sobota, 12 listopada 2016

Norymberga 1935

Hans Magnus Enzensberger

Norymberga 1935

Wrześniowe słońce wtedy
rzucało długie cienie na łąkę Wöhrder.
Miałem sześć lat, ale zarys mojej sylwetki
był tak ogromny, że się przestraszyłem.
Nie mogłem go przeskoczyć.
A potem. nagle, znikł.
Nik nie chciał odkupić ode mnie duszy.
Pachniało liśćmi i sianem.
Do jesieni trzydziestego dziewiątego
było jeszcze daleko. Pokój się ciagnął
i ciągnął - żadnych przeczuć.
I żadnych ognistych słupów
nad miastem. Zimno było
w cieniu wysokich wież.


[wiersz z tomu Blauwärts (2013) w przekładzie Andrzeja Kopackiego opublikowany w Literaturze na Świecie, nr 11-12/2015 (532-533), str. 355. Tak jakoś mi się to skojarzyło z wczorajszą narodową imprezą, do której przygotowania miałem wczoraj okazję oglądać w Warszawie... Zobaczyć przystrzyżonych na zero millenialsów z biało-czerwonymi opaskami na rękawach flajersów? Bezcenne! Jakkolwiek wcale mi nie do śmiechu...]