż do widnokręgu,
Niskie chmury dotykają wody.
Za moim żywopłotem gadają łódkarze,
Słyszę na końcu śpiew rybaka.
Mgliste ptaki giną w żółtym powietrzu,
Żagle na wietrze bodą się z białą falą.
Przed moją bramą droga dla koni i pojazdów
W ciągu jednej nocy zamieniła się w rzekę.
[spolszczenie Czesława Miłosza z tomu: Czesław Miłosz Przekłady poetyckie wszystkie, Znak, Kraków 2015, str. 572]
Czytam sobie właśnie wspomniany wyżej tom przekładów Miłosza, celując w wiersze pisane przez wysokich urzędników cesarskich Dynastii Tang. Jak mi się zdaje umiejętność wyrażania się w mowie wiązanej była jednym istotnych punktów urzędniczych egzaminów w tamtych czasach (jednak wolę sobie nie wyobrażać, jaki wiersz wyszedłby spod ręki współczesnego polskiego urzędnika...). Piszący poezję Chińczycy z VIII i IX wieku n.e. w kapitalny i zwięzły sposób potrafili szkicować krajobraz, co przypomina mocno praktykę ówczesnych malarzy pracujących tuszem na jedwabiu, jednak tematyka tych obrazów oraz wierszy jest w pewien sposób ograniczona czy - lepiej powiedziawszy - skonwencjonalizowana. Łatwo to dostrzec (i ulec przy tym pewnemu znużeniu) po lekturze większej porcji takich tekstów... No i jeszcze w przypadku tłumaczenia z tłumaczenia, kiedy dodatkowo wyjściowy tekst był napisany ideogramami, wiele znaczeń oraz niuansów ginie po drodze... Więc przekład na język europejski dokonany po tysiąc dwustu latach może sprawiać wrażenie nowoczesnego zapisu (o ile dobrze pamiętam autorzy starochińskiej poezji posługiwali się też rymami...).